24-letnia organizatorka protestów kobiet w Szczecinie była przesłuchiwana w szczecińskiej komendzie w związku z podejrzeniem obrazy uczuć religijnych. - Wszyscy wiemy dobrze, że chodzi o to, żeby nas zastraszyć, bo ja nie obrażałam niczyich uczuć religijnych, nie znieważałam żadnej grupy – podkreśla Dagmara Adamiak. Przed budynkiem komendy zebrało się kilkanaście osób w ramach wsparcia aktywistki.
Przesłuchanie Dagmary Adamiak, organizatorki strajku kobiet w Szczecinie, działaczki Wiosny i Młodej Lewicy rozpoczęło się we wtorek o godzinie 9 w Komisariacie Policji Szczecin Niebuszewo. Aktywistka była przesłuchiwana w charakterze świadka w sprawie o czyn z art. 196 Kodeksu karnego.
Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
- Za dużo nie mogę zdradzić, bo byłam przesłuchiwana w charakterze świadka, ale przesłuchanie dotyczyło marszów, protestów związanych ze strajkiem kobiet, z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego. Wszystko przebiegło w miarę normalnej atmosferze, pani, która ze mną rozmawiała, była miła. Wydawało mi się, że było wszystko tak jak należy – mówiła Dagmara Adamiak już po przesłuchaniu.
Dodała jednak, że podejrzane wydawały jej się pytania o poglądy. - Ważne było to, jakie mam zdanie na temat prawa do terminacji ciąży oraz czy jestem osobą wierząca i praktykującą. To wzbudziło moje wątpliwości – mówiła.
Katarzyna Kielsznia-Budzińska, adwokat Dagmary Adamiak przekazała, że nie mogą informować o szczegółach przesłuchania.
- Co do zasady nie możemy w związku z obowiązującymi przepisami prawa, w szczególności prawa karnego, przekazywać dokładnych informacji dotyczących przebiegu postepowania. Jedyne, co mogę Państwu powiedzieć to to, że faktycznie moja klientka brała udział w pokojowych zgromadzeniach, do których miała prawo i w zasadzie tego dotyczyło przesłuchanie – tłumaczyła.
"Nigdy nie będziesz sama"
Dagmara Adamiak twierdzi, że została wezwana prawdopodobnie w związku o zorganizowany przez nią strajk 26 października tego roku. Podczas tego protestu uczestnicy nieśli dwa krzyże – jeden tabliczką "Prawa Kobiet", drugi z napisem "Prawo i Sprawiedliwość".
Jak mówi Adamiak, miał to być "symboliczny pogrzeb tych wartości", a nie obraza uczuć religijnych.
- Wszyscy wiemy dobrze, że chodzi o to, żeby nas zastraszyć, bo ja nie obrażałam niczyich uczuć religijnych, ani nie znieważałam żadnej grupy. To nie jest moim celem, ja walczę o swoje prawa, o swoją wolność, o swoją godność – mówiła Adamiak tuż przed wtorkowym przesłuchaniem. - I dlatego tutaj jestem i muszę zeznawać, bo w tym państwie wyrażanie swoich opinii, walka o swoje prawa jest czymś, z czym się walczy, ale ja się nie boję. Mam 24 lata, jestem młodą dziewczyną i nie poddam się – dodała.
We wtorek przed komisariatem, w którym przesłuchiwana jest aktywistka, zebrała się grupa kilkunastu osób z transparentami wyrażającymi wsparcie Adamiak.
Na kartonach można przeczytać takie hasła, jak między innymi: "Nigdy nie będziesz szła sama", "Siostry i bracia zawsze z tobą".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24