Chłopcy wpadli do zbiornika przeciwpożarowego. Jeden ratował drugiego. Niestety obaj zginęli. Basen, do którego wpadli, leży na terenie podzielonym między gminę Szczecin i Urząd Marszałkowski. Granica przebiega nawet przez sam zbiornik. Urząd Marszałkowski swoją cześć terenu przekazał w użytkowanie Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego. Ta przekonuje, że jej część była odpowiednio ogrodzona, a basen chciała usunąć. Prokuratura bada między innymi, czy teren był prawidłowo zabezpieczony.
We wtorek chłopcy w wieku 12 i 13 lat wpadli do zbiornika przeciwpożarowego na terenie starego złomowiska w Szczecinie. Walka o ich życie trwała kilka godzin, ale obaj zmarli w szpitalu w nocy z wtorku na środę.
Obiekt, na terenie którego doszło do tragedii, znajduje się w rejonie ulic 26 kwietnia i Twardowskiego. Jednym z aspektów, które bada prokuratura jest to, czy teren był prawidłowo zabezpieczony.
- Jeśli chodzi o kwestie dotyczące osoby, osób bądź podmiotu odpowiedzialnego za miejsce, w którym doszło do tego zdarzenia oraz ewentualne nieprawidłowości przy jego zabezpieczeniu, to te wątki również są przedmiotem prowadzonego postępowania - mówi Joanna Biranowska-Sochalska z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Kiedyś na tym terenie było złomowisko. Teraz jest on podzielony pomiędzy gminę a Urząd Marszałkowski.
Podział działki przy ulicy Twardowskiego w Szczecinie:
- Teren, na którym doszło do tego tragicznego zdarzenia mniej więcej w 20 procentach należy do gminy, w 80 procentach do Urzędu Marszałkowskiego, bo w przyszłości na tym terenie ma powstać Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego - mówi Dariusz Sadowski z biura prasowego Urzędu Miasta Szczecin.
Granica działki przebiega w ten sposób, że dzieli także sam basen przeciwpożarowy, do którego wpadli chłopcy.
- Te 20 procent, które jest w posiadaniu gminy, jest tak zwaną rezerwą na budowę obwodnicy śródmiejskiej w przyszłości. Akurat granica działki przebiega też przez sam basen, więc mniej więcej proporcjonalnie tak, jak jest podzielona działka, tak jest też podzielony basen pomiędzy te dwa podmioty - tłumaczy rzecznik urzędu miasta.
Urząd Marszałkowski: teren oddaliśmy w użytkowanie pogotowiu
Urząd Marszałkowski Województwa Zachodniopomorskiego poinformował TVN24, że teren, na którym jest basen przeciwpożarowy, władze regionu przekazały Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego.
- Ten teren podzielony jest na dwie części. 21 października w jednej części został przekazany w użytkowanie Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego przez Urząd Marszałkowski. W drugiej części należy do Urzędu Miasta Szczecin. Na granicy obu tych działek znajdują się trzy budynki i basen przeciwpożarowy - potwierdza Paulina Targaszewska, rzeczniczka prasowa Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie.
Jak dodaje, teren został przekazany w użytkowanie stacji, ponieważ ma tam powstać nowa siedziba pogotowia. Odbywają się tam prace - wcześniej rozbiórkowe, teraz porządkowe.
- Ta część, którą zarządza Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego, jest odpowiednio zabezpieczona. Wokół tego terenu jest ogrodzenie. Specjalnie pilnowaliśmy tego, żeby ten teren był ogrodzony, aby nie można było się do niego dostać. Tam właściwie istnieje tylko jedna brama, która jest otwierana na czas trwania prac - mówi rzeczniczka pogotowia.
Czy dziury w ogrodzeniu były zatem w części należącej do miasta?
- Ciężko mi odnieść się do spekulacji, z której strony była dziura oraz czy tych dziur było pięć, jedna, czy nie było żadnej. Teren był ogrodzony, jednak trzeba mieć świadomość, że to nie są tak skonstruowane zasieki, że nie można się przedrzeć. Niestety, jeżeli ktoś chce wejść na jakiś teren ogrodzony płotem, to tak naprawdę jest w stanie to zrobić. To nie jest jakiś wielki problem - mówi Dariusz Sadowski ze szczecińskiego ratusza.
Dodaje, że sam basen przeciwpożarowy nie był zabezpieczony, był wyłączony z użytku. Ogrodzony jest za to teren, na którym się on znajduje.
Pogotowie: chcieliśmy zlikwidować ten basen
Targaszewska zaznaczyła, że Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego chciała usunąć trzy budynki z terenu - m.in. zbiornik przeciwpożarowy, do którego wpadły dzieci.
- W chwili przejęcia tego terenu, po zrobieniu inwentaryzacji podjęliśmy decyzję, aby zlikwidować trzy budynki i basen przeciwpożarowy, które są w połowie Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego, a w połowie Urzędu Miasta. W tej sprawie zostało wysłane pismo do Urzędu Miasta Szczecin, ponieważ my sami nie możemy takich prac rozpocząć, kiedy drugi współwłaściciel nie wyrazi na to zgody - mówi rzeczniczka pogotowia.
Jak dodaje, pismo zostało wysłane do Urzędu Miasta 18 listopada.
- Nie otrzymaliśmy odpowiedzi, ale wierzę, że w tej kwestii będzie szybkie porozumienie, żeby właśnie ten basen między innymi zlikwidować - mówi rzeczniczka pogotowia.
- My ze swojej strony odpowiednio zabezpieczyliśmy terem. Pilnowaliśmy, żeby nikt od strony naszej działki nie mógł się na niego dostać. Myślę, że najlepiej poczekać na wnioski, jakie będą wyciągnięte po przeprowadzeniu odpowiedniej procedury przez śledczych - podsumowuje Targaszewska.
Chłopcy uciekli z Centrum Opieki nad Dzieckiem
Informację o tym, że nastolatek wpadł do basenu służby dostały we wtorek, po godzinie 15.
- Jeden z chłopców wpadł do wody, drugi, próbując go ratować, niestety również znalazł się pod lustrem wody - o wstępnych ustaleniach mówił młodszy aspirant Przemysław Majer z Komendy Miejskiej PSP w Szczecinie.
Nie wiadomo, ile dokładnie chłopcy byli pod wodą. Doszło do zatrzymania akcji serca. Podczas reanimacji na miejscu wypadku nie udało się jej przywrócić. Rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie informowała, że akcja reanimacyjna trwała 40 minut.
- Zostali podłączeni pod specjalne urządzenie, które się nazywa Autopuls, które automatycznie uciska klatkę piersiową i przy takim wspomaganiu chłopcy zostali karetkami przewiezieni do szpitala na Pomorzanach - dodała Paulina Targaszewska.
Pogotowie przywiozło chłopców do szpitala w ciężkim stanie, w głębokiej hipotermii. Zostali tam podłączeni do specjalistycznej aparatury, ale próby ich uratowania nie powiodły się.
- Poszkodowani w wypadku chłopcy byli wychowankami Centrum Opieki nad Dzieckiem w Szczecinie. W dniu zdarzenia od godzin porannych chłopcy byli w trakcie ucieczki z Centrum - poinformował w środę Maciej Homis, rzecznik prasowy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Szczecinie.
Dodał, że o ucieczce we wtorek o godz. 9.20 poinformowana została policja oraz prawni opiekunowie. - Po otrzymaniu zgłoszenia o tragicznym zdarzeniu pozostali wychowankowie, rodziny chłopców oraz kadra Centrum zostali objęci wsparciem psychologicznym - podkreślił Homis.
Dodał, że z uwagi na prowadzone postępowanie oraz szacunek do rodzin MOPR nie udziela więcej informacji w tej sprawie.
Śledztwo prokuratury
Młodszy aspirant Przemysław Majer, przekazał, że na miejscu w tym czasie było jeszcze dwóch chłopców w podobnym wieku. To ich zeznania mają pomóc w ustaleniu dokładnego przebiegu zdarzenia.
Prokuratura Rejonowa Szczecin-Zachód wszczęła postępowanie w sprawie tragedii.
- Postępowanie prowadzone jest w kierunku narażenia chłopców na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez osoby, na których ciążył obowiązek opieki nad małoletnimi - powiedziała Joanna Biranowska-Sochalska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Dodała, że śledztwo prowadzone jest też w kierunku "nieumyślnego spowodowania śmierci pokrzywdzonych". Prokuratura będzie też badać, czy teren, na którym znajduje się basen przeciwpożarowy, był odpowiednio zabezpieczony przed tym, aby nie dostały się tam osoby nieupoważnione. Istotna będzie też opinia z zakresu medycyny sądowej po sekcji zwłok chłopców. Jak poinformowała prok. Biranowska-Sochalska, trwają przesłuchania świadków. Oględziny miejsca zdarzenia przeprowadzono we wtorek pod nadzorem prokuratora.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK/ks/kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/Urząd Miasta Szczecin