Starosta pucki omal nie stracił oka w konfrontacji z... bocianem. Na szczęści nikomu nic się nie stało, a starosta wciąż uważa, że opieka nad ptakami, to najlepsze hobby pod słońcem. Odchował już cztery bociany.
- Miałem dużo szczęścia - mówi starosta powiatu puckiego, Wojciech Dettlaff. - Odwróciłem sie i dostałem. Bociany atakują otwartym dziobem, więc dostałem górna częscią obok oka, dolną w wargę. O mały włos wbiłby mi dziób w oko - relacjonuje.
Starosta obserwator
Starosta nie ma jednak za złe bocianowi takiej reakcji, bo - jak mówi - każde dziko żyjące zwierzę może się podobnie zachowywać. A Wojciech Detlaff wie, co mówi, bo obserwacją dzikich ptaków zajmuje się od lat. - Pasjonujące jest podglądanie jaskółczej rodziny albo robienie zdjęć sikorkom - opowiada.
Jednak najbardziej lubi bociany.
Chory ptak? Do starosty!
- Kiedy zdarzy się jakiś wypadek albo ktoś znajdzie chorego ptaka, służby nie dzownią do żadnych schronisk, tylko zawożą go do mnie - zapewnia. - Odchowałem juz 4 bociany.
Bociany mieszkają u pana starosty w ogrodzie, a kiedy wydobrzeją, lecą na wolność.
- Potem już nigdy nie wracają - mówi. - Dopóki dochodza do siebie, to owszem: miałem takiego bociana, który codzinnie rano wylatywał z gniazda, a po południu wchodził przez furtkę i z powrotem wskakiwał do gniazda - dodaje.
Bocian sie odwdzięczy
Swoją pasją zaraził też sąsiadów - kaszubsko-góralskie małżeństwo, które mieszka w pobliżu.
- Oni odchowali juz jednego boćka i teraz, kiedy się spotykamy, temat jest jeden - mówi.
Starosta Dettlaff - mimo ostatniego wypadku - uważa, że to urocze stworzenia i potrafią sie człowiekowi odwdzięczyć. - Przede wszystkim w potomstwie - śmieje się ojciec trzech synów.
Autor: maz/roody / Źródło: TVN Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Arch. prywatne W. Dettlaffa