Gdańscy urzędnicy odebrali jednej z mieszkanek Gdańska zasiłek pielęgnacyjny po tym, jak zachorowała na raka. Twierdzą, że nie mogą przyznać pieniędzy, bo kobieta ma orzeczenie o czasowej niepełnosprawności. Zapewniają jednak, że i tak otrzymuje bardzo dużą pomoc. Pani Beata, która została z dzieckiem bez pomoc twierdzi, że to kłamstwo. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej podkreśla natomiast, że decyzja MOPR była bezprawna.
Pani Beata z Gdańska samotnie opiekuje się swoim niepełnosprawnym synem Bartkiem. Z tego powodu otrzymywała z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie świadczenie pielęgnacyjne w wysokości około 700 złotych miesięcznie.
Gdy dwa lata temu pani Beata dowiedziała się, że choruje na raka, wszystko się zmieniło. Kobieta dostała orzeczenie o czasowej niepełnosprawności. Wobec tego w zeszłym roku urzędnicy z MOPR postanowili jej świadczenie odebrać.
"Decyzja jest bezprawna"
Pytania o ocenę postępowania MOPR w tej sprawie zadaliśmy w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej. W odpowiedzi zapewniono nas, że posiadanie, przez rodzica niepełnosprawnego dziecka, znacznego stopnia niepełnosprawności nie może stanowić przeszkody w przyznaniu prawa do świadczenia pielęgnacyjnego.
Rzecznik ministra przywołuje art. 17 ust. 1 ustawy o świadczeniach rodzinnych i podkreśla, że „przesłanka wyrażona w tym artykule dotyczy innych osób sprawujących opiekę, a nie rodziców dziecka”.
- W związku z tym, świadczenie pielęgnacyjne przysługuje niezależnie od posiadanego przez rodzica orzeczenia o niepełnosprawności – podkreśla Janusz Sejmej, rzecznik prasowy Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej.
- Należy więc stwierdzić, że wydana przez MOPR w Gdańsku decyzja jest bezprawna – zapewnia Sejmej.
Niepełnosprawnym świadczenia się nie należą?
Pracownicy MOPR w Gdańsku decyzję o odebraniu wciąż uważają za prawidłową. – Myślę, że ten spór powinno rozstrzygnąć Samorządowe Kolegium Odwoławcze, mamy już orzeczenia SKO w analogicznych sprawach i wówczas to nam przyznawano rację – mówi Arkadiusz Kulewicz, rzecznik MOPR w Gdańsku
Wcześniej argumentowali decyzję tym, że osoba, która ma orzeczony znaczny stopień niepełnosprawności, nie tylko nie jest w stanie pracować zawodowo, ale sama wymaga opieki.
- Poza tym to nie było tak, że zostawiliśmy tę panią bez pomocy i opieki. Otrzymała od nas naprawdę duże wsparcie – zapewnia Kulewicz.
„Moje obowiązki wobec dziecka się nie zmieniły”
- To kłamstwo – odpowiada w rozmowie z tvn24.pl pani Beata. – Otrzymałam 170 złotych miesięcznie, jako zasiłek stały i kilka razy - dwa lub trzy, dostałam po 500 złotych jednorazowych zasiłków celowych na zakup żywności czy środków czystości – dodaje.
Kobieta zapewnia, że od początku podkreślała, jak absurdalna jest decyzja gdańskich urzędników. - Nawet podczas chemioterapii normalnie opiekowałam się Bartkiem. Powtarzałem to w MOPR, ale oni powtarzali, że „przepisy to przepisy” – mówi Beata.
Skarga leży od roku
Gdańszczanka na decyzję MOPR złożyła skargę do Samorządowego Kolegium Odwoławczego już w październiku ubiegłego roku, do tej pory nie otrzymała jednak odpowiedzi.
Według MPiPS rozpatrzenie odwołania przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Gdańsku powinno nastąpić niezwłocznie, czyli w terminie miesiąca od dnia otrzymania odwołania.
W przypadku skomplikowanej sprawy termin ten może zostać wydłużony do dwóch miesięcy, ale strona postępowania, czyli osoba ubiegająca się o świadczenie pielęgnacyjne, powinna być o tym powiadomiona przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze.
- Niezachowanie tych terminów przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze można zakwalifikować jako bezczynność organu, na którą stronie można złożyć skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego – podkreśla rzecznik ministerstwa.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: md/i/gp / Źródło: TVN24 Pomorze, Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: shchutterstock