Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia w sprawie zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Stefan W. oskarżony jest między innymi o "dokonanie zabójstwa w zamiarze bezpośrednim w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie". Mężczyźnie może grozić dożywocie. Jak ustalili jednak biegli, w chwili popełniania przestępstwa Stefan W. miał ograniczoną poczytalność, sąd może więc zastosować nadzwyczajnie złagodzenie kary.
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku zakończyła śledztwo w sprawie zabójstwa Prezydenta Miasta Gdańska Pawła Adamowicza - przekazała w piątek Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. - Oskarżonemu Stefanowi W. zarzucono dokonanie zabójstwa w zamiarze bezpośrednim w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Oskarżonemu zarzucono również popełnienie przestępstwa zmuszania innej osoby do określonego zachowania - przekazała prokurator.
Jak dodała, obu przestępstw oskarżony dopuścił się w warunkach powrotu do przestępstwa, a w chwili ich popełnienia miał ograniczoną poczytalność.
Przestępstwo zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie zagrożone jest karą pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 12, karą 25 lat pozbawienia wolności albo karą dożywotniego pozbawienia wolności. Wobec sprawcy, który w chwili czynu miał ograniczoną poczytalność, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary.
Oskarżony nadal przebywa w areszcie.
Rodzina chce jawnego procesu
W piątek - po informacji prokuratury o wysłaniu aktu oskarżenia do sądu - odbyła się konferencja, na której obecna była rodzina Pawła Adamowicza, prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz oraz mecenas Jerzy Glanc.
- Dzisiaj jestem wdową, moje dzieci są sierotami, przy Wigilii też nie będzie Pawła z nami. Paweł też nie zaprowadzi nigdy naszych córek do ołtarza i to się nie zmieni - mówiła podczas spotkania z dziennikarzami europosłanka Magdalena Adamowicz, wdowa po Pawle Adamowiczu.
Dodała, że "z ulgą przyjęła" informację o akcie oskarżenia skierowanym do sądu. - Po trzech latach pracy prokuratury w końcu sprawa trafiła do sądu i wierzę, że rzetelne rozpatrzenie tej sprawy, nie tylko wyjaśni nam prawdę i przyczyny zabójstwa mojego męża, ale także obnaży pewne mechanizmy, które pozwolą w przyszłości unikać takich sytuacji, jaka się stała, i zatrzymają spiralę mowy nienawiści - mówiła Adamowicz.
Na pytanie dziennikarzy, jakiej kary oczekuje dla Stefana W., odpowiedziała, że "jej nie interesuje kara".
- Mnie interesuje sprawiedliwość, mnie interesuje prawda. Najważniejsze jest to, o czym wspomniała prezydent Dulkiewicz, żebyśmy wszyscy z tej tragedii, z tej zbrodni i z tej straty wynieśli lekcję na przyszłość, bo ciągle jeszcze tej lekcji nie odrobiliśmy, żeby zatrzymać tę spiralę nienawiści - podkreślała.
Piotr Adamowicz, poseł i brat Pawła Adamowicza, powiedział, że chcą, aby proces był jawny i toczył się przy otwartych drzwiach.
- Zbrodnia, która dokonała się ponad trzy lata temu, miała charakter publiczny, dlatego że świadkami zabójstwa było wiele tysięcy osób, a setki tysięcy widziały tę tragedię za pośrednictwem telewizji - mówił Piotr Adamowicz. - Ponieważ zbrodnia miała charakter publiczny, także sam proces powinien mieć charakter publiczny, używając języka procesowego, bez wyłączenia jawności - dodał.
Rodzina potwierdziła również informację przekazaną w piątek przez prokuraturę o liście, który bliscy zamordowanego prezydenta mieli dostać od Stefana W. Miał on przeprosić "za zabicie dobrego człowieka".
- Ja od początku mówiłam, że jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu, że nie mam w sobie nienawiści (...). Natomiast czym innym się brak nienawiści, a czym innym wybaczenie - skomentowała Magdalena Adamowicz.
Piotr Adamowicz dodał, że "są różne sposoby" na linię obrony. - (Stefan W. - red) ma wiedzą niewątpliwie teoretyczną, częściowo praktyczną, jak postępować w tego typu sprawach - stwierdził.
