Jeden ze strażników więziennych Aresztu Śledczego w Szczecinie usłyszał zarzuty, bo miał pomagać przebywającemu wówczas w areszcie politykowi Platformy Obywatelskiej Stanisławowi Gawłowskiemu. Obrońca posła twierdzi, że "sprawa jest śmieszna", a strażnik chciał być tylko "miły".
- Prokuratura Okręgowa w Szczecinie prowadzi śledztwo w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa polegającego na przekroczeniu uprawnień i niedopełnieniu obowiązków służbowych przez funkcjonariusza publicznego – informuje Joanna Biranowska-Sochalska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. – Zarzuty usłyszał strażnik więzienny zatrudniony w Areszcie Śledczym w Szczecinie – dodała.
Jak wyjaśnia prokurator, niedopełnienie obowiązków miało polegać na "zaniechaniu poinformowania przełożonych o fakcie utrzymywania stosunków osobistych z jednym z osadzonych". Tym osadzonym ma być Stanisław Gawłowski, który ma zarzuty korupcyjne i który w tym czasie przebywał w areszcie.
Zdaniem prokuratury strażnik powinien zostać przez przełożonych odsunięty od kontaktu z osadzonym. Miał też wynosić poza teren zakładu "dokumentację". Grozi mu do trzech lat więzienia.
"Ja go nie pamiętałem"
Prokuratura nie chce zdradzać więcej, ale do sprawy odniósł się sam poseł Gawłowski. Przyznaje, że kiedyś strażnik był u niego w biurze poselskim, gdy pisał pracę doktorską, ale zaznacza, że nie pamiętał mężczyzny, gdy spotkał go w areszcie.
Przekonuje, że nawet nie miałby jak przychylności mężczyzny wykorzystać. – Każdy mój kontakt z jakimkolwiek funkcjonariuszem odbywał się w obecności innego funkcjonariusza, więc nie miałem takiej możliwości, żeby z kimkolwiek porozmawiać w cztery oczy. Moje kontakty z nim były bardzo sporadyczne – mówi Gawłowski.
Poseł twierdzi także, że ten strażnik miał wiedzę na temat tego, że celę dla niego przygotowywano jeszcze "na długo przed decyzją" sądu o jego aresztowaniu. – Ta informacja świadczy, że moja sprawa to "ustawka" – uważa Gawłowski.
Trzy miesiące za kratami
- Gdy poseł Gawłowski był w areszcie, miał trzech obrońców. Byliśmy u niego prawie codziennie. Pan poseł nie musiał korzystać z pomocy funkcjonariusza – przekonuje z kolei mecenas Włodzimierz Łyczywek, obrońca polityka. Jak zaznacza, nie ma bezpośredniej wiedzy o sprawie, ale słyszał, że strażnik miał przekazać rodzinie informację o rzeczach, których posłowi brakuje w celi. – Pamiętał, że Gawłowski był wobec niego miły, więc on w rewanżu był miły wobec niego. Po prostu jest to śmieszne – dodaje.
Poseł przebywał w areszcie przez trzy miesiące od maja do lipca ubiegłego roku. Opuścił go po wpłaceniu kaucji w wysokości pół miliona złotych.
Gawłowski po śledztwie CBA usłyszał w sumie siedem zarzutów. Cztery z nich dotyczą korupcji. Śledczy zarzucili Gawłowskiemu przyjęcie korzyści majątkowej w kwocie co najmniej 300 tysięcy złotych. – W toku postępowania ustalono, że polityk, wykorzystując swoją pozycję wiceministra, oferował przedsiębiorcy przychylność, poparcie i pomoc w zakresie przetargów organizowanych przez Zachodniopomorski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie – informuje prokuratura.
Posłowi zarzuca się także pranie brudnych pieniędzy oraz ujawnienie nieuprawnionej osobie informacji niejawnej o klauzuli "zastrzeżone". Polityk opozycji przekonuje, że jest niewinny, a sprawa ma charakter polityczny.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24