Owady przygotowują się do zimy. "Zostawmy je w spokoju"

Rusałka Admirał
Pszczołom zagraża zanieczyszczenie środowiska
Źródło: Konrad Mackowiak | Fakty po południu TVN24
Wielkimi krokami zbliża się zima. Owady przygotowują się do tego trudnego dla nich czasu - część odlatuje do cieplejszych, krajów, część szuka schronienia. - Każdy z owadów ma swoją strategię na przetrwanie - zauważyła entomolożka i edukatorka Magda Gorczyca.

Owady przygotowują się do nadejścia zimy. Jak opowiadała entomolożka i edukatorka Magda Gorczyca, stosują różne strategie, aby przetrwać ten trudny dla nich czas.

- Owady, jako zwierzęta zmiennocieplne, nie są w stanie funkcjonować zimą, poza nielicznymi wyjątkami. W zależności od gatunku wykształciły kilka strategii przetrwania tego okresu. Niektóre migrują, tak jak ptaki, inne zapadają w sen w postaci dorosłej, jeszcze inne zimują wyłącznie jako poczwarki, jaja czy formy larwalne - wyjaśniła biolożka.

Szukają schronienia w piwnicach i na strychach

Jak mówiła ekspertka, część polskich motyli przeczekuje zimę jako dorosłe osobniki (imago). Należą do nich między innymi rusałka pawik oraz latolistek cytrynek.

Rusałka pawik szuka schronienia w osłoniętych i chłodnych, ale nie mroźnych miejscach: w piwnicach, na strychach, w dziuplach drzew czy budkach lęgowych dla ptaków. -

Można ją zauważyć, gdy siedzi ze złożonymi skrzydłami przyczepiona do sufitu, do góry nogami. Wygląda trochę jak suche liście i można odnieść wrażenie, że jest martwa. Ale nic bardziej mylnego - tłumaczyła Magda Gorczyca. Taki bezruch wynika z tego, że aktywność wszystkich owadów zależy od temperatury otoczenia. W naszym klimacie oznacza to, że od jesieni do wiosny całkowicie spowalniają ich funkcje życiowe.

Podobną strategię stosuje popularny latolistek cytrynek. Jednak przedstawiciele tego gatunku wybierają trochę inne kryjówki.

- To jedyny motyl w Europie, który zimuje w warstwie opadłych liści. Dlatego częste grabienie ogrodów jesienią i palenie zebranych liści niszczy nie tylko ich schronienia, lecz także i je same - podkreśliła specjalistka. Dodała, że ten przykład dobrze wpisuje się w szerszy nurt działań, do których od kilku lat zachęcają ekolodzy. Oprócz zalecania, by ograniczać koszenie trawników, coraz częściej zwracają oni uwagę na potrzebę pozostawiania przynajmniej części liści w ogrodach, parkach i na trawnikach. - Z biologicznego punktu widzenia to nie są śmieci. Opadłe, butwiejące liście pełnią wiele ważnych funkcji: stanowią zimową osłonę dla owadów, zatrzymują wilgoć w glebie, a wiosną wzbogacają ją w materię organiczną - wyjaśniła. Coraz więcej polskich gmin zaczyna to dostrzegać i prowadzić kampanie edukacyjne dla mieszkańców, a nawet wyznaczać strefy, w których liście nie są grabione. - Na razie dość często ludzie obawiają się, że nieuprzątnięte liście wiosną zgniją, a przez to nie wyrośnie trawa. Tymczasem to wszystko pięknie się rozłoży. Natura sama się sprząta. Proszę zauważyć, że w lasach co roku opadają ogromne ilości liści, których nikt nie grabi, a mimo to wiosną nie zalegają - przypomniała edukatorka.

Rusałka pawik
Rusałka pawik
Źródło: Shutterstock

Jaja, gąsienice lub poczwarki radzą sobie lepiej

Większość rodzimych motyli przeczekuje jednak chłodne pory roku w znacznie bezpieczniejszych postaciach - jako jaja, gąsienice lub poczwarki.

- To zdecydowanie lepsza opcja. Jaja mogą spokojnie przeleżeć całą zimę na roślinach, gąsienice często zakopują się w ziemi lub wciskają pod korę, a poczwarki skrywają w spróchniałych pniach lub w małych jamkach wykopanych w glebie - tłumaczyła biolożka. Podkreśliła, że gąsienice (ale i dorosłe owady), zanim znajdą kryjówkę, muszą intensywnie żerować, aby zgromadzić zapasy energii. Najedzone mają większe szanse, by przetrwać długie miesiące bez pokarmu i obudzić się w dobrej kondycji. Szanse na przeżycie zwiększa też to, że wymienione stadia rozwojowe są mniej narażone na nagłe zmiany temperatury. Jednak, jak zaznaczyła Magda Gorczyca, wciąż wymagają one ochrony. - Warto pamiętać, że gałęzie i kłody pozostawione w ogrodzie to dla wielu owadów sypialnie. Jeśli w ramach porządków wszystko spalimy, zniszczymy setki ukrytych tam organizmów - powiedziała.

