"Trotyl i nitrogliceryna nie występują razem"

"Trotyl i nitrogliceryna nie występują razem"
Do katastrofy smoleńskiej doszło 10 kwietnia 2010 r.
Źródło: tvn24
- W artykule "Rzeczpospolitej" występuje pewna nieścisłość. Nie może być bowiem takiej kompilacji środków wybuchowych, jak trotyl i nitrogliceryna, bo nie występują one razem - powiedział na antenie TVN24 płk Leszek Artemiuk, ze Stowarzyszenia Polskich Specjalistów Bombowych. Dodał, że "praktyka zamachów tego nie potwierdza".

"Urządzenia wykazały m.in., że aż na 30 fotelach lotniczych znajdują się ślady trotylu oraz nitrogliceryny" - to fragment z wtorkowego artykułu "Rzeczpospolitej", w którym gazeta informowała o ustaleniach biegłych, badających wrak Tu-154M w Smoleńsku.

- Mógłby być trotyl, nitrogliceryny na pewno nie (było - red.). Nitrogliceryny nie stosuje się od dawna, może ona być oczywiście składnikiem innych materiałów wybuchowych - powiedział Artemiuk.

Zaznaczył też, że elektroniczne środki detekcji materiałów wybuchowych, jakimi - jak pisze "Rz" - posługiwali się biegli w Smoleńsku nie dają stuprocentowej pewności. - Do analizy stosuje się laboratoria policyjne, które są w stanie próbki przebadać i stwierdzić z czym mamy do czynienia. I jeśli takie ślady wykryto, to na pewno takie badania przeprowadzono i ewentualnie usłyszymy, czy to jest realne - zaznaczył płk Artemiuk.

"Jeśli to wybuch, powinny być ślady bomby"

W jego opinii, jeśli rzeczywiście byłby zamach, w co - jak zaznaczył - "nie chce mu się wierzyć", to bomba powinna być umieszczona wewnątrz samolotu (ślady materiałów wybuchowych były - jak donosi "Rz" wewnątrz i na zewnątrz).

- Szczątki trotylu, które nie zostały spalone w ewentualnym wybuchu, odłożyłyby się na wewnętrznych częściach kadłuba, fotelach, zwłokach, ubraniach, innych sprzętach - powiedział płk Artemiuk. Dodał, że jeśli doszło do zamachu, to powinno się też znaleźć szczątki bomby.

Dopytywany, czy jest możliwe, że - jak pisze "Rz" - by substancje wybuchowe znaleziono również na śródpłaciu samolotu, w miejscu łączenia kadłuba ze skrzydłem, odpowiedział, że jeśli było to miejsce wybuchu, to jest to możliwe. - Jeśli skrzydło zostało obrócone, to deszcz mógł tego nie zmyć (materiałów wybuchowych - red.) - powiedział.

Płk Artemiuk zaznaczył, że nie ma możliwości, żeby oficerowie BOR mieli ze sobą na pokładzie Tu-154 broń z trotylem. Nie wykluczył, że trotyl mógł być pozostałością po obecności w samolocie żołnierzy, jeśli byli tą maszyną przerzucani na misje wojskowe.

Ślady materiałów wybuchowych

Wtorkowa "Rzeczpospolita" napisała, że prokuratorzy, którzy wraz z biegłymi pirotechnikami z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego oraz Centralnego Biura Śledczego, pojechali do Smoleńska, zbadali wrak samolotu Tu-154M i odkryli na nim ślady materiałów wybuchowych.

Urządzenia wykazały m.in., że aż na 30 fotelach lotniczych znajdują się ślady trotylu oraz nitrogliceryny. Substancje te znaleziono również na śródpłaciu samolotu, w miejscu łączenia kadłuba ze skrzydłem.

Prokuratura wojskowa zdementowała dzisiejsze doniesienia "Rzeczpospolitej" ws. znalezienia śladów trotylu na Tu-154M. Nie wykluczyła jednak całkowicie ich istnienia i zaleciła czekać na wyniki badań laboratoryjnych.

Autor: mac//kdj/k / Źródło: tvn24

Czytaj także: