Koniec "pościgu" za kierowcą auta, które jechało na lawecie, dowiedział się portal tvn24.pl. Odwołany komendant straży miejskiej w Czersku zdążył zamknąć postępowanie w tej sprawie. Teraz sam zamierza oddać sprawę do sądu - sprawę swojego, jak mówi, niesłusznego zwolnienia ze stanowiska. - Burmistrz zwolnił mnie za brak nadzoru nad postępowaniem mandatowym dotyczącym tej lawety. Tylko, że tutaj nikt nie dał nikomu mandatu, to, jak można, za to kogoś zwolnić? - pyta.
O czerskiej straży zrobiło się głośno, po tym jak laweta wioząca zepsuty samochód przekroczyła prędkość, a zdjęcie z fotoradaru i żądanie wskazania kierowcy strażnicy wysłali do Piotra Daniluka - właściciela przewożonego auta.
Mężczyzna skontaktował się ze strażą miejską i wytłumaczył, że jego auto nie było uczestnikiem ruchu, więc nie może odpowiadać za wykroczenie. Nie ma także obowiązku wskazywania, kto kierował lawetą. Wtedy miał usłyszeć, że sprawa zostanie skierowana do sądu. Za niewskazanie kierowcy panu Piotrowi mogło grozić do 5 tys. zł grzywny.
Kiedy burmistrz Czerska dowiedział się o tej sytuacji zapowiedział, że wyjaśni sprawę z komendantem Jarosławem Szwilem. We wtorek komendant przekazał swoje wyjaśnienia, a burmistrz Marek Jankowski uznał je za "nieudolne i niewystarczające". Jeszcze tego samego dnia wręczył Szwilowi wypowiedzenie ze skutkiem natychmiastowym.
To już jest koniec
Jak dowiedział się portal tvn.pl były już komendant straży miejskiej postanowił, że nie skieruje do sądu wniosku w sprawie pana Piotra. O swojej decyzji napisał w wyjaśnieniu, które we wtorek otrzymał Jankowski.
– Rzeczywiście podjąłem taką decyzję. Podczas analizy zebranego materiału nie udało się ustalić danych kierowcy, który przekroczył prędkość prowadząc lawetę. W związku z tym żaden wniosek nie zostanie skierowany do sądu. Sprawę uznaję za zakończoną – potwierdził były komendant straży miejskiej podczas rozmowy z portalem tvn24.pl.
Sam zainteresowany, czyli Piotr Daniluk znów jest zaskoczony decyzją, bo nikt go o tym nie poinformował, a sam się nie dowiadywał.
– Cieszę się, że sprawa jest zamknięta. Nie dopuszczałem myśli, że mógłbym zostać skazany wyrokiem sądu. Ale, gdyby media nie nagłośniły tej sprawy mogłaby się skończyć inaczej – komentuje Daniluk.
W sądzie za to finał znajdzie zwolnienie Szwila
Były już komendant straży miejskiej utrzymuje, że w sprawie zwolnienia zgłosi się do sądu pracy. Szwil czuje się pokrzywdzony i uważa, że zwolniono go niesłusznie.
Twierdzi, że podczas spotkania z burmistrzem nie było żadnej rozmowy, ani pytań o to jak przebiegała sprawa ustalania kierowcy lawety. Podobno od razu wręczono mu wypowiedzenie, a burmistrz powiedział tylko, że „nie widzi dalszej możliwości współpracy".
- Burmistrz zwolnił mnie za brak nadzoru nad postępowaniem mandatowym dotyczącym tej lawety. Tylko, że tutaj nikt nie dał nikomu mandatu, to jak można za to kogoś zwolnić? – pyta Szwil.
Według niego w żadnym z postępowań prowadzonych przez straż miejską nie było też nieprawidłowości. – Żadna z kontroli np. z komendy wojewódzkiej policji nie wykazała błędów – dodał. Najwyraźniej konflikt między burmistrzem a komendantem znajdzie finał w sądzie.
Umarł król, niech żyje król
Wiadomo, że na razie obowiązki komendanta straży miejskiej w Czersku przejmie Sławomir Muchowski, jeden ze strażników. W tym czasie urzędnicy i prawnicy będą pracować nad przygotowaniem procedury konkursowej.
– Nowego komendanta wyłonimy w konkursie. Trwa przygotowywanie ogłoszenia konkursowego w tej sprawie. Na razie trudno powiedzieć, kiedy ruszy cała procedura – mówi Jankowski.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/kwoj / Źródło: TVN 24 Pomorze