Huragan Melissa uderzył na przełomie października i listopada, prowadząc do zniszczeń na wyspach zachodniego Atlantyku - od Dominikany, przez Jamajkę i Kubę po Bahamy. Na skutek żywiołu zmarło ponad 70 osób, a proces usuwania szkód po jego przejściu nadal trwa.
Jak podała w czwartek niezależna kubańska rozgłośnia Radio Marti, w związku z zerwaniem linii energetycznych w kilkudziesięciu miejscowościach na Kubie dotychczas nie udało się przywrócić dostaw prądu.
Kilkaset tysięcy bez prądu
Rozgłośnia szacuje, że brak prądu może doskwierać wciąż kilkuset tysiącom ludzi. Szczególnie trudna sytuacja jest na wschodzie wyspy, gdzie w związku z brakiem prądu występują również niedobory wody pitnej. Innym poważnym problemem po przejściu huraganu są tony śmieci zalegających na ulicach miejscowości dotkniętych przez żywioł.
- Od czasu huraganu na niektórych ulicach nie ma ruchu, bo stosy śmieci są wyższe niż domy - powiedział w rozmowie z Radiem Marti jeden z mieszkańców miasteczka Palmarito de Cauto, które wciąż boryka się z brakiem prądu i wody pitnej. - Nikt z rządu oficjalnie się tu nie pojawił, żeby okazać troskę o ludzi - dodał.
Mieszkańcy skarżyli się, że zgromadzone odpady nie tylko cuchną, ale także stanowią poważne zagrożenie epidemiologiczne.
Autorka/Autor: ast
Źródło: PAP, Radio Marti
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/Ernesto Mastrascusa