Matka zaginionej przed blisko 13 laty Iwony Wieczorek w rozmowie z PAP odnosi się do słów inspektora Marka Dyjasza, który w niedawnym wywiadzie mówił o potencjalnej ciąży, roli koperty z pieniędzmi, którą znaleziono w pokoju dziewczyny, oraz o "ciemnej stronie" zaginionej. Główczyńska podkreśla, że na ich podstawie można wysnuć błędne i bardzo krzywdzące wnioski w kontekście jej córki.
W wywiadzie dla PAP.pl, przeprowadzonym w związku ze zbliżającą się 13. rocznicą zaginięcia Iwony Wieczorek, Iwona Główczyńska, odnosi się do hipotez inspektora Marka Dyjasza, byłego szef Wydziału Kryminalnego KGP, który przedstawił tezę, że jej córka mogła być w ciąży.
- Ktoś mógł mieć zbyt dużo do stracenia, gdyby wyszło, że ona ma z nim dziecko - może to burzyło jego życie rodzinne, biznesowe, zawodowe. Mogło dojść do kłótni, poniosły go emocje i tyle. Może uderzyła głową o kant chodnika lub stało się to w czyimś domu - mówił.
Główczyńska podkreśla, że gdyby Iwona rzeczywiście była brzemienna z pewnością by o tym wiedziała.
13 lat od zaginięcia Iwony Wieczorek
- Miałyśmy dobre relacje i w takiej sytuacji na pewno bym córkę wspierała. Ona o tym wiedziała, że będę z nią na dobre i na złe, i w każdej jej decyzji. Na jakiej podstawie pan Dyjasz wysnuwa wnioski, że czyjeś życie rodzinne i biznesowe mogło zostać zaburzone? Czy sugeruje, że moja córka mogła spotykać się ze starszym i żonatym mężczyzną, który ma już rodzinę? - dodaje.
Zapytana przez dziennikarza o tajemniczą kopertę z pieniędzmi, którą koleżanka Iwony miała widzieć w jej pokoju przed zaginięciem dziewczyny, zaznacza, że ta należała do niej.
- Wielokrotnie trzymałam u córki pieniądze na zaopatrzenie mojego salonu fryzjerskiego. Ten wątek nie ma jednak żadnego związku z zaginięciem mojej córki - mówi.
Opowiada też o tym, że sugestia, że Iwona posiadała duże sumy gotówki, nie ma sensu w kontekście tego, co wydarzyło się w noc zaginięcia.
- Gdyby pieniądze należały do Iwony, to nie byłoby sytuacji, gdzie pożycza na imprezie od koleżanki 60 zł. Miałaby też na taksówkę, na drogę powrotną, nie brałaby sobie moich ciuchów, butów ani biżuterii, które nieraz pożyczała - wylicza.
"Archiwum X nic takiego nie mówiło"
Były naczelnik Wydziału Kryminalnego Komendy Głównej Policji mówił w wywiadzie również o "ciemnych stronach życia Iwony", o których policjanci mieli dowiedzieć się dopiero później.
- Skoro pan Dyjasz wie, że policjanci mają jakieś informacje o "ciemnych stronach" życia mojej córki, to ja bym bardzo chciała, aby pan Marek Dyjasz skontaktował się ze mną i przedstawił mi te ciemne strony. Skoro powołuje się na wiedzę od policjantów, to chyba jest ona pewna. Ja nic na ten temat nie wiem. Policja z Archiwum X, z którą jestem w kontakcie odkąd prowadzą śledztwo, nigdy mi o czymś takim nie mówiła ani nawet nie sugerowała - podkreśla Główczyńska.
Dodaje przy tym, że z rozmowy z Dyjaszem można wyciągnąć błędne, krzywdzące dla zaginionej wnioski.
- Proszę sobie wyobrazić teraz ludzi, którzy przeczytają ten artykuł i dla których pan Dyjasz jest autorytetem. Wciągną z tego proste wnioski - ciąża, być może z kimś, kto miał już ułożone życie prywatne i biznesowe, koperta z dużą kwotą pieniędzy w jej szufladzie i ciemna strona życia mojej córki. Bardzo łatwo wyobrazić sobie można obraz Iwony czytając taki zlepek niczym niepopartych stwierdzeń - mówi.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24