Właścicielka trzech dużych psów, które zaatakowały i brutalnie pogryzły 9-letnią Marysię z Tczewa usłyszała zarzut nieumyślnego narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Zwierzęta są teraz objęte nadzorem weterynaryjnym. Według sąsiadów od dawna były postrachem osiedla.
- Policja, po przesłuchaniu 43-letniej właścicielki psów, postawiła jej zarzut nieumyślnego narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi za to do roku pozbawienia wolności – informuje st. asp. Dawid Krajewski, rzecznik KPP w Tczewie.
Sprawą zajmuje się prokuratura, która prowadzi postępowanie i zbiera materiały.
"Przeraźliwy krzyk dziecka i inne szczekanie psów"
9-letnia dziewczynka została zaatakowana w ubiegły czwartek popołudniu przez trzy agresywne psy we wsi Rokitki koło Tczewa (woj. pomorskie). Pierwsze informacje o zdarzeniu otrzymaliśmy na Kontakt 24.
- To był taki przeraźliwy krzyk dziecka, pisk i inne niż zwykle szczekanie tych psów. Kiedy wyjrzałam widziałam już leżące dziecko, biegłam do niej, ale wcześniej sąsiad zaczął ją ratować. Potem przybiegł jej ojciec i wziął ją na ręce. Sąsiad, który jej pomagał miał całe poranione ręce. Było dużo krwi, on był w szoku – opowiadała mieszkanka osiedla, która była świadkiem całego zdarzenia.
Mieszkańcy osiedla przyznali, że psy, które należą do prowadzonej na jednej z posesji hodowli od dawna zachowywały się agresywnie.
- Są bardzo agresywne u siebie na podwórku, niejednokrotnie rezygnowaliśmy z przejścia obok tego, bo one naprawdę ujadały. Baliśmy się o zdrowie nasze i dzieci, żeby te psy nie przeskoczyły przez bramkę. Są postrachem na osiedlu – mówili.
Zabrał ją śmigłowiec
9-latka w bardzo poważnym stanie została przetransportowana śmigłowcem do szpitala w Gdańsku. Miała rany szarpane na całym ciele, między innymi twarzy, głowy i ręki, w tym odgryziony palec - była operowana.
"Może napierały na bramkę"
Właściciel psów w piątek w rozmowie z reporterem TVN24 twierdził, że nie wie jak psy mogły wydostać się z posesji. - Być może napierały na bramkę tak mocno, że się otworzyła - oceniał. Przyznał jednak, że to go nie usprawiedliwia i jest mu przykro. - Nie wiem dlaczego tak zareagowały. Może dziecko dotknęło furtki? To są psy typowo stróżujące. Jak idę z nimi na spacer i mijam dzieci to one je normalnie głaszczą. Ubolewam i jest mi strasznie przykro - mówił.
W piątek na posesji właściciela psów policja przeprowadziła wizję lokalną. Psy, które pogryzły 9-latkę zostały objęte nadzorem weterynaryjnym. Przez 15 dni będą obserwowane.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws/i / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24