W miejscowości Krajnik Dolny (Zachodniopomorskie), na terenie zastawki na Odrze, trwa wydobywanie z wody śniętych ryb. Od piątku zebrano ich już około 20 ton. Specjaliści obawiają się, że to zaledwie ułamek całej masy, bo duża część dryfuje w toni lub zalega w głębinach.
- Cały czas obserwujemy, jak ryby są zbierane z wody. To naprawdę ogromne ilości. To już nie są ludzie z łopatami i widłami, ale ciężki sprzęt, który pakuje martwe zwierzęta na ciężarówkę wywożącą je do utylizacji - powiedział relacjonujący sprawę reporter TVN24 Bartosz Bartkowiak.
Był w niedzielę (14 sierpnia) na terenie przy zastawce na Odrze w miejscowości Krajnik Dolny (Zachodniopomorskie), gdzie od piątku trwa akcja wyjmowania z wody śniętych ryb.
Komendant SRPG: najwięcej jest leszczy
- Do tej pory zebrano już około 20 ton ryb. Najwięcej jest leszczy, bo właśnie tych ryb zawsze w Odrze było najwięcej. Są też między innymi sandacze, amury, bolenie i pojedyncze sumy. Z informacji od naszych kolegów wędkarzy wynika, że dużo ryb zalega też na dnie - mówi w rozmowie z tvn24.pl Mariusz Strzelczyk, komendant Społecznej Straży Rybackiej Powiatu Gryfińskiego, która monitoruje akcję.
Miejsce, w którym prowadzone są prace, to zaledwie wycinek Odry.
– Obok nas znajduje się most łączący Polskę i Niemcy. Zastawka zlokalizowana jest między jednym przęsłem mostu a brzegiem. A pozostała część Odry to miejsce, gdzie swobodnie przepływają te ryby – opowiadał reporter TVN24.
To też katastrofa ekonomiczna
Zanieczyszczenie Odry jest nie tylko katastrofą ekologiczną, ale też ekonomiczną dla osób które zajmowały się łowieniem ryb.
Czytaj też: Katastrofa ekologiczna w Odrze. Wójt gminy Lipki: można powiedzieć, że życie w Odrze obumarło
Wojewoda zachodniopomorski Zbigniew Bogucki wprowadził w piątek zakaz wchodzenia do wody i połowu ryb z Odry. Nie można też spożywać wody, ani poić nią zwierząt.
Pierwsze sygnały pojawiły się pod koniec lipca
- Obawiam się, że to, co widzimy, to zaledwie ułamek całej masy, która snęła. Duża część ryb dryfuje w toni wody, ale również dosłownie przetacza się po dnie i zalega w zagłębieniach - powiedział prof. dr hab. Robert Czerniawski.
Tony śniętych ryb znajdowane są w Odrze od wielu dni na odcinku kilkuset kilometrów. Umierają też inne zwierzęta. Pierwsze sygnały o katastrofie ekologicznej pojawiły się pod koniec lipca, jednak jej przyczyna nie jest potwierdzona. Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa przekazała w sobotę 13 sierpnia, że pierwsze wyniki toksykologii ryb wykluczyły rtęć jako powód śnięcia ryb. Wykluczone zostały też metale ciężkie.
Trwają kolejne badania, a aktywiści, specjaliści, część samorządowców i politycy opozycji pytają, dlaczego reakcja na katastrofę w Odrze zajęła władzom centralnym aż dwa tygodnie.
Źródło: TVN24, tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24