Widział mężczyznę chodzącego po scenie, ale myślał, że to pijana osoba, która chce się popisać. Mylił się. Zrozumiał to, gdy zobaczył w ręce 27-latka ogromny nóż. - Wiedziałem już, że żarty się skończyły - mówi Michał Jelionek, prowadzący finał WOŚP w Gdańsku.
Kiedy doszło do ataku na prezydenta Gdańska, Michał Jelionek też był na scenie, ale nie tam, gdzie Paweł Adamowicz. Był po przeciwnej stronie.
Jak mówi, dostrzegł 27-letniego Stefana W., ale był przekonany, że to pijana osoba, która chce się tylko popisać.
- Chwilę później dostrzegłem, że w prawej dłoni trzyma ogromny nóż. I wtedy już wiedziałem, że to nie są żarty, więc automatycznie się cofnąłem. Potem ten człowiek w triumfalnym geście kroczył po scenie z nożem - opowiada Jelionek.
Przyznaje, że na początku nikt nie wiedział, co się tak właściwie stało. Zarówno na scenie, jak i wśród publiczności panowała konsternacja. Widać to też na licznych nagraniach, które robiła publiczność.
- Dopiero jak ten człowiek został zatrzymany, jak obalili go na ziemię, to ktoś, kto był na scenie, krzyknął, że jest ranna osoba. Nie wiedzieliśmy nadal, kto to jest. Nikt nie wiedział, co się dzieje. Panowała cisza. Dopiero po kolejnych 30 sekundach dostrzegłem gdzieś w tłumie, że to jest Paweł Adamowicz - mówi Jelionek.
"Było naprawdę niebezpiecznie"
- Kiedy sprawca paradował po scenie z nożem, autentycznie zacząłem się bać, że może jeszcze coś się zdarzy. Tym bardziej że było nas tam ze 20 osób, w tym małe dzieci. Było naprawdę niebezpiecznie. Pierwszą osobą, która podeszła do sprawcy, był technik - opowiada.
Dziennikarz skomentował też zachowanie ochrony, która była odpowiedzialna za zapewnienie bezpieczeństwa.
- Dla mnie absolutnie skandaliczne było ich zachowanie i to, że przez około 20 sekund nikt nie zareagował. A ten człowiek kroczył po scenie, wypowiadał jakieś słowa i nadal stanowił niebezpieczeństwo - mówi Jelionek.
Atak na scenie WOŚP
Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz został zaatakowany nożem na scenie Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w niedzielę po godzinie 20. Napastnik jeszcze przez kilkadziesiąt sekund po ataku poruszał się po scenie. Jak mówią świadkowie, nie próbował uciekać . W końcu został obezwładniony. Wszystko rozegrało się w ciągu około 90 sekund.
Adamowicz na miejscu był reanimowany, potem został przewieziony do szpitala. Jak poinformowała rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku Karina Kamińska, napastnikiem, który ugodził prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, jest 27-letni mieszkaniec Gdańska, w przeszłości karany za przestępstwa przeciwko zdrowiu i życiu. Sprawca ataku na prezydenta Gdańska został zatrzymany i przebywa w areszcie.
Obowiązki Pawła Adamowicza na razie przejęła Aleksandra Dulkiewicz - taką informację przekazano podczas poniedziałkowej konferencji władz miasta. - Poprosiliśmy urzędników, żeby mimo tej trudnej sytuacji urzędnicy normalnie pracowali. Czekamy na powrót prezydenta do zdrowia - powiedziała Dulkiewicz.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp / Źródło: TVN24 Pomorze