Sąd Okręgowy w Gdańsku ogłosił wyrok w sprawie 21-letniego Maksymiliana S. z Gdyni, oskarżonego o zabójstwo 23-letniego Jakuba Siemiątkowskiego, studenta Uniwersytetu Gdańskiego. Sąd wymierzył mu łączną karę 20 lat i trzech miesięcy pozbawienia wolności oraz zdecydował o zadośćuczynieniu dla dwojga bliskich studenta UG po 100 tys. zł. Karę ma odbywać w warunkach terapeutycznych z uwagi na uzależnienie od narkotyków.
Wyrok nie jest prawomocny.
Na sali rozpraw, jak zawsze, obecna była rodzina, przyjaciele i znajomi zmarłego.
"Wina oskarżonego nie budziła wątpliwości"
Sędzia Michał Dampc uzasadniając wyrok powiedział, że wina oskarżonego nie budziła wątpliwości, a materiał dowodowy w tej sprawie był kompletny i nie budziło wątpliwości częściowe przyznanie się do winy oskarżonego.
Zaznaczył, że wyjaśnienia podsądnego, iż nie pamięta części wydarzeń, budziły pewne wątpliwości w kontekście tego, że z kolei pamiętał, jak pokrzywdzony miał go nagrywać i wyzywać.
– Trzeba pamiętać, że ta jego pamięć była mocno wybiórcza, bo jeżeli chodzi o przebieg samego zdarzenia, to już twierdził, że go nie pamięta – podkreślił sędzia Dampc i dodał, że oskarżony znajdował się w znacznym stanie nietrzeźwości i odurzenia środkami psychoaktywnymi, co spowodowało, że części bądź całości zdarzenia mógł nie pamiętać i, jak mówili obrońcy, mógł nie widzieć pociągu wjeżdżającego na stację w Sopocie.
Sąd uznał, że nie ma podstaw, żeby zdarzenie z dworca w Sopocie rozpatrywać w kategoriach nieumyślności. Sąd zaznaczył, że z uwagi na stan nietrzeźwości i odurzenia narkotykami podsądny mógł pociągu nie słyszeć.
Zdaniem sądu oskarżony nie tylko działał z zamiarem ewentualnym, ale do tego skutku w momencie zdarzenia chciał doprowadzić.
– To, że później wchodził pod pociąg i szukał pokrzywdzonego, pytał, co mu się stało, to już jest kwestia wtórna i nie może dezawuować tego, co wydarzyło się moment wcześniej – tłumaczył sędzia Dampc.
Do okoliczności obciążających zaliczył też sąd demoralizację Maksymiliana S., który z uwagi na przyjmowanie narkotyków był wcześniej pod dozorem kuratora i leczył się.
Na wymiar kary wpłynęła niekaralność podsądnego i skrucha, którą wyraził przed sądem.
– Gdyby oskarżony był trzeźwy i nie był pod wpływem narkotyków, do tego czynu by zwyczajnie nie doszło – dodał sędzia Dampc i zaznaczył, że podsądny jest też osobą młodocianą.
Zdaniem sądu kara łagodniejsza swą niewspółmiernością mogłaby razić społeczne poczucie sprawiedliwości.
Podczas procesu, który rozpoczął się w maju br. Maksymilian S. przeprosił za śmierć Jakuba i twierdził, że nie chciał doprowadzić do jego śmierci.
Poszkodowany miał go nagrywać
Przypomnijmy, że do zabójstwa Jakuba Siemiątkowskiego doszło 17 sierpnia 2024 r. o godzinie 5.30 na peronie dworca PKP w Sopocie. Zdaniem śledczych Maksymilian S. wepchnął go pod nadjeżdżający pociąg. Mężczyzna zginął na miejscu. W chwili zatrzymania Maksymilian S. był agresywny. Obezwładniła go załoga pociągu i strażacy, którzy pierwsi byli na miejscu tragedii. Następnie mężczyznę przejęli funkcjonariusze policji. Maksymilian S. był pod wpływem alkoholu i środków psychoaktywnych. Badania retrospektywne wykazały, że miał od 2,09 do 2,316 promila alkoholu we krwi. Policja zabezpieczyła przy oskarżonym gdynianinie marihuanę w folii aluminiowej.
W trakcie śledztwa 21-latek przyznał, że przed zdarzeniem pił alkohol i brał narkotyki. Twierdził, że pokrzywdzony nagrywał go telefonem, gdy ten oddawał mocz na tory. Miał też zwrócić na to uwagę. Przyznał, że na peronie doszło do szarpaniny i później zepchnięcia 23-latka z peronu. Maksymilian S. wyjaśniał, że narkotyki zażywa od 3-4 lat i był z tego powodu pod nadzorem kuratora.
Autorka/Autor: ng/tok
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Adam Warżawa