Pierwszy dzień w pracy zaczyna od spełniania drobnych obietnic. Robert Biedroń – nowy prezydent Słupska – do urzędu przyjechał rano rowerem. Jak mówił, do nowej funkcji zdążył się już trochę przyzwyczaić jako prezydent–elekt. - Nawet reaguję już jak się do mnie mówi "panie prezydencie", ale chyba jednak wolę ciągle "panie Robercie" - śmiał się Biedroń.
Poniedziałek to pierwszy dzień oficjalnego urzędowania nowego prezydenta w Słupsku. Robert Biedroń w ratuszu pojawił się z samego rana. Przyjechał na rowerze, bo jak zapewniał w czasie kampanii wyborczej nie chce korzystać z prezydenckiej limuzyny. – Nie wyobrażam sobie żeby było inaczej, brakuje tu jeszcze ścieżek rowerowych niestety – mówił Biedroń.
Pierwszy dzień w nowej roli
W gabinecie na nowego szefa czekali już jego współpracownicy. Biedroń przekonywał, że zdążył poznać już to miejsce podczas kilku spotkań z ustępującym prezydentem Maciejem Kobylińskim, który Słupskiem rządził przez ostatnie 12 lat.
Jak dodał nowy prezydent, w gabinecie nie zamierza nic zmieniać. – To wszystko jest pod nadzorem konserwatora, więc nawet bym nie mógł, ale zawsze mogę coś dodać od siebie. Na razie jest świąteczny nastrój. Ubierałem tu już choinkę, ozdoby dostałem od dzieci ze słupskich szkół – powiedział.
Zapytany o to jak czuje się pierwszego dnia w nowej pracy stwierdził, że "tremy nie ma, ale jest podekscytowanie". - Trzeba po prostu ciężko pracować - podkreślał.
Przekonał słupszczan, ze jest gwarantem zmian
Nowy prezydent oficjalnie władzę przejął w Słupsku w sobotę, kiedy złożył uroczyste ślubowanie. W tym dniu na Słupsk zwrócone są oczy nie tylko Polski, ale i Europy. Popularny, zdeklarowany gej zjednał sobie mieszkańców tego zapomnianego miasta i przekonał ich, że jest gwarantem zmian.
Podczas uroczystości Biedroń po raz kolejny zadeklarował, że jego rządy będą się opierały na dialogu ponad podziałami, a także na takich wartościach jak: optymizm, nowoczesność, innowacyjność i uczciwość. - Każda z tych wartości, to element mojej osobistej filozofii, którą kieruję się w życiu. Podzielili ją ludzie, którzy walczyli o mandat w radzie miasta. Chciałbym, żeby podzielili je również urzędnicy – powiedział Biedroń podczas przemówienia tuż po zaprzysiężeniu.
Wygrał, choć nie dawano mu szans
Zaskoczenie i wielka radość – tak było w Słupsku, kiedy okazało się, że prezydentem miasta zostanie Robert Biedroń, parlamentarzysta i zadeklarowany homoseksualista. Tuż po północy podano oficjalne wyniki. Biedroń zdobył 57,08 proc. głosów, a jego kontrkandydat Zbigniew Konwiński 42,92 proc.
Wówczas nowy włodarz miasta wymachując butelką szampana dziękował swojemu sztabowi za ciężką pracę przez całą kampanię, za to wspólne chodzenie „od domu do domu”. Jednocześnie zadeklarował, że w historii Słupska otwiera się właśnie nowy rozdział.
- Trzeba będzie zakasać rękawy i wziąć się do ciężkiej pracy. To jest umowa jaką zawarłem z mieszkańcami. Z taką drużyną jak moja to nie może się nie udać. Na ulicach Słupska widać, że mieszkańcy oczekują zmiany. To miasto wymaga tego, by zostawić konflikty na uboczu, a zacząć rozwiązywać problemy – mówił Biedroń tuż po wygranej. CZYTAJ WIĘCEJ
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24