Były prezydent Polski Lech Wałęsa opublikował w mediach społecznościowych treść listu otwartego, który wystosował do prezydenta Stanów Zjednoczonych. To reakcja na przebieg spotkania Wołodymyra Zełenskiego z Donaldem Trumpem. Poza Wałęsą pod listem podpisało się kilkudziesięciu działaczy opozycji PRL, w tym Władysław Frasyniuk, Seweryn Blumsztajn i Adam Michnik.
W poniedziałek prezydent Lech Wałęsa poinformował o liście otwartym, który skierował do Donalda Trumpa. Treść listu opublikował w swoich mediach społecznościowych. Oprócz noblisty pod listem podpisało się również kilkudziesięciu działaczy opozycji z czasów PRL.
"Relację z Pańskiej rozmowy z Prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim oglądaliśmy z przerażeniem i niesmakiem. Pańskie oczekiwania co do okazywania szacunku i wdzięczności za pomoc materialną udzieloną przez Stany Zjednoczone walczącej z Rosją Ukrainie uważamy za obraźliwe. Wdzięczność należy się bohaterskim żołnierzom ukraińskim, którzy przelewają krew w obronie wartości wolnego świata. To oni od ponad 11 lat giną na froncie w imię tych wartości i niepodległości swojej Ojczyzny zaatakowanej przez putinowską Rosję" - czytamy w liście.
"Wdzięczność należy się tym, którzy ponoszą ofiarę krwi i wolności"
W liście wspomniano, że słowa, które w piątek usłyszał w Gabinecie Owalnym Wołodymyr Zełeński, przypominają to, co opozycjoniści wielokrotnie słyszeli podczas przesłuchań przez Służbę Bezpieczeństwa.
"(…)Prokuratorzy i sędziowie na zlecenie wszechwładnej komunistycznej policji politycznej też nam tłumaczyli, że to oni mają w ręku wszystkie karty, a my żadnych. Domagali się od nas zaprzestania działalności, argumentując, że z naszego powodu cierpią tysiące niewinnych ludzi. Pozbawili nas wolności i praw obywatelskich, ponieważ nie godziliśmy się na współpracę z władzą i nie okazywaliśmy jej wdzięczności. Jesteśmy zszokowani, że podobnie potraktował Pan Prezydenta Wołodymyra Zełenskiego” – napisano w liście.
Przypomniano również, że historia XX wieku wielokrotnie pokazała, że dystansowanie się Stanów Zjednoczonych od Europy "kończyło się zagrożeniem dla nich samych".
"Panie Prezydencie, pomoc materialna - wojskowa i finansowa - nie może być ekwiwalentem za krew przelaną w imię niepodległości i wolności Ukrainy, Europy, a także całego wolnego świata. Życie ludzkie jest bezcenne, nie da się zmierzyć jego wartości pieniędzmi. Wdzięczność należy się tym, którzy ponoszą ofiarę krwi i wolności. Dla nas, ludzi 'Solidarności', byłych więźniów politycznych komunistycznego reżimu służącemu sowieckiej Rosji jest to oczywiste" - czytamy w liście otwartym.
Sygnatariusze zaapelowali "o wywiązanie się Stanów Zjednoczonych z gwarancji, jakich udzieliły wraz z Wielką Brytanią w memorandum budapeszteńskim w 1994 roku, w którym zapisano wprost zobowiązanie do obrony nienaruszalności granic Ukrainy w zamian za oddanie przez nią swoich zasobów broni nuklearnej".
Przypomniano również, że wspomniane gwarancje są bezwarunkowe.
Spór między przywódcami
Podczas spotkania Donalda Trumpa z Wołodymyrem Zełenskim w Białym Domu doszło do gwałtownego sporu między przywódcami. Rozmowa w Gabinecie Owalnym na temat perspektyw zakończenia wojny Rosji przeciwko Ukrainie początkowo przebiegała w stosunkowo dobrej atmosferze, ale zakończyła się bezprecedensową kłótnią, w czasie której Trump i wiceprezydent J. D. Vance podniesionym głosem strofowali Zełenskiego, oskarżając go o brak wdzięczności i szacunku dla USA.
W konsekwencji odłożono podpisanie dwustronnego porozumienia o dostępie amerykańskich firm do eksploatacji metali ziem rzadkich na Ukrainie. Prezydent Ukrainy opuścił Biały Dom.
Po spotkaniu w Waszyngtonie Trump zamieścił w mediach społecznościowych komentarz, w którym wezwał ukraińskiego prezydenta do powrotu, "kiedy będzie gotowy na pokój". Zarzucił mu też brak szacunku do Stanów Zjednoczonych. Z kolei Zełenski po fiasku rozmów z przywódcą USA napisał na platformie X, że "Ukraina potrzebuje sprawiedliwego pokoju i nad tym właśnie pracujemy”. Zełenski podziękował Ameryce za wsparcie, a także prezydentowi USA, Kongresowi i narodowi amerykańskiemu.
Europa na rozstaju dróg
W niedzielę w reakcji na wydarzenia ze Stanów Zjednoczonych odbył się w Londynie nieformalny szczyt europejskich liderów, w którym wziął udział również premier Kanady Justin Trudeau. Dotyczył kwestii związanych z wojną w Ukrainie i europejskim bezpieczeństwem. Wśród zaproszonych był prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, który został ciepło powitany przez premiera Wielkiej Brytanii Keira Starmera.
- Jesteśmy na rozstaju dróg. Nadszedł czas działania, czas, by stanąć na wysokości zadania i przewodzić. Jednoczyć się nad nowym planem dla trwałego i sprawiedliwego pokoju - oświadczył brytyjski premier Keir Starmer po nieformalnym szczycie w Londynie. Przedstawił pięć kwestii, które udało się uzgodnić europejskim przywódcom.
- Będziemy trzymać się dyplomacji dla dobra pokoju. I dla dobra nas wszystkich, abyśmy byli razem – Ukraina, cała Europa i zdecydowanie, zdecydowanie Ameryka - oświadczył Zełenski w swoim wieczornym przemówieniu po spotkaniu z europejskimi przywódcami na szczycie w Londynie.
- Oczywiście zdajemy sobie sprawę ze znaczenia Ameryki i jesteśmy wdzięczni za całe wsparcie, jakie otrzymaliśmy od Stanów Zjednoczonych. Nie było dnia, byśmy nie czuli tej wdzięczności - dodał prezydent Ukrainy.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24