Część odlatuje - jak ptaki

Część gatunków zamiast snu zimowego, wybiera dalekie wędrówki. Najbardziej znanym polskim przykładem motyla migrującego jest rusałka admirał. - Jesienią możemy je zobaczyć na kwiatach albo sfermentowanych owocach, gdzie intensywnie żerują. W ten sposób gromadzą siły, by odlecieć na południe Europy i do Afryki Północnej - powiedziała specjalistka. - To dla nich bezpieczniejsze miejsce na spędzenie zimy, bo nasze warunki są zbyt surowe. Z powrotem do Polski wracają dopiero w maju, już jako kolejne pokolenie - dodała entomolożka.

Pod Mrągowem zostałą otworzona motylarnia.
Rusałka admirał
Źródło: Shutterstock

Jeszcze bardziej spektakularna jest wędrówka rusałki osetnika.

- To prawdziwa sztafeta. Jeden osobnik nie jest w stanie przelecieć tak dużego dystansu, aż do Afryki Subsaharyjskiej, dlatego wędrówka odbywa się w wielu etapach. Startujący z Polski motyl zatrzymuje się po drodze, składa jaja, z których rozwija się nowe pokolenie i dopiero ono leci dalej. Według badaczy do miejsca zimowania dociera dopiero szóste pokolenie - opowiadała Magda Gorczyca. Jak dodała, tak długi lot wymaga też sprytu. - Siła skrzydeł motyli jest imponująca, ale ograniczona, dlatego pomagają sobie fizyką. Korygują wysokość lotu i wykorzystują warunki pogodowe, aby jak najoptymalniej wykorzystać prądy powietrzne, które je niosą i przyspieszają wędrówkę - powiedziała.

Zimujące w domach owady

W stan uśpienia zapadają nie tylko motyle. W suchych, pustych w środku łodygach roślin chowają się dzikie pszczoły. Kryjówek poszukują również królowe os i trzmieli, które wiosną założą nowe gniazda. Jak przypomniała przyrodniczka, nierzadko obserwujemy w naszych domach takie pojedyncze, ociężałe osobniki. - Dobrze gdybyśmy ich nie usuwali i pozwolili w jakimś kącie dotrwać do wiosny - powiedziała. - Bo choć osy nie cieszą się sympatią ludzi, są zapylaczami, a do tego bardzo skutecznymi drapieżnikami, które regulują liczebność szkodników roślin - dodała ekspertka. Do naszych domów jesienią coraz częściej wkraczają też gatunki inwazyjne, takie jak wtyk amerykański czy biedronka azjatycka. - Te, zgodnie z konsensusem naukowym, powinny być zwalczane, ale ich rozpoznanie bywa trudne, bo zdarza się, że przypominają gatunki rodzime - zaznaczyła.

Przedwczesne wybudzenia

Postępujące zmiany klimatyczne coraz częściej zakłócają naturalny rytm życia owadów. - W ostatnich latach zdarzało się, że do wybudzeń motyli dochodziło już w lutym, jeśli przytrafiło się kilka bardzo ciepłych dni. Niestety, potem znowu się ochładzało i całe skupiska zamarzały - opowiedziała Magda Gorczyca. Równie niekorzystnie działają na nie zbyt wysokie temperatury w naszych domach. Ciepło pobudza uśpione owady, które przedwcześnie zaczynają się poruszać. - A nam wydaje się, że trzeba im pomóc. Tymczasem najlepsze, co możemy zrobić, to zostawić je w spokoju. Każda próba przenoszenia do cieplejszych pomieszczeń, choć wynikająca z dobrych intencji, oznacza dla nich śmierć. Jeśli już znajdziemy takiego owada, należy go zanieść do chłodnego miejsca, na przykład piwnicy lub altanki - zaznaczyła edukatorka. - Każdy z owadów ma swoją strategię na przetrwanie zimy - podsumowała. - To my, ludzie, najczęściej wprowadzamy w ten rytm chaos. Dlatego w kontekście porządków jesiennych warto zastanowić się, czy na pewno musimy palić całe drewno, które mamy w ogrodzie, i usuwać wszystkie liście. Czasem największą pomocą okazuje się pozostawienie przyrody w spokoju - dodała.

Czytaj także: