W Wielistowie (woj. pomorskie) przez około godzinę trwał w czwartek protest rybaków rekreacyjnych. Rybacy i armatorzy blokowali krajową "szóstkę", domagając się realizacji zawartego w 2020 roku z polskim rządem porozumienia. Chodzi o połów dorsza, który od 2019 roku jest zakazany. Trzy lata temu rząd obiecał rybakom odszkodowania, których do dzisiaj nie otrzymali.
Protest i blokada krajowej "szóstki" w Wielistowie (woj. pomorskie) rozpoczął się w czwartek, 17 sierpnia, krótko po godzinie 10 i trwał przez około godzinę. Kilkudziesięciu rybaków z transparentami i plakatami w dłoniach spacerowało po przejściu dla pieszych, blokując ruch drogowy. Domagali się rekompensat od rządu za trwałe odejście z zawodu z powodu zakazu łowienia dorsza w polskiej strefie Bałtyku obowiązującego od trzech lat. Został wprowadzony, aby ratować ten zagrożony gatunek ryb.
16 stycznia 2020 roku polski rząd w ciągu trzech miesięcy zobowiązał się wypłacić poszkodowanym rybakom 150 milionów złotych odszkodowania. Rekompensaty nie dotyczą jednak tzw. rybaków wędkowych, czyli armatorów organizujących rekreacyjne wyprawy dla wędkarzy. Oni również domagają się odszkodowania, tłumacząc, że z dnia na dzień zostali pozbawieni podstawowego źródła utrzymania.
Rybacy rekreacyjni dążą do spotkania z ministrem
Największe pretensje rybacy mają do Marka Gróbarczyka, który m.in. zaprosił ich do ministerstwa, po czym nie pojawił się na spotkaniu. Niedawno związkowcy roznosili po poselskich biurach PiS petycję, ale znów nic to nie dało. W środę miało odbyć się spotkanie z Gróbarczykiem, obiecane po ostatnim proteście na Półwyspie Helskim, ale do niego również nie doszło.
- Trudno nie protestować w momencie, kiedy nie mamy możliwości zarabiania pieniędzy, kiedy nasze jednostki niszczeją, kiedy, pomimo podpisanego porozumienia, minister Gróbarczyk, który występował w imieniu rządu, ma to gdzieś. Jesteśmy lekceważeni i wydaje mi się, że takie postępowanie rządu, pomimo obietnic premiera Morawieckiego, zakrawa na kpinę. Ile to jeszcze będzie trwało? Nie mamy wyjścia. Mamy komorników, mamy niezapłacone faktury. Mało tego, nie jesteśmy w ogóle zwolnieni z opłat. Czy pan minister Gróbarczyk zastanowił się, z czego żyje moja rodzina? Czy zastanowili się nad tym inni rządzący? Wydaje mi się, że chyba czara goryczy się przelała - mówi Waldemar Giżanowski, prezes Stowarzyszenia Armatorów Statków Rybołówstwa Rekreacyjnego.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24