Zabójstwo na scenie
13 stycznia 2019 roku 27-letni Stefan W., podczas "Światełka do Nieba" - gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy - wbiegł na scenę i zaatakował nożem prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
Na nagraniach pokazujących zdarzenie widać, jak napastnik przebiegł przez podest i zadał prezydentowi Gdańska kilka ciosów nożem. Po zamachu mężczyzna podnosił w górę ręce w geście zwycięstwa. Zanim został zatrzymany, chodził po scenie.
"Halo, halo. Nazywam się Stefan W., siedziałem niewinnie w więzieniu, Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz" – krzyczał ze sceny.
- W trakcie odpalania zimnych ogni na scenę wbiegł mężczyzna i z bardzo dużą siłą kilkukrotnie ugodził prezydenta nożem. Następnie, grożąc nożem prowadzącemu imprezę, zmusił go do oddania mikrofonu, przez który przedstawił się z imienia i nazwiska i wygłosił oświadczenie, w którym podał motywy swojego zachowania. Napastnik został zatrzymany przez pracowników ochrony - przekazała w piątek Wawryniuk.
W nocy z 13 na 14 stycznia 2019 roku Adamowicz przeszedł w szpitalu operację. Następnego dnia zmarł, nie odzyskując przytomności. Sekcja wykazała, że miał trzy głębokie rany - jedną w okolicy serca i dwie brzucha.
Nie przyznał się, ale przeprosił "za zabicie dobrego człowieka"
Stefan W. został zatrzymany tuż po ataku na samorządowca. - Stefanowi W. zarzucono popełnienie przestępstw dokonania zabójstwa Pawła Adamowicza w zamiarze bezpośrednim z motywacji zasługującej na szczególne potępienie oraz przestępstwa zmuszenia groźbą innej osoby do określonego zachowania. Obu przestępstw oskarżony dopuścił się w warunkach powrotu do przestępstwa, przed upływem pięciu lat od odbycia kary pozbawienia wolności orzeczonej prawomocnym wyrokiem za przestępstwa rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia - poinformowała prokurator.
Dodała, że przesłuchany kilkukrotnie w toku śledztwa oskarżony Stefan W. nie przyznał się do popełnienia zarzuconych mu przestępstw. - W toku postępowania napisał list otwarty do członków rodziny, w którym przeprosił "za zabicie dobrego człowieka" - dodała Wawryniuk.
Jak przekazała, motyw zabójstwa prezydenta Pawła Adamowicza przedstawiony został "przez oskarżonego Stefana W. w oświadczeniu wygłoszonym przez niego bezpośrednio po dokonaniu ataku".
- Zebrany materiał dowodowy nie pozwala na przyjęcie innej motywacji niż ta przyjęta w początkowej fazie śledztwa. Była to chęć dokonania zemsty z powodu niesłusznego i zbyt wysokiego, według oskarżonego, wyroku za rozboje z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Oskarżony utożsamiał osobę prezydenta Miasta Gdańska ogólnie z osobami, które sprawowały wszelką władzę, w tym sądowniczą w czasie, gdy zapadł wobec niego skazujący wyrok - podała prokurator.
Rodzina i przyjaciele żegnają Pawła Adamowicza
Trzy opinie biegłych
Śledczy skończyli kilka tygodni temu analizę trzeciej opinii ekspertów w sprawie zdrowia psychicznego Stefana W. podejrzanego o zabójstwo prezydenta Gdańska. Jak przekazali, podejrzany miał ograniczoną poczytalność, co oznacza, że może odpowiadać przed sądem. Z odpowiedzialności karnej przed sądem zwolniłaby go jedynie opinia, w której biegli by orzekli, że W. miał zniesioną poczytalność w czasie popełniania zarzucanego mu czynu. Ograniczona poczytalność z kolei pozwala na postawienie sprawcy przed sądem, ten jednak - w takim przypadku - może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary.
Decyzję o powołaniu trzeciego zespołu ekspertów podjęła pod koniec ubiegłego roku Prokuratura Okręgowa w Gdańsku, która prowadzi śledztwo po zabójstwie prezydenta Gdańska. Wcześniej prokuratura informowała, że dwa zespoły biegłych wydały w sprawie opinie zawierające odmienną ocenę stanu poczytalności podejrzanego w chwili popełnienia zarzuconego mu zabójstwa. Według śledczych, "podjęte przez prokuratora czynności nie doprowadziły do wyjaśnienia i wyeliminowania sprzecznych wniosków". Z tego powodu prokuratura powołała trzeci zespół biegłych.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24