Kierująca srebrnym bmw kobieta zdemolowała w sobotę stację benzynową. Wjechała samochodem w budynek, była bliska potrącenia policjanta. Funkcjonariusze oddali strzały, ale nie udało im się zatrzymać kobiety. Akcję policji komentowali eksperci. - Dużo chaosu, raczej brak profesjonalizmu. To cud, że nikomu nic się nie stało - mówił były rzecznik Komendanta Głównego Policji Dariusz Nowak. Natomiast Maciej Karczyński, były były rzecznik ABW, stwierdził, że byłby bardzo "ostrożny w ocenie i wyśmiewaniu policjantów".
"Strzelaj w opony!", "nie strzelaj, trafisz w dystrybutor" – krzyczeli do policjantów zszokowani świadkowie niebezpiecznego zachowania kobiety w bmw na stacji paliw w Rymaniu na Pomorzu Zachodnim. Sobotnie wydarzenia nagrał jeden z nich.
Kobieta zachowywała się zupełnie nieprzewidywalnie i dwukrotnie wjechała w budynek sklepu stacji. Nie reagowała na wezwania funkcjonariuszy, a swoimi manewrami zagrażała wszystkim wokół.
Zgłosiła się na policję
Policjanci usiłowali dostać się do auta, wybijając szybę w samochodzie, ale to się nie udało. Gdy kobieta znów ruszyła z piskiem opon, oddali kilka strzałów w kierunku auta. Wtedy kierująca uciekła z miejsca zdarzenia.
Oddanie strzałów przez funkcjonariuszy potwierdziła sierżant Karolina Seemann z Komendy Powiatowej Policji w Kołobrzegu. – Kierująca pojazdem po chwili sama zgłosiła się na komisariat w Koszalinie. Badanie alkomatem na miejscu wykazało, że była trzeźwa. Została zatrzymana oraz została jej pobrana krew do dalszych badań – przekazała nam policjantka.
- Byliśmy wezwani około północy na tę stację benzynową. Wezwała nas obsługa stacji, która była zaniepokojona zachowaniem kobiety. Miała zachować się agresywnie i irracjonalnie – powiedziała podinsp. Alicja Śledziona, rzeczniczka prasowa zachodniopomorskiej policji.
"Zobaczyliśmy, że szyby się sypią"
Funkcjonariusze badają okoliczności zdarzenia i próbują ustalić powody zachowania kierującej bmw. Nikt w trakcie "wyczynów" zatrzymanej nie ucierpiał.
Świadkowie, którzy widzieli całe zdarzenie, opisywali sceny na stacji paliw jako chaotyczne. - Huk słyszeliśmy straszny. Dobiegliśmy do okna i zobaczyliśmy, że szyby się sypią. Auto wjechało do sklepu, później wycofała ta pani. Oni tam strzelali, krzyczeli. Widziałam, jak pan chciał jej wybić szybę, ale nie pękła i pani wycofała i odjechała - opowiadała jedna z kobiet.
Osoby, z którymi rozmawialiśmy, krytykowały działania policjantów, których nazywali "bezradnymi". - Nie wiedzieli, co robić. Mieli zabić tę kobietę? - pytała retorycznie pani Zofia. Podinsp. Śledziona zaapelowała, by powstrzymać się przed szybką i pochopną oceną postępowania policjantów. - Nasz wydział kontroli bada, czy zachowali się adekwatnie - zapewniła.
"Policjanci podejmowali w ułamku sekund najważniejsze decyzje w swoim życiu"
Akcję funkcjonariuszy komentowali w TVN24 także eksperci. Maciej Karczyński, były policjant i były rzecznik Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, przyznał, że byłby bardzo "ostrożny w ocenie i wyśmiewaniu policjantów".
- Jednakże na pewno nie wygląda to dobrze. Na pewno z tego trzeba wyciągnąć wnioski, ponieważ faktycznie doszło do realnego zagrożenia zarówno dla policjantów, jak i innych osób. Być może byli to niedoświadczeni policjanci, ale sam nie wiem, jak bym się zachował, kiedy musiałbym oddawać strzały - mówił.
Zwracał uwagę, że "policjant, który używa broni musi naprawdę w ułamku sekund ocenić sytuację". - Oceniając to nagranie, możemy podać w wątpliwość skuteczność działań tych policjantów. Faktycznie nie wygląda to dobrze. Z drugiej strony proszę pamiętać, że ci policjanci podejmowali w ułamku sekund najważniejsze decyzje w swoim życiu. Kto wie, co by było, gdyby zastrzelili tę kobietę, albo postrzelili kogoś z boku, albo doprowadzili do wybuchu stacji benzynowej - kontynuował były rzecznik ABW. Według niego, "być może lepszym rozwiązaniem było to, żeby ta kobieta nawet uciekła, niż ktoś z boku miałby zginąć".
"Strzał w takiej sytuacji jest ogromnym zagrożeniem dla ludzi"
Były policjant i były rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji Dariusz Nowak ocenił, że "trochę to przypominało sceny z Dzikiego Zachodu". - Dużo chaosu, raczej brak profesjonalizmu. To cud, że nikomu nic się nie stało, bo gdyby się coś stało – a to było bardzo prawdopodobne – to policjanci byliby w niewesołej sytuacji - mówił.
Jego zdaniem "strzelać w takiej sytuacji nie można, bo to może zagrozić po prostu innym osobom". - To jest otwarta stacja benzynowa, gdzie cały czas podjeżdżają ludzie, gdzie tankują paliwo, gdzie są dystrybutory z paliwem, zbiorniki. Strzał w takiej sytuacji jest ogromnym zagrożeniem dla ludzi - dodał.
Według Nowaka "być może trzeba było zastosować inną metodę". - Być bardziej zdecydowanym, gdy ona wjechała do stacji benzynowej, wybijając drzwi. Być może zastawić ją radiowozem - zastanawiał się.
Źródło: TVN24 Szczecin, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Stoją! Stargard