Drogowcy próbowali poprawić bezpieczeństwo pieszych montując "spowalniacze" przed feralnym przejściem dla pieszych na ul. Hallera w Gdańsku. W miejscu, w którym niedawno doszło do dwóch groźnych wypadków, stanął znak drogowy z pulsującym światłem, zamontowano też tzw. "kocie oczka". Jak się okazuje, żadne z tych zabezpieczeń nie działa.
Prace nad poprawieniem bezpieczeństwa na feralnym przejściu zaczęły się w środę rano. Rozpoczęto od wymiany znaku drogowego. Potem zamontowano "kocie oczka".
- Decyzja o montażu nowych znaków zapadła po ostatnich wypadkach. "Kocie oczka" które zamontujemy sprawią, że będzie jeszcze bezpieczniej. Koszt zamontowania w tym miejscu znaków to 9 tys. zł – informował podczas montażu Tomasz Wawrzonek, kierownik działu inżynierii ruchu ZDiZ w Gdańsku. Pierwszą zmianą był nowy znak drogowy. Stary znak informujący o przejściu dla pieszych z żółtą odblaskową obwódką zamieniono na nowszy model. Ten, w miejscu odblaskowej obwódki, miał zainstalowane diody świecące pulsacyjnym światłem. Ustawiono go po obu stronach ulicy i zasilono prądem. Jak zapowiadali podczas montażu drogowcy, efekt miał być widoczny po zmroku.
Zamiana na gorszy model
Niestety, jak przekazali nam przechodnie, znak który miał ostrzegać pulsacyjnym światłem, już tego samego wieczoru nie działał. Następnego dnia, w czwartek, drogowcy w jego miejsce postawili stary znak, który wisiał tam wcześniej.
"Kocie oczka" też nie świecą
Kolejnym krokiem dla poprawy bezpieczeństwa miało być zamontowanie w asfalcie "kocich oczek", czyli elementów odblaskowych. Ich montaż drogowcy rozpoczęli w nocy z piątku na sobotę.
W asfalcie wywiercili otwory i przymocowali w nich odblaski odpowiednim klejem. Zapewniali, że kiedy tzw. "kocie oczka" naładują się w ciągu dnia, wieczorem będą świecić ostrzegając kierowców. Niestety, po zapadnięciu zmroku odblaski były zupełnie niewidoczne zarówno dla kierowców jak i pieszych.
W sprawie znaków i "kocich oczek" próbowaliśmy skontaktować się z przedstawicielami ZDiZ w Gdańsku, niestety podczas weekendu nie odbierali telefonów.
.
Niebezpieczne przejście
Przejście dla pieszych przy ul. Hallera w Gdańsku w ciągu niecałych dwóch miesięcy ubiegłego roku zyskało miano jednego z najbardziej niebezpiecznych w Trójmieście.
Na początku listopada ubiegłego roku doszło tam do potrącenia 18-letniego Roberta. Z ogromna siłą uderzył w niego samochód, który wyprzedzał inny na pasach. 29-letni kierowca chciał wówczas minąć auto, które zatrzymało się przed przejściem. 18-letek trafił do szpitala z urazem kręgosłupa i głowy.
Z impetem w kobietę
Niecały miesiąc po tym dramatycznym wypadku, na tym samym przejściu samochód potrącił 22-letnią kobietę. Wypadek ponownie zarejestrowały kamery sklepowego monitoringu. Na szczęście tym razem kobieta nie odniosła większych obrażeń.
Autor: ws//ec / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24