Sławomir Nowak oddaje legitymację PO. Jak dowiedział się tvn24.pl były minister miał przysłać do biura partii jednozdaniowy e-mail z informacją o rezygnacji, bez podawania przyczyny. Rozczarowania Nowakiem nie krył premier Donald Tusk. A rozmowę, którą miał jego niegdyś bliski współpracownik odbyć z b. wiceministrem finansów, a która została podsłuchana, nagrana i upubliczniona ocenił jako "dyskwalifikującą". Zapowiedział, że dopóki on będzie szefem PO z Nowakiem współpracować nie będzie.
Informacja o rezygnacji Nowaka zbiegła się w czasie z ogłoszeniem Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie o wszczęciu śledztwa ws. podsłuchanej rozmowy między b. wiceministrem finansów Andrzejem Parafianowiczem a b. ministrem transportu Sławomirem Nowakiem. CZYTAJ WIĘCEJ
O tym, że Nowak nie chce być już w PO poinformował tvn24.pl szef pomorskich struktur partii Jan Kozłowski.
Tusk rozczarowany: "prokuratura ma, co robić"
Potwierdził to, podczas specjalnej konferencji prasowej, premier.
- Osobiście, to dla mnie duże rozczarowanie, i nie zmienia tego fakt, że dzisiaj Sławomir Nowak wycofał się z życia publicznego, z Platformy. To rozczarowanie jest głębsze i nie dotyczy tylko naszej współpracy politycznej - powiedział Donald Tusk.
Odnosząc się do słów, które miały paść podczas rozmowy Nowak-Parfianowicz szef rządu powiedział: Jeśli sformułowania i słowa, które zostały zacytowane przez tygodnik, padły w rozmowie między oboma byłymi ministrami, to bez wątpienia prokuratura ma tutaj co robić.
- Nie może być w żadnym wypadku akceptacji, czy tolerancji dla takich zachowań. W tej sprawie nie mam już nic do dodania, jeśli chodzi o działania wobec byłych ministrów - powiedział Tusk w poniedziałek na konferencji prasowej. I podkreślił, że rozmowa jest "dyskwalifikująca".
Minister finansów sprawdzał, czy były konsekwencje po rozmowie Nowaka z Parafianowiczem
Premier poinformował też, że poprosił ministra finansów o możliwie szybkie zbadanie sprawy. - W związku z doniesieniami prasowymi, minister finansów zarządził kontrolę wewnętrzną w celu wyjaśnienia ewentualnych nieprawidłowości. Jednak według dostępnych danych nie ma powodu przypuszczać, by ktokolwiek próbował wpływać na decyzję dotyczącą kontroli w tej sprawie - zaznaczył szef rządu
Zablokował kontrolę skarbową?
Według prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, rozmowa Nowaka z Parafianowiczem wskazuje na dostateczne prawdopodobieństwo, że doszło do przestępstwa polegającego na zablokowaniu przez Parafianowicza trwającej kontroli skarbowej u żony Nowaka.
Taśmy upublicznił tygodnik "Wprost".
Nowak mówi tam o kontroli finansów swojej żony: "Chcą ją trzepać. Cały 2012 r. Chcą najpierw wziąć rachunek bankowy. Mam nadzieję, że to dotyczy tylko jej działalności, a nie będą chcieli krossować tego z moim rachunkiem. Bo ona jedzie od paru lat na stracie, potężnej". CZYTAJ WIĘCEJ
Wysyła e-mail
Jak dowiedziała się tvn24.pl Sławomir Nowak zrezygnował z członkostwa w partii wysyłając we wtorek e-mail do przewodniczącego właściwego jemu koła zarządu regionu PO.
Napisał w nim, jednym zdaniem, że zgodnie z art. 17 statutu partii rezygnuje z członkostwa w Platformie Obywatelskiej. Nie wyjaśnił, dlaczego.
Najpierw zegarek
Sławomir Nowak był ministrem transportu w rządzie PO. Jego kłopoty zaczęły się w momencie, kiedy okazało się, że zataił w deklaracji finansowej wartościowy zegarek.
W sądzie rejonowym Warszawa-Śródmieście trwa proces b. ministra transportu, który złożył dymisję w związku z zarzutami prokuratury. Warszawska prokuratura okręgowa oskarżyła Nowaka o to, że podał nieprawdę w pięciu oświadczeniach majątkowych składanych przez niego jako posła i ministra w okresie od listopada 2011 r. do marca 2013 r. Nowak nie wykazał w nich - a według prokuratury miał obowiązek - zegarka renomowanej firmy wartego, jak wynika z dwóch opinii biegłego, minimum 17 tys. zł. Przepisy nakazują wpisywać do oświadczenia przedmioty warte co najmniej 10 tys. zł. Za tak opisane przestępstwo grozi do 5 lat więzienia. Nowak nie przyznaje się do zarzutu, twierdzi, że pokazywał się z tym zegarkiem publicznie, więc nigdy nie chciał go ukrywać. Mówił przed sądem, że nie wiedział, iż musi wpisywać do oświadczenia przedmioty osobiste, takie jak zegarek, zaś ten był zaległym prezentem od rodziców i żony na 35. urodziny. CZYTAJ WIĘCEJ O SPRAWIE
Autor: md/ws/i / Źródło: TVN24 Pomorze