Mężczyzna i kobieta wracali z balu sylwestrowego. Kiedy przechodzili na pasach, z impetem wjechał w nich samochód. Siła uderzenia była tak duża, że ciała ofiar spadły kilkadziesiąt metrów dalej. Zginęli na miejscu. 51-letni kierowca usłyszał we wtorek zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Twierdzi, że nie zauważył pieszych. Grozi mu osiem lat więzienia.
Dramat rozegrał się w Nowy Rok w Toruniu, około godziny 4 rano. 67-letni mężczyzna i 68-letnia kobieta przechodzili przez przejście dla pieszych. Nagle z impetem uderzył w nich 51-letni kierowca mercedesa. Piesi zginęli na miejscu.
We wtorek sprawca śmiertelnego wypadku usłyszał zarzut spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym.
51-latek przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia. Jak twierdzi, nie zauważył pieszych na drodze. Według niego, zachowywał też szczególną ostrożność, ale rozkojarzył się na ułamek sekundy i to doprowadziło do tragedii.
- Wykonywał w tym czasie pracę taksówkarza. Pracował od około godziny 17. Kiedy doszło do tego wypadku, był już zmęczony - mówi Tomasz Sobczak z Prokuratury Rejonowej Toruń-Wschód
Mężczyźnie grozi teraz do ośmiu lat więzienia. Prokuratura zapowiada także złożenie wniosku o tymczasowy areszt.
Zginęli wracając z balu sylwestrowego
67-letni mężczyzna i 68-letnia kobieta wracali z balu sylwestrowego. Kiedy przechodzili przez przejście dla pieszych, wjechał w nich 51-letni kierowca mercedesa.
- Do tragicznego w skutkach wypadku drogowego doszło na Szosie Lubickiej w Toruniu. Piesi zginęli na miejscu - mówił mł. asp. Wojciech Chrostowski z Zespołu Komunikacji Społecznej Komendy Miejskiej Policji w Toruniu.
Policjanci mają nagranie z monitoringu. Wynika z niego, że w momencie kiedy para była na środku przejścia dla pieszych, z impetem wjechał w nich samochód typu SUV.
Jak mówi reporter TVN24 Mariusz Sidorkiewicz, auto musiało jechać ponad 100 kilometrów na godzinę, chociaż obowiązuje tam ograniczenie do 70 kilometrów.
Siła uderzenia była bardzo duża. Policjanci, biorąc pod uwagę to, gdzie znajdowali się poszkodowani, początkowo nie dowierzali, że do wypadku mogło dojść na samym przejściu. Nagranie jednak rozwiało te wątpliwości.
Jak się okazało, w tym miejscu nad ranem wyłączona jest sygnalizacja świetlna. Pulsowało jednak pomarańczowe światło.
51-latek w momencie zdarzenia był trzeźwy.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: MAK/gp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24