- Nic nie słyszałam i to mnie dziwi, bo wybuch był podobno spory - mówi pani Natalia, właścicielka jednego z kilkunastu aut spalonych w nocy w Gdańsku. Przyznaje też, że dzielnica, w której mieszkają, nie należy do najbezpieczniejszych.
- Rano włączyłam TVN24, patrzę a tam zdjęcie mojego płonącego samochodu - opowiada pani Natalia Niedźwiedzka, właścicielka spalonego auta mieszkająca w dzielnicy Siedlce.
Jak mówi, w nocy nic jej nie obudziło, choć wybuch podczas pożaru był podobno duży. - Dzisiaj rano mój narzeczony po prostu szedł do pracy i zadzwonił do mnie, mówiąc, że samochód jest spalony. Myślałam, że żartuje - opowiada.
Z okna ich mieszkania widać było tylko, że dach jest czarny, podobnie szyby z tyłu auta. - Myśleliśmy na początku, że to jest pojedynczy przypadek, ale potem dowiedzieliśmy się, że tych samochodów spłonęło jeszcze 18 - mówi. (Policja podaje obecnie, że 19 - red.)
Według niej "dzięki temu, że spalonych aut jest kilkanaście, jest większe prawdopodobieństwo i szansa na to, że znajdzie się ten, kto to zrobił". - Oczekujemy, że policja złapie tego, kto to zrobił, dla nas najważniejsze jest, że nic nikomu się nie stało - mówi pani Natalia.
Podpalono kilkanaście samochodów
Uszkodzone zostały pojazdy na obszarze o promieniu około 5 km. Policja powołała specjalną grupę funkcjonariuszy, która szuka podpalacza lub podpalaczy. Na policję wciąż zgłaszają się kolejni poszkodowani właściciele samochodów.
Auta płonęły w trzech dzielnicach:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws/i / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24