Pod zarzutem wyłudzania nieruchomości od mieszkańców Gdańska zatrzymano notariusza Karola A. oraz Andrzeja K., właściciela lombardu, który usłyszał zarzuty w tej samej sprawie. Ich działalność ujawnił "Superwizjer" TVN. O zatrzymaniu pięciu notariuszy podejrzanych o przestępstwa związane z udzielaniem lichwiarskich pożyczek i wyłudzaniem nieruchomości od mieszkańców stolicy Pomorza poinformował na konferencji prasowej w środę minister sprawiedliwości-prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Wszyscy zatrzymani mają usłyszeć łącznie 120 zarzutów. Notariusze nie przyznali się do winy, więc prokuratura wystąpiła do sądu o areszt dla całej piątki.
- Zatrzymano pięciu notariuszy podejrzanych o szereg przestępstw związanych z wyłudzaniem nieruchomości od mieszkańców Gdańska, i nie tylko, przez grupy przestępcze, które parały się udzielaniem lichwiarskich pożyczek, a tak naprawdę w ukartowany sposób przejmowały od nieświadomych tego pokrzywdzonych dorobek całego życia - oświadczył Zbigniew Ziobro.
Czterech zatrzymanych pochodzi z Pomorza, jeden z Warszawy. Według informacji ministerstwa poszkodowanych jest ponad 400 osób, które straciły w sumie więcej niż 20 milionów złotych.
Notariusze działali wspólnie z Andrzejem K., właścicielem lombardu z Gdańska. Usłyszał on wcześniej liczne zarzuty. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wnioskowała o jego areszt, jednak sąd ostatecznie odmówił.
Wybierali już zadłużonych
Podczas konferencji prasowej w Gdańsku minister Ziobro podkreślał, że zatrzymani popełnili przestępstwa "niezwykle naganne i moralnie obciążające sprawców". Mieli oszukiwać bowiem głównie osoby starsze.
Minister dodał, że sprawą od dłuższego czasu zajmowała się Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. - Były też zatrzymania. Po raz pierwszy zastosowano w tym śledztwie wprowadzoną instytucję konfiskaty rozszerzonej - zaznaczył Ziobro.
Wszyscy zatrzymani mają usłyszeć łącznie 120 zarzutów - głównie związanych z dwoma przestępstwami: niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej (art. 231 par. 2 Kodeksu karnego) oraz pomocnictwa do oszustw (art. 18 par. 3 Kodeksu karnego w związku z art. 286 par. 1 Kodeksu karnego). Oszustwa miały zostać popełnione od 2010 do 2016 roku.
W środę wieczorem rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk poinformowała, że – po przedstawieniu zarzutów - podejrzani nie przyznali się do popełnienia przypisywanych im czynów, a każdy z nich złożył szerokie wyjaśnienia. Rzeczniczka dodała, że prokuratura wystąpiła do miejscowego sądu z wnioskami o tymczasowy areszt dla całej piątki podejrzanych. Posiedzenie sądu w tej sprawie ma się odbyć w czwartek.
Nadszarpnięte zaufanie
Notariusze mieli namawiać klientów do brania pożyczek pod zastaw swoich nieruchomości. Pobierali za to taksę notarialną - w sumie z dokumentów prokuratury wynika, że na procederze zarobili 105 tysięcy złotych. Wybierali osoby, które już były w trudnej sytuacji materialnej.
Jedną z takich osób był Zbigniew Orczyk. Reporterzy "Superwizjera" TVN - Łukasz Ruciński, Jakub Stachowiak i Maciej Duda - ujawnili, jak za pomocą notariusza Karola A. jego majątek przejął Andrzej K. Orczyk został brutalnie zamordowany.
57-letni rolnik mieszkał samotnie we wsi Kaczki koło Gdańska. Zaginął w sierpniu 2014 roku. Półtora roku później jego ciało odnaleziono 10 kilometrów od domu. Jak informowali reporterzy "Superwizjera", majątku Orczyka użyto jako zabezpieczenia fikcyjnej pożyczki. Śledczym udało się ustalić, że na pięć dni przed zaginięciem rolnika, do notariusza w Gdańsku przyszło kilku mężczyzn, w tym Andrzej K., a także Michał S. - człowiek, który wskazał właścicielowi lombardu Orczyka i Tadeusz M., który podawał się za Zbigniewa Orczyka, posługując się podrobionym dowodem osobistym. Ten ostatni podpisał w imieniu rolnika umowę na pożyczkę na 400 tysięcy złotych od Andrzeja K. Zabezpieczeniem miała być ziemia i dom - warte milion złotych.
Oprocentowanie pożyczek w dokumentach wynosiło od 10 do 20 procent, ale, jak twierdzi prokuratura, faktycznie osiągało nawet 80 procent. Umowy były też tak skonstruowane, że pożyczkodawca mógł z pominięciem sądu zdecydować o eksmisji zameldowanych w lokalu osób.
- Pokrzywdzeni zgłaszali się do notariuszy z pełnym zaufaniem, bowiem reprezentowali oni majestat państwa. Oczekiwali od nich wysokich standardów etycznych, a podejrzani notariusze bezwzględnie, z cynizmem i wyrachowaniem to wykorzystali i uczestniczyli w wyrzucaniu osób starszych na bruk. Nie ma na to naszej zgody - stwierdził Ziobro.
Niekorzystne umowy
- Sporządzone przez nich akty notarialne w sposób oczywisty i rażący naruszały ekwiwalentność wzajemnych praw i obowiązków stron umowy. Zawierały one zapisy o zawyżonej wysokości faktycznie przekazanych kwot pieniężnych w stosunku do zapisanej w akcie notarialnym i zaniżające wartość nieruchomości - poinformowała na konferencji prasowej w środę Teresa Rutkowska–Szmydyńska, prokurator okręgowa z Gdańska.
Wskazała ona, że konstrukcja sporządzanych przez notariuszy aktów notarialnych wskazywała na to, że już w chwili ich sporządzenia pożyczkobiorcy tracili własność nieruchomości. Niezależnie bowiem od formy umowy zawsze następowało przeniesienie prawa własności na rzecz pożyczkodawców. W sumie prokuratura sprawdziła 900 aktów notarialnych sporządzonych dla 700 nieruchomości.
Prokuratura już zapowiedziała, że wystąpi o tymczasowe aresztowanie notariuszy. Zabezpieczono także na poczet ewentualnych odszkodowań ich mienie o wartości 8 milionów złotych.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/gp / Źródło: TVN24 Pomorze/PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock