Podczas otwarcia tunelu pod Świną wicepremier Jarosław Kaczyński obiecał, że problem mieszkańców prawobrzeżnej części Świnoujścia z dostępem do plaży i atrakcji turystycznych zostanie rozwiązany. Mieszkańcy i przedsiębiorcy ze Świnoujścia mówią jednak, że zastosowane rozwiązanie jest niewystarczające. Ich zdaniem dotarcie na plażę zajmuje teraz 40 minut, a dostęp do części atrakcji nadal możliwy jest wyłącznie od strony wody.
W kwietniu, w związku z wojną w Ukrainie, wojewoda zachodniopomorski w prawobrzeżnej części Świnoujścia wyznaczył strefę ochronną wokół terminala LNG. Po tej decyzji zamknięta została ulica Ku Morzu, a mieszkańcy stracili dostęp do plaży na Warszowie oraz dwóch zabytków: Fortu Gerharda oraz Latarni Morskiej. Stał się możliwy wyłącznie od strony wody.
Trzy tygodnie temu, podczas otwarcia tunelu pod Świną, wicepremier Jarosław Kaczyński obiecał rozwiązanie problemów mieszkańców prawobrzeżnej części Świnoujścia.
Rozwiązanie jest niewystarczające
Wojewoda zachodniopomorski, dzięki uzyskaniu pozytywnej opinii Straży Granicznej i braku sprzeciwu Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, rzeczywiście zmienił swoje rozporządzenie ws. strefy ochronnej. Zmiana ta dotyczyła udostępnienia dla ruchu pieszego i rowerowego fragmentu ścieżki na wiadukcie, a następnie przy zamkniętej ulicy Ku Morzu, do zjazdu w drogę leśną prowadzącą do Podziemnego Miasta, jednej z atrakcji turystycznych. Pozwoliła ona połączyć szlak rowerowy z drogą na plażę, przygotowaną przez spółkę Gaz-System.
Według mieszkańców i przedsiębiorców, to jednak wciąż zbyt mało. Jak mówią, ścieżką trzeba iść około siedem kilometrów i prowadzi ona do innej, dalej położonej plaży, niż plaża w Warszowie, z której chcieliby móc nadal korzystać.
- Jeszcze przed blokadą droga prowadziła prosto na plażę. Po prawej mieliśmy swój parking. W tej chwili z wiaduktu schodzimy na prawo do lasu i musimy iść nim do plaży w Przytorze, całkiem innej dzielnicy - tłumaczy jedna z mieszkanek.
- Dla mnie to nie kłopot, natomiast dla matki z dzieckiem czy osób z niepełnosprawnościami, które nie mogą dojechać samochodem bezpośrednio przed plażę, to dodatkowe 40 minut - tłumaczy inny mieszkaniec.
Część atrakcji turystycznych dostępna tylko od strony wody
Dostępu do latarni i fortu od strony lądu nie ma nadal. Turyści, którzy chcą zwiedzić te atrakcje, muszą korzystać z transportu wodnego.
Jak podkreśla Agata Kucharska ze Stowarzyszenia Miłośników Latarń Morskich, turystów jest tam nawet o 98 procent mniej niż w latach ubiegłych. Pracownicy miejsc odciętych od komunikacji lądowej obawiają się o zatrudnienie.
Wojewoda zachodniopomorski przekonuje, że zrobił wszystko, co możliwe, by poprawić dostęp do plaży i atrakcji oraz że to kwestia bezpieczeństwa i zależy od opinii służb.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24