Wydział kontroli komendy wojewódzkiej w Gdańsku sprawdzi jak przebiegała interwencja policji na plaży w Gdyni. Wielu świadków wskazuje, że funkcjonariusze zbyt późno zareagowali na bijatykę kibiców Ruchu Chorzów z marynarzami z Meksyku. Funkcjonariusze tłumaczą, że potrzebowali czasu by "zgromadzić odpowiednie siły".
Maciej Stęplewski z KWP w Gdańsku informuje, że o kontroli zadecydował zastępca komendanta wojewódzkiego pomorskiej policji. Analizie mają zostać poddane m.in. zapisy rozmów funkcjonariuszy z dyżurnymi i nagranie z monitoringu. Kontrola ma odpowiedzieć na pytania czy interwencja została przeprowadzona poprawnie.
- Monitoring posłuży nam również do tego by zbadać reakcję policjantów - przyznaje przedstawiciel gdynskiej policji, Michał Rusak, ale zaznacza: - Grupę kibiców obserwowali cały czas nieumundurowani policjanci, którzy przekazywali sygnały do dyżurnego. Dyżurny gromadził w tym czasie siły. Interwencja w sprawie kilkudziesięcio-, czy nawe kilkusetosobowej grupy wymaga zebrania odpowiedniej liczby policjantów. To na pewno nie trwało tak długo jak niektórzy mówią. Ale sprawdzimy to i odpowiednie wnioski zostaną wyciągnięte - konkluduje.
Zapewnia, też że policja nie obserwowała biernie dużej grupy agresywnych mężczyzn terroryzującej plażowiczów: - W międzyczasie były też podejmowane interwencje przez policjantów nieumundurowanych, być może nie wszyscy je zauważyli - dodaje.
Chcą odwołać komendanta
Działacze Ruchu Palikota na wyniki kontroli nie czekają i już teraz wzywają gdyńskiego komendanta policji do dymisji. - Odwołując się do poczucia odpowiedzialności i oficerskiego honoru, zwracamy się do Komendanta Miejskiego Policji w Gdyni insp. Roberta Leksyckiego, by podał się do dymisji. Chcemy powiedzieć: dość nieudolności służb, które są powołane do tego, żeby nas chronić – piszą w swoim liście trzej działacze Ruchu i wzywają gdyńskiego komendanta policji do dymisji.
- Mamy dość tolerowania bandytyzmu i rasizmu na naszych ulicach oraz ułomności policji i organów, które opłacane z naszych podatków zdają się być bezradne wobec aktów przemocy - czytamy w liście, pod którym podpisali się Jarosław Milewczyk, Andrzej Popielski i Sławomir Szymczak.
Policja sprawdza kto zaczął
W niedzielę, na gdyńskiej plaży kibice Ruchu Chorzów pobili się z marynarzami z Meksyku. Świadkowie twierdzą, że w bójce mogło brać udział nawet kilkaset osób, ale według służb było ich kilkadziesiąt.
Policja ustala jeszcze przebieg zajścia i nie informuje kto sprowokował starcie. Funkcjonariusze mają nagrania z monitoringu, które mogą pokazać jak zaczęła się bijatyka. Na razie informacje, które przekazuje policja, są zdawkowe: - Od rana trwają intensywne czynności - stwierdził jedynie w poniedziałek rano rzecznik gdyńskiej policji Adam Gruźlewski.
Według świadków to kibice zaatakowali Meksykanów, ale z części relacji przysłanych na Kontakt24 wynika, że cudzoziemcy mogli ich sprowokować.
Działali zbyt wolno?
Policja wysłała na plażę 20 radiowozów z funkcjonariuszami, którzy zaprowadzili porządek. Zabrali na przesłuchanie dziesięć osób. Niektórzy świadkowie przekonują jednak, że służby zareagowały za późno. Twierdzą, że policja przyjechała dopiero po kilkudziesięciu minutach. Wskazują, że skoro na plaży zainstalowano monitoring, to funkcjonariusze mogli się szybciej zorientować się w sytuacji.
Autor: ws//kv / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24 | Michał