Sąd podjął prawomocną decyzję w sprawie 39-letniej Katarzyny A., która dwa lata temu w Rymaniu (Zachodniopomorskie) wjechała samochodem znajomego w budynek stacji benzynowej, a potem uciekła przed policją, potrącając jednego z funkcjonariuszy. Kobieta nie będzie sądzona, ale trafi do zakładu psychiatrycznego.
W piątek Sąd Okręgowy w Szczecinie postanowił utrzymać w mocy decyzję sądu pierwszej instancji w sprawie Katarzyny A., która w lutym 2021 roku w Rymaniu wjechała autem w budynek stacji benzynowej i lekko potrąciła policjanta. Funkcjonariusze oddali wówczas strzały za odjeżdżającą kobietą.
Sąd umorzył sprawę - kobieta nie będzie odpowiadać karnie za popełnione czyny. W zamian zastosował wobec niej środek zabezpieczający w postaci pobytu w odpowiednim zakładzie psychiatrycznym.
Decyzja jest prawomocna, ale strony mogą złożyć wniosek o kasację w Sądzie Najwyższym.
Jak przekazał nam Michał Tomala, rzecznik Sądu Okręgowego w Szczecinie, sąd uznał w oparciu o opinię wydaną przez biegłych psychiatrów oraz psychologa, że podejrzana była niepoczytalna w chwili popełnienia czynów zabronionych.
- Jednakże stan jej zdrowia jest taki, że występuje wysokie prawdopodobieństwo popełnienia podobnych czynów zabronionych w przyszłości. W konsekwencji sąd uznał, że konieczne jest umieszczenie podejrzanej w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym, aby takim zdarzeniom zapobiec - dodaje Tomala.
Strzały na stacji benzynowej
Do sytuacji doszło pod koniec lutego 2021 roku na stacji benzynowej w Rymaniu. Policję wezwała obsługa stacji, zaniepokojona zachowaniem kobiety. Miała ona być agresywna i zachowywać się irracjonalnie.
Po przyjeździe funkcjonariuszy 37-latka wjechała dwukrotnie w budynek sklepu na stacji. Jej manewry stwarzały zagrożenie dla osób zgromadzonych wokół. Nie reagowała na wezwania funkcjonariuszy.
Gdy policjanci oddali w kierunku pojazdu trzy strzały, 37-latka z piskiem opon odjechała z miejsca zdarzenia. Po przejechaniu ponad 50 kilometrów zgłosiła się do komisariatu w Koszalinie. Tam została zatrzymana.
Czytaj też: Demolowała autem stację benzynową, policjanci sięgnęli po broń. "To przypominało sceny z Dzikiego Zachodu"
Usłyszała zarzuty zniszczenia mienia i uszkodzenia konstrukcji budynku stacji benzynowej w Rymaniu, narażenia pracowników stacji benzynowej i funkcjonariusza policji na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź doznania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a także zmuszania przemocą funkcjonariusza policji do zaniechania czynności służbowej.
Dodatkowo kobieta miała mieć przy sobie narkotyki i prowadziła pojazd pod wpływem środków psychotropowych.
Krzyczał o "instrybutorze", zdarzenie na stacji nagrał jeden ze świadków
Zdarzenie na stacji nagrał jeden ze świadków. Nagranie trafiło do internetu i było szeroko komentowane. W wyniku pomyłki jednego ze świadków, który dystrybutor paliwa nazwał "instrybutorem", sprawa zyskała właśnie taki przydomek.
Kobieta na co dzień mieszkała w Holandii i feralnego dnia stamtąd wracała do Polski. Miała powiedzieć funkcjonariuszom policji, że powodem jej zachowania był konflikt z mężczyzną, którego się obawiała. Czuła się zagrożona, a policjantów, którzy interweniowali na stacji, uznała za przebierańców. Była także pod wpływem marihuany i amfetaminy.
Znajomy, który z nią jechał, zeznał, że już w trakcie jazdy z Holandii miała dziwnie się zachowywać, łapać za kierownicę. Dlatego zatrzymał się na stacji w Rymaniu.
Czytaj też: Zdemolowała stację benzynową, była pod wpływem narkotyków. Sąd zdecydował o areszcie dla kobiety
Biegli: miała zniesioną poczytalność, nie była w stanie kierować swoim postępowaniem
Jak przekazał pod koniec września 2021 roku Ryszard Gąsiorowski z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie, śledczy z Kołobrzegu zapoznali się z opinią psychiatryczną sporządzoną przez biegłych specjalistów psychiatrów, psychologa i neurologa po kilkutygodniowej obserwacji Katarzyny A. w areszcie śledczym w Szczecinie. - Biegli wskazali, że Katarzyna A. w chwili popełniania czynu miała zniesioną poczytalność, nie była w stanie kierować swoim postępowaniem i ocenić jego znaczenia - podsumował opinię prokurator.
Zaznaczył także, że taka ocena stanu psychicznego podejrzanej nie pozwoliła śledczym na postawienie podejrzanej w stan oskarżenia. - Katarzyna A. nie będzie odpowiadać za swoje czyny - mówił wówczas Gąsiorowski.
Dodał, że opinia biegłych wskazywała na to, że stan psychiczny kobiety wciąż "nie jest ustabilizowany", więc umieszczenie jej w zakładzie psychiatrycznym "jest zasadne".
Policjanci ukarani. Zawiodła komunikacja wewnętrzna
Jak informowała podinspektor Alicja Śledziona, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie, postępowanie wyjaśniające w sprawie policjantów, którzy oddali strzały podczas interwencji w Rymaniu, zakończyło się uznaniem, że wykorzystanie przez policjanta broni palnej w celu zatrzymania auta było zasadne i zgodne z przepisami.
Policjanci zostali jednak ukarani, bo, jak przekazała rzeczniczka, podczas postępowania wyszło na jaw, że zawiodła komunikacja wewnętrzna patrolu z dyżurnym jednostki oraz wadliwie wykonano zapis na temat interwencji w notatniku służbowym. "Analiza interwencji posłuży w procesie doskonalenia zawodowego funkcjonariuszy policji" - przekazała rzeczniczka zachodniopomorskiej policji.
Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Stoją! Stargard