20-letni Maksymilian S., który jest podejrzany o zabójstwo 23-latka z Gdańska na peronie w Sopocie, trafił na trzy miesiące do aresztu. Zdaniem śledczych mężczyzna pchnął poszkodowanego pod nadjeżdżający pociąg. 23-latek zginął na miejscu. Aresztowany nie przyznaje się do winy i twierdzi, że to był wypadek.
Prokurator Mariusz Duszyński z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku powiedział późnym popołudniem niedzielę, że 20-letni Maksymilian S., który usłyszał zarzut zabójstwa 23-letniego mieszkańca Gdańska, został aresztowany na trzy miesiące. Sąd Rejonowy w Sopocie przed godziną 18 zakończył posiedzenie aresztowe w jego sprawie. Prokuratura zarzuciła mu zabójstwo 23-latka poprzez pchnięcie go wprost pod jadący pociąg na peronie dalekobieżnym w Sopocie.
- Nasz klient nie przyznaje się do zarzutów prokuratury. Złożył wyjaśnienia, w których określał, że był to nieszczęśliwy wypadek. Na pewno będziemy się żalić na decyzję sądu o tymczasowym aresztowaniu - powiedział obrońca Maksymiliana S. mecenas Błażej Haber i dodał, że będzie wnosić o zmianę kwalifikacji czynu z zabójstwa na nieumyślne spowodowanie śmierci.
Śmierć na torach
W sobotę (17 sierpnia) około godziny 5.30 sopoccy policjanci zostali powiadomieni o potrąceniu człowieka przez pociąg. Do zdarzenia doszło na peronie dalekobieżnym.
Podkomisarz Lucyna Rekowska, rzeczniczka prasowa Komendanta Miejskiego Policji w Sopocie opisywała, że na miejscu pracowali policjanci z grupy dochodzeniowo-śledczej, którzy pod nadzorem prokuratora i przy udziale lekarza medycyny sądowej.
- W związku ze sprawą interweniujący policjanci zatrzymali 20-letniego mieszkańca Gdyni, który brał bezpośredni udział w tym tragicznym zdarzeniu. Był nietrzeźwy, a alkomat pokazał u niego 1,8 promila alkoholu - przekazała policjantka. Mężczyzna został przewieziony do sopockiej komendy, gdzie trzeźwiał.
Przy zatrzymanym gdynianinie policja znalazła marihuanę w folii aluminiowej. W chwili zatrzymania był agresywny, został obezwładniony przez strażaków, którzy pierwsi byli na miejscu tragedii. Później pomogli im funkcjonariusze policji.
W niedzielę 20-latek został doprowadzony do prokuratury. Dziennikarzom udało się zapytać, dlaczego to zrobił. - Nie zrobiłem tego, nie chciałem - odparł. - Nie chciałem - powtórzył chwilę później.
"Wprost pod pociąg"
Wcześniej przesłuchano maszynistę i kierownika pociągu, który śmiertelnie potracił 23-latka. - Do tragicznego zdarzenia doszło w godzinach porannych i nie było zbyt wielu świadków na peronie. Śledczy zabezpieczyli zapis monitoringu ze stacji, jak i z lokomotywy. Poszkodowany wpadł wprost pod pociąg - opisywał prokurator Duszyński.
Reporterka TVN24 Marta Ulatowska-Jesse relacjonowała, że załoga pociągu próbowała go zatrzymać. - Pociąg był za blisko i 23-latek zginął na miejscu - dodała.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Adam Warżawa/PAP