29-letni żeglarz właśnie wyruszył z Gdańska w podróż swojego życia. Bartek Czarciński chce samotnie opłynął świat na jachcie, który zbudował ze swoim ojcem i przyjaciółmi. Liczy, że uda mu się powtórzyć wyczyn słynnego żeglarza Henryka Jaskuły. Na rejs daje sobie rok.
Jego pierwsza firma splajtowała, a on nie miał nawet złamanego grosza. Miał za to wielkie marzenie: opłynąć świat bez zawijania do portu. Mieszkaniec Kalisza nie poddał się, zakasał rękawy i wraz z ojcem oraz przyjaciółmi zaczął budowę własnej łodzi.
Po sześciu latach przygotowań "Perła" jest gotowa i właśnie wypłynęła na głębokie wody.
- Chcę spróbować opłynąć świat. Wybrałem sobie chyba najdłuższą możliwą trasę. Postanowiłem, że wypłynę z Gdańska, bo warto promować żeglarstwo w Polsce i zrobić wokół tego trochę szumu, a nie po cichu wypłynąć gdzieś z południa - mówi Bartek Czarciński, 29-letni żeglarz.
Najpierw odprawa na Górkach Zachodnich, a potem podbój Cieśnin Duńskich, Kanału Angielskiego, Przylądka Dobrej Nadziei, Australii, Nowej Zelandii i Przylądka Horn. Rejs zakończy się w Gdańsku. Jacht, którym płynie 29-latek ma 7,8 metra długości, 2,5 metra szerokości i 1,6 metra zanurzenia.
Zobacz jaką trasę pokona młody żeglarz:
Płynie samotnie
Inspiracją dla młodego podróżnika jest Henryk Jaskuła, polski żeglarz, który w 1979 r. samotnie ruszył w rejs dookoła świata. Zajęło mu to prawie rok. - Liczę, że mi też uda się zakończyć rejs w ciągu roku. Henryk ma teraz 92 lata i mogę powiedzieć, że jesteśmy serdecznymi przyjaciółmi. On bardzo żyje tą moją wyprawą. Mam nawet na pokładzie jego dzienniki i będę porównywał nasze rejsy - opowiada Czarciński.
Co może być najtrudniejsze podczas rejsu? - O tym będę mógł powiedzieć za rok jak już wrócę. Taka podróż to równanie z nieskończoną liczbą niewiadomych - mówi Bartek. Jak twierdzi jest przygotowany na prawie każdą ewentualność. Na pokładzie ma zapasowe maszty, narzędzia, których używał przy budowie łódki, sklejki i żywice. Posiada też sprzęt, dzięki któremu będzie mógł się kontaktować. - Każdego dnia będę mógł przekazywać Henrykowi, gdzie jestem i co robię. Zobaczymy jak długo wytrzyma - żartuje żeglarz.
W przygotowanie do rejsu zaangażowała się rodzina i przyjaciele Bartka. Dużą rolę odegrał wspomniany już ojciec żeglarza. - To nie ja go puszczam, tylko jego żona i dziecko. Ja jedynie pomagam mu spełnić wielkie marzenie. I to takie, które ma chyba każdy żeglarz. Od najmłodszych lat zabierałem Bartka na łódkę i może tak to się właśnie zaczęło - wspomina Paweł Czarciński, ojciec żeglarza.
Bez jedzenia ani rusz
Można opłynąć świat bez zawijania do portu, ale na pewno nie bez jedzenia. Dlatego rodzina i przyjaciele Bartka przygotowali dla niego wyprawkę. Jak jest menu żeglarza? - Będzie jadł to, co normalnie przez cały rok. Przygotowaliśmy dla niego 15 rodzajów dań obiadowych oraz 10 rodzajów zup. Wszystko jest liofilizowane, czyli sproszkowane. Wystarczy, że Bartek zaleje je wodą i obiad będzie miał gotowy - opowiada Aleksandra Flis ze Stowarzyszenia Polacy Dookoła Świata.
Patrząc na paczki z jedzeniem wydaje się, że porcje są niewielkie. - Do liofilizowania trzeba mieć tego więcej. Nigdy nie gotowałam tak dużych ilości jedzenia. Ja przygotowałam trzy wiadra pięciolitrowe kaszy pęczak z cukinią i indykiem - wylicza Flis.
Jednak nie płynie sam?
Na Bartka czeka przygoda życia, podobnie jak i na 512 osób, które "zabiera" na pokład. Wszystkie można zobaczyć na zdjęciach przyklejonych do kadłuba. - W pewnym momencie zabrakło pieniędzy na wyposażenie jednostki stąd akcja zbierania funduszy. Każdy kto wpłacił 50 zł ma swoje "miejsce na łódce".
- Pomysł Bartka był genialny. Wiadomo, że w takim rejsie każda złotówka się liczy. W zamian za 50 zł mogę "popłynąć z nim" - mówi Mariusz Kowalski, kolega Bartka.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Pomorze