Mariusz L. w chwili kiedy zabijał swoją 5-letnią córkę był niepoczytalny, bo odurzył się marihuaną - orzekli biegli psychiatrzy. Według nich jednak mężczyzna, choć nie może odpowiadać za swój czyn, teraz nie stanowi zagrożenia dla społeczeństwa, ale pod warunkiem, że będzie się leczył. Prokuratura będzie wnioskować o weryfikację i uzupełnienie opinii. L. przebywa teraz w zamkniętej placówce psychiatrycznej. Areszt dla niego został przedłużony.
Do prokuratury dotarła już opinia biegłych psychiatrów, którzy przez 4 tygodnie badali Mariusza L. Mężczyzna w gdańskim parku zakatował na śmierć swoją 5-letnią córkę. Specjaliści mieli ustalić czy był poczytalny w chwili popełnienia przestępstwa.
- Z opinii wynika, ze Mariusz L. w momencie popełnienia zarzucanego mu czynu miał całkowicie zniesioną zdolność rozpoznania znaczenia i kierowania swoich czynów. Zniesienie tej zdolności, według biegłych, wynika z odurzenia się marihuaną i zaburzeń wynikających z tego stanu - poinformowała Ewa Burdzińska z Prokuratury Rejonowej Gdańsk - Oliwa.
Jak wyjaśniła, biegli uznali, że Mariusz L. w obecnym stanie psychicznym nie stanowi zagrożenia dla porządku społecznego. - W ich opinii nie zachodzi podejrzenie, że popełni zabronione czyny. Warunkiem jest poddanie się leczeniu - powiedziała prokurator.
Podkreśliła też, że opinia biegłych jest dla śledczych zaskakująca, dlatego prokuratura będzie wnioskowała o jej weryfikację. - Jeśli zajdzie taka potrzeba prokurator może przesłuchać biegłych, poprosić o uzupełnienie informacji - wyjaśniła.
Możliwe jest tez powołanie nowej grupy biegłych, którzy sporządza dodatkową opinię.
Wobec Mariusza L. przedłużony został areszt tymczasowy, mężczyzna przebywa w zamkniętej placówce psychiatrycznej.
Wysłali go na obserwację
Aby wydać rzetelną opinię, 31-letniego mężczyznę umieszczono w połowie sierpnia w zamkniętym ośrodku sądowo-psychiatrycznym. Obserwacja zakończyła się w połowie września.
Biegli psychiatrzy przy opracowywaniu swojej opinii mieli wziąć pod uwagę treść opinii toksykologicznej, która może częściowo wyjaśniać jego zachowanie.
Jak już podawała wcześniej prokuratura, w chwili popełnienia zbrodni Mariusz L. był pod wpływem marihuany oraz leków, które otrzymywał podczas wcześniejszego pobytu w szpitalu.
Zabił, bo puściły mu nerwy?
Ciało pięcioletniej dziewczynki znaleziono w czwartek, 16 kwietnia w pobliżu wejścia na plażę w Gdańsku Brzeźnie. Jak podaje prokuratura domniemanym sprawcą morderstwa jest ojciec, który w rozmowie z policjantami przyznał się do winy.
Zabójstwo charakteryzowało się dużą brutalnością, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że czynu dopuścił się ojciec wobec 5-letniej córki, mówiła prokurator Ewa Burdzińska z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Oliwa. Jak dodaje, mężczyzna dzień wcześniej na własne żądanie wypisał się ze szpitalnego oddziału detoksykacyjnego.
Podczas przesłuchania, mężczyzna przyznał się do zabójstwa córki.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/ws / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: KWP Gdańsk