Na ziemi leżała półnaga kobieta, mężczyzna krzyczał do niej: "Zamknij ryj, szmato! Jesteś moim kundlem!". Działo się to w kościele w Toruniu, na rekolekcjach dla młodzieży, prowadzonych przez wspólnotę z Lichenia. Sanktuarium w Licheniu nie dopuszcza do rozmowy z ludźmi, którzy odegrali tę scenę. Organizatorzy rekolekcji widzieli próbę generalną, ale zapewniają, że wtedy wyglądała inaczej.
Kim są autorzy przedstawienia, którego widzami w poniedziałek w Toruniu byli uczniowie szkół średnich?
Przypomnijmy: w kościele św. Maksymiliana Kolbego młodzież zobaczyła, jak mężczyzna rozbiera kobietę do koszulki i majtek, wyzywa ("Zamknij ryj, szmato! Jesteś moim kundlem"), zakłada jej obrożę, ciągnie na smyczy, wsadza do klatki.
Grupa nazywa się Ewangelizacyjny Licheński Ośrodek "Kecharitomene" (ELO). "Młodzi, szaleni, kreatywni - oto ELO!" - czytamy na ich stronie.
ELO: chcemy docierać do tych, dla których wiara przestała być przygodą
"Ewangelizacyjny Licheński Ośrodek 'Kecharitomene' to grupa młodych, szalonych, kreatywnych ludzi, pragnących dzielić się ze światem radością, jaką daje Jezus, trzymając się Maryi i żyjąc we wspólnocie. Pochodzimy z różnych stron Polski i jesteśmy bardzo różnorodni, lecz łączy nas jedno - chęć głoszenia Dobrej Nowiny o Zbawieniu wszystkim młodym ludziom którzy staną na naszej drodze!" - przedstawiają się na swoje stronie członkowie grupy.
Wyjaśniają, co znaczy ich nazwa, przywołując biblijną opowieść o powitaniu Maryi przez Archanioła Gabriela. "Powitał ją słowami 'Chaire Kecharitomene!', co znaczy dosłownie 'Bądź pozdrowiona, Pełna Łaski!'. Pracując w Bazylice Najświętszej Maryi Panny Licheńskiej, stawiamy sobie za cel obwieszczanie młodym ludziom Dobrej Nowiny o Zbawicielu, pamiętając przy tym o Tej, dzięki Której Słowo mogło stać się ciałem - pamiętając o Kecharitomene".
Opisują, że zajmują się "szeroko pojętą ewangelizacją, opierając się na narzędziach proponowanych przez Nową Ewangelizację". Na stronie czytamy: "Chcemy docierać do tych, którzy zagubili poczucie swojego miejsca w Kościele, do tych, dla których wiara przestała być PRZYGODĄ, a stała się zaledwie przyzwyczajeniem. Jesteśmy gotowi do działania w terenie i w internecie, zdalnie i na żywo, w grupie i solo, a wszystko po to żeby, Ewangelia dotarła do WAS!".
W ofercie kursy, rekolekcje i szkolenia. Telefon milczy
Proponują kursy, rekolekcje, szkolenia. "Możemy przeprowadzić na terenie naszego Ośrodka w Licheniu (do dyspozycji mamy 52 miejsca, jest możliwość zwiększenia limitu miejsc)" - deklarują. Jeden z kursów przeznaczony jest dla osób w wieku 13-17 lat. Kolejny - także dla ludzi innych wyznań niż katolickie oraz ateistów. Trzeci "to intensywny weekendowy kurs złożony z inspirujących nauczań dopełnionych świadectwami życia rówieśników. Prawdy wiary przybliżane są poprzez dynamiczne formy, proste w swoim przekazie. Reszta czasu po brzegi wypełniona jest radosnymi spotkaniami z innymi uczestnikami wspólną integracją, grami, śpiewami, tańcami".
Zapewniają, że wydarzenia mogą także przeprowadzić w parafii - "wtedy kwestia wyżywienia i zakwaterowania grupy ewangelizacyjnej leży po stronie zapraszającego".
Podają kontakt do siebie. Ale profil na Facebooku jest niedostępny, a telefon wyłączony.
Można wejść na Instagram grupy. Ostatni post pochodzi sprzed dwóch tygodni. Potem jest długa przerwa. Grupa była bardziej aktywna w tym medium cztery miesiące temu i wcześniej.
Z informacji na stronie wynika, że spotykają się na Klasztornej 4 w Licheniu Starym. To adres Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej.
Rzecznik Zgromadzenia Księży Marianów: ta grupa praktycznie przestaje istnieć
- Ta grupa istniała przy parafii świętej Doroty w Licheniu. Od jakiegoś czasu jej aktywność malała, w praktyce przestała istnieć – nie na skutek tych rekolekcji w Toruniu, tylko upływu czasu. To wolontariusze. Kiedyś działali razem. Potem rozjechali się na studia po całej Polsce i teraz zostali poproszeni o przedstawienie programu ewangelizującego - wyjaśnia ks. Piotr Kieniewicz, rzecznik Zgromadzenia Księży Marianów w Licheniu.
Zaznacza, że został poproszony o wypowiedzenie się w imieniu proboszcza parafii św. Doroty z Torunia Rafała Krauzego, który był opiekunem grupy ELO oraz że żaden z nich nie był obecny na rekolekcjach. - Absolutnie nie zgodzimy się na kontakt z członkami grupy, bo to młodzi ludzie, niedoświadczeni w kontaktach z mediami - dodaje.
