Rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata dla rowerzysty, który uderzył pieszego. Pokrzywdzony mężczyzna zmarł po kilku dniach w szpitalu. Sąd Okręgowy w Szczecinie uznał, że rowerzysta działał nieumyślnie i nie chciał spowodować ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Do zdarzenia doszło 23 sierpnia ubiegłego roku wieczorem. Według zeznań świadków, trzech rowerzystów jechało po chodniku przy al. Wojska Polskiego w Szczecinie. Dwóch pieszych, którzy szli chodnikiem, miało im zwrócić uwagę, doszło do przepychanki. Jeden z pieszych upadł i stracił przytomność. Rowerzyści odjechali. Kilka dni później mężczyzna, który upadł, zmarł w szpitalu.
Sąd zmienił kwalifikację czynu ze spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu ze skutkiem śmiertelnym - o co wnioskował prokurator - na nieumyślne spowodowanie śmierci. Zdecydował o karze roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata dla mężczyzny, który uderzył przechodnia.
- Aby móc przypisać oskarżonemu winę czynu opisanego w artykule 156 par. 3 kk, należałoby przede wszystkim wykazać, że oskarżony miał zamiar spowodowania ciężkich obrażeń ciała u pokrzywdzonego, którego skutkiem była jego śmierć, bądź by na to - co najmniej - się godził. Tymczasem zgromadzony przez prokuratora materiał dowodowy poddany ocenie sądu do takiego wnioskowania nie uprawnia - powiedział sędzia Paweł Balcerowicz, uzasadniając wyrok.
- Nie ulega wątpliwości, że oskarżony działał nieumyślnie i zadając jedno uderzenie w twarz pokrzywdzonego, nie obejmował on swoim zamiarem spowodowania choroby realnie zagrażającej życiu, której skutkiem była śmierć pokrzywdzonego - powiedział sędzia Balcerowicz.
Oskarżony Sebastian Z. podczas procesu prosił o wybaczenie rodzinę zmarłego. Jak poinformowali jego pełnomocnicy, przed procesem między stronami została zawarta ugoda. W ramach zadośćuczynienia "za doznane krzywdy, ból i cierpienie" Sebastian Z. ma zapłacić żonie i córce pokrzywdzonego 50 tysięcy złotych. Rodzina zmarłego mężczyzny przyjęła przeprosiny oskarżonego.
"Jeden cios może doprowadzić do takiej tragedii"
Do zdarzenia doszło 23 sierpnia 2017 roku, około godziny 23 w centrum Szczecina.
Przebieg wydarzeń znamy z relacji córki ofiary ataku, która opisała nam, jak doszło do zdarzenia, opierając się na relacji kolegi ojca, który był naocznym świadkiem sytuacji (ten mężczyzna zmarł przed rozpoczęciem procesu).
Szczecinianin wraz ze znajomym wracał z pobliskiego klubu. Szli chodnikiem w okolicy Placu Szarych Szeregów. Obok przejeżdżała grupa cyklistów. 47-latek zwrócił uwagę rowerzystom, że nie powinni jechać po chodniku. Wywiązała się wymiana zdań.
- To było dosłownie kilka sekund. Jeden z mężczyzn podszedł do taty i uderzył go w głowę. Tata upadł i uderzył o beton - opowiadała łamiącym się głosem Dominika, córka zmarłego. - Nawet nie udzielili mu pomocy - dodała.
47-latek trafił do szpitala. 29 sierpnia 2017 roku mężczyzna zmarł.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK/gp / Źródło: PAP/TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24