Na nic apele i prośby, by nie pozostawiać dzieci i zwierząt w nagrzanych samochodach. Tym razem nieodpowiedzialny kierowca zostawił w aucie szczeniaka. Gdyby nie interwencja policji i weterynarza, pies mógłby nie przeżyć.
Do zdarzenia doszło w czwartek około godz. 14.00. To wtedy policjanci z komendy miejskiej w Gdańsku dostali informację o szczeniaku uwięzionym w samochodzie. Właściciel auta zostawił trzymiesięcznego labradora na dwie godziny, a sam poszedł zwiedzać miasto.
- Auto stało na Targu Węglowym i to w nasłonecznionym miejscu. Co prawda boczna szyba z przodu była lekko uchylona, ale i tak musiało tam być bardzo gorąco – relacjonowała Aleksandra Siewert z gdańskiej policji.
"Mógł umrzeć z wycieńczenia"
Oprócz funkcjonariuszy na miejscu pojawił się także weterynarz. Wspólnie podjęto decyzję o wyjęciu psa z auta. Policjanci wybili szybę i uwolnili szczeniaka, któremu od razu zapewniono opiekę.
– Po wstępnych badaniach, weterynarz stwierdził ,że za 10 minut pies mógłby umrzeć z wycieńczenia – mówiła Siewert. Jeszcze w czwartek zwierzę trafiło do jednego z gdańskich schronisk.
Grożą mu 2 lata więzienia
- Nie chciałem go skrzywdzić. Zostawiłem lekko uchylone okno – tak tłumaczył się policji młody mieszkaniec Sieradza (woj. łódzkie), który pozostawił psa w samochodzie.
- Zatrzymaliśmy mężczyznę. Został przesłuchany w charakterze podejrzanego o znęcanie się nad zwierzętami. Grozi mu za to do dwóch lat więzienia - powiedziała Siewert. 26-latek będzie odpowiadał z wolnej stopy.
Tutaj zostawił psa:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa//rzw / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock | sxc.hu