- Obciążanie całą winą wykonawców scenki jest dalece nie w porządku. Organizator znał scenariusz i był uczestnikiem próby generalnej. Także organizator zdecydował - wbrew grupie ELO - by rekolekcje zrealizować w kościele, a nie w sali sportowej, jak było wcześniej planowane. Twierdzenie, że organizator nie wiedział o niczym - jak to zostało podane w oświadczeniu kurii - jest po prostu nieprawdziwe - mówi Kieniewicz.
Organizatorzy widzieli próbę generalną
Jak grupa trafiła na rekolekcje w Toruniu? Kto ją polecił? Rzecznik kurii toruńskiej ksiądz Paweł Borowski nie potrafi odpowiedzieć.
- W środę do południa rozmawiałem z księżmi i siostrą zakonną. Powiedzieli, że podczas próby ta scena nie miała takiej formy, była odegrana łagodniej, nie było takich elementów. Tak jak powiedział ksiądz Mariusz (Wojnowski, organizator rekolekcji - red.), prawdopodobnie uczestników przedstawienia poniosły emocje. Nagle tylu ludzi ich oglądało - mówi Borowski.
Jak wyjaśniają księża, początkowo rekolekcje miały się odbywać w salce katechetycznej. Ostatecznie przeniesiono je do kościoła, który zgromadził więcej osób.
Dlaczego nikt nie przerwał kontrowersyjnej sceny? - Trudno mi powiedzieć. Może nauczyciele, katecheci i organizatorzy byli zszokowani i dopiero po chwili zaczęło do nich docierać, że to było przesadzone - podkreśla Borowski.
Kontekst: Ewangelia o cudzołożnej niewieście
Rzecznik kurii przyznaje, że wszyscy żyjemy w kulturze obrazkowej. - Treść łatwiej do nas dociera za pomocą obrazu. Ale obraz musi być adekwatny do wieku i przygotowania widzów. Tego zabrakło. W mojej ocenie, bez względu na to, czy to by się odbywało w kościele, czy w salce, czy na hali sportowej, ta scena z rozbieraniem, uwłaczaniem, używaniem tych słów wulgarnych nie powinna mieć miejsca gdziekolwiek. Obraz jest potrzebny, ale czy musi szokować? Trzeba się zastanowić, jaki to ma być obraz, aby motywował do myślenia i działania, tak byśmy nie zapamiętali tego, co nas szokowało, zamiast interpretacji - podkreśla rzecznik.
Kieniewicz: - Scena, którą opisują media, poszła trochę za daleko, nie ma co się wypierać. Ale to element wyrwany z kontekstu, który jest bardzo ważny. To był swego rodzaju komentarz do ósmego rozdziału Ewangelii św. Jana, który mówi o cudzołożnej niewieście. Ta Ewangelia była czytana tego dnia w kościołach. Nie byłem na tych rekolekcjach, ale od ludzi, którzy układali program, wiem, że to było ze sobą powiązane. Jakkolwiek scena przemocy była zapewne zbyt graficzna, to doniesienia medialne nie pokazują tego, co było przedtem ani potem. A zaraz potem uczestnicy wyjaśnili, jaki ona ma sens, że pokazuje, jak zło niszczy człowieka, że to nie tylko grzech, jako coś zabronionego, ale coś, co zniewala człowieka, tego, który jest sprawcą przemocy i tego, który jest ofiarą.
Borowski zapewnia, że kościół w Toruniu był pełen także w kolejne dni rekolekcji, we wtorek i w środę. - Wszyscy zostali przeproszeni, odbyło się nabożeństwo ekspiacyjne, wynagradzające. Były świadectwa z różnych wspólnot o doświadczaniu wiary. Także jest nuta nadziei, że te rekolekcje w młodych ludziach zostaną nie tylko ze względu na szok, ale dlatego, że wiele dobrych rzeczy się wydarzyło - mówi.
Rzecznik kurii nie był w stanie rozstrzygnąć, czy i kto poniesie odpowiedzialność za kontrowersyjną scenę z poniedziałku.
Sprawa ma trafić do prokuratury, ale nie za sprawą kuratorium
Nagrania z poniedziałkowych rekolekcji w Toruniu trafiły do sieci. Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych oraz posłanka Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus zapowiedzieli, że zawiadamiają w tej sprawie prokuraturę.
Kuratorium oświaty nie widzi ku temu podstaw.
- Nie widzimy powodów do reakcji w tej sprawie. Filmy, które zamieszczane są w internecie, są wyrwanymi z kontekstu elementami przedstawienia, będącego jednym z elementów rekolekcji. My nie jesteśmy ich organizatorem, a gdybyśmy mieli reagować niejako prewencyjnie, to musielibyśmy zakazać młodzieży wychodzenia do teatrów w Toruniu czy Bydgoszczy, gdzie w czasie spektakli prezentowane są często znacznie mocniejsze sceny - stwierdziła kujawsko-pomorska wicekurator oświaty Maria Mazurkiewicz. I dodała: - Z relacji osób uczestniczących w rekolekcjach wiem, że nie zwróciły nawet szczególnej uwagi na ten moment przedstawienia, bo była to po prostu scena uwikłania kobiety, scena metaforyczna, pokazująca zło świata.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych