W Suchym Dworze (woj. pomorskie) kierowca samochodu osobowego wjechał w ogrodzenie jednej z posesji. Gdy na miejsce dojechali policjanci, już go nie było. Funkcjonariuszom udało się namierzyć kierowcę. Do sprawy zatrzymano 37-letnią kobietę. Pierwszą informację otrzymaliśmy na Kontakt 24.
- W środę rano policjanci otrzymali zgłoszenie, że w Suchym Dworze kierowca wjechał w płot jednej z posesji - potwierdził w rozmowie z tvn24.pl aspirant Adam Trzebiatowski z Komendy Powiatowej Policji w Pucku.
Kierowca uciekł
Jak dodał, policjanci nie zastali kierowcy na miejscu zdarzenia. Trwa wyjaśnianie przez nich okoliczności tego zdarzenia.
- Policjanci pracują na miejscu, docierają do świadków. Ustalają również właściciela pojazdu oraz tożsamość kierowcy - podkreślił aspirant Trzebiatowski.
Zatrzymano 37-latkę
Jak wyjaśniła podkomisarz Jolanta Gunert, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gdyni, funkcjonariusze zatrzymali 37-letnią kobietę. Cała sprawa miała swój początek w Gdyni, gdzie w godzinach porannych doszło do podobnego zdarzenia.
- Tuż po godzinie 5 otrzymaliśmy zgłoszenie, że na ulicy Północnej w Gdyni doszło do zdarzenia drogowego. Policjanci ustalili, że kierowca osobowej toyoty najprawdopodobniej nie zastosował odpowiedniej prędkości i na łuku drogi straciła panowanie, uderzając w jedną z posesji, po czym odjechała. Na miejscu zdarzenia została tablica rejestracyjna pojazdu. W międzyczasie okazało się, że kierowca toyoty doprowadził do podobnego zdarzenia na terenie Suchego Dworu. Samochód uderzył w jedną z posesji, a kierowca uciekł z miejsca. 37-letnia kierująca została zatrzymana i przewieziona na badanie krwi, aby ustalić, w jakim stanie znajdowała się podczas kierowania pojazdem - wyjaśniła podkomisarz Jolanta Gunert.
Świadkowie o zdarzeniu
- Nikt nic nie wie. Synowa rano się obudziła i zobaczyła pojazd w swoim ogrodzie. O dziwo, ani synowa, ani wnuczka, nic nie słyszały, a huk musiał być spory. Przyjedzie laweta, zabierze, a my będziemy naprawiać szkody. Pewnie z 30 tysięcy. Na szczęście nie było tu dzieci - powiedział w rozmowie z TVN24 Janusz Sosnowski.
- Wyszłam z psem i zobaczyłam, że policja stoi. Nie słyszeliśmy nic. Nasi znajomi też. Na szczęście stało się to w nocy. Dzięki Bogu, bo tu dzieci chodzą - dodała jedna z mieszkanek Suchego Dworu Anna Papierkowska.
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Łukasz / Kontakt 24