Do 25 wzrosła liczba osób zakażonych koronawirusem po Big Boat Party – imprezie zorganizowanej na katamaranie, w której uczestniczyło ponad 200 osób. Sanepid wysłał do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez organizatorów rejsu. Wciąż, jak informuje sanepid, nie udało się dotrzeć do wszystkich uczestników zabawy.
Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Gdańsku poinformowała we wtorek, że jak dotąd potwierdzono koronawirusa u 25 osób, które były na katamaranie podczas imprezy Big Boat Patry. Jest to sześciu gdańszczan, ośmiu gdynian i jeden sopocianin. Pozostałe 10 przypadków to mieszkańcy województw: zachodniopomorskiego, kujawsko-pomorskiego, warmińsko-mazurskiego, łódzkiego i mazowieckiego.
W zabawie mogło wziąć udział około 240 osób, w tym kilkunastu członków personelu.
- Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Gdyni w piątek skierował do prokuratury zawiadomienie w tej sprawie – poinformował nas Tomasz Augustyniak, Pomorski Inspektor Sanitarny.
Organizatorzy rejsu Big Boat Party, który miał miejsce 12 lipca, mieli - zdaniem służb sanitarnych - sprowadzić niebezpieczeństwo powodujące zagrożenie epidemiologiczne – czyn związany z art. 165 Kodeksu karnego.
Trwa także postępowanie administracyjne w związku z ewentualną decyzją o nałożeniu kary administracyjnej na organizatora tego wydarzenia za przekroczenie limitu osób, które obecne były na pokładzie – organizator uważa, że ten zarzut nie ma podstaw, ponieważ przepisy pozwalały mu zabrać na pokład nawet 500 osób.
Prokuratura zajęła się już sprawą.
- Zawiadomienie, które wpłynęło, dotyczy spowodowania ogniska zakażenia przez organizatorów, w ocenie zawiadamiającego, w związku z naruszeniem zakazów wynikających z rozporządzenia Rady Ministrów z 19 czerwca 2020 roku - informuje Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Dodaje, że według sanepidu naruszone zostały dwa zakazy.
- Pierwszy to prowadzenie działalności gospodarczej, której nie wolno teraz prowadzić, w postaci organizowania dyskotek. A drugi dotyczy liczby uczestników imprezy, która przekroczyła 150 - mówi Wawryniuk.
Jeśli prokuratura potwierdzi, że doszło do przestępstwa, organizatorom może grozić do ośmiu lat więzienia. Na razie jednak nikomu nie postawiono zarzutów.
§ 1. Kto sprowadza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach: 1) powodując zagrożenie epidemiologiczne lub szerzenie się choroby zakaźnej albo zarazy zwierzęcej lub roślinnej, (...) podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Nadal szukają reszty uczestników imprezy
12 lipca na katamaranie pływającym po Zatoce Gdańskiej odbyła się impreza Big Boat Party. Rzecznik prasowa Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdańsku Anna Obuchowska twierdzi, że w zabawie mogło wziąć udział około 236 osób z całego kraju.
Doprecyzowała, że na bramkach wejściowych na jednostkę zarejestrowano 212 biletów, więc tyle najprawdopodobniej gości bawiło się na pokładzie. Oprócz nich w imprezie udział wzięło 14 innych osób (DJ-e i osoby towarzyszące) plus 10 osób personelu.
Obuchowska wyjaśniła, że gdy parę dni po imprezie okazało się, że co najmniej kilka uczestniczących w niej osób jest zarażonych koronawirusem, gdyński sanepid zwrócił się do organizatora z prośbą o listę osób, które wzięły udział w zabawie.
Na przekazanej sanepidowi liście widniały dane 92 osób, które kupiły bilety. – Wiele osób kupowało bilety dla swoich znajomych lub na sprzedaż – wyjaśniła rzecznik, dodając, że największa liczba biletów kupionych przez jedną osobę wynosiła dziewięć sztuk.
Sanepid nie ustalił jeszcze danych wszystkich uczestników imprezy i nadal apeluje o kontakt do osób, które wzięły w niej udział.
- Część z osób, które odsprzedawały bilety nie zna danych nabywcy – poinformowała Obuchowska, dodając, że karty wstępu były odsprzedawane np. tuż przed wejściem na katamaran.
Przyznała, że sanepid ma kłopot z nawiązaniem kontaktu z częścią uczestników zabawy. - Część osób nie odbiera połączeń, na te numery wysłano SMS z prośbą o kontakt. Część właścicieli telefonów twierdzi, że nie była uczestnikami rejsu albo odsprzedała swój bilet osobom nieznajomym – podkreśliła.
- Od wszystkich tych osób pobrany został wymaz materiału do badania w kierunku SARS-CoV-2 – mówi rzecznik. Wyjaśniła też, że PSSE w Gdyni rozpoczął 20 lipca poszukiwanie uczestników zabawy, kiedy do stacji dotarły pierwsze informacje o dodatnich wynikach wśród imprezowiczów.
Organizatorzy rejsu oraz Żegluga Gdańska, która jest właścicielem statku, nie zgadzają się z zarzutami sanepidu. Przekonują, że zachowane zostały wszystkie wymagane obostrzenia sanitarne.
Komunikat Żeglugi Gdańskiej dotyczący rejsu z 12 lipca 2020 roku.:"Zarówno w momencie zawarcia umowy jak i w dniu 12 lipca nie obowiązywało ograniczenie dotyczące liczby przewożonych na statku pasażerów limitowanych jedynie ważnym dokumentem bezpieczeństwa statku (Certyfikat Bezpieczeństwa Statku Pasażerskiego) tj. 500 pasażerów. Załoga Żeglugi Gdańskiej sp. z o. o. przy zachowaniu wszelkich reżimów sanitarnych i zasad bezpieczeństwa (w szczególności załoga była poddana kontroli temperatury, miała zasłonięte usta i nos, dbała o dezynfekcję rąk) dokonała zaokrętowania pasażerów. Załoga dokonywała weryfikacji zaokrętowanych osób pod kątem limitu wynikającego z dokumentów bezpieczeństwa statku. Rejs na trasie Gdynia-Zatoka Gdańska-Gdynia odbył się bez zakłóceń, wszyscy pasażerowie zostali wyokrętowani w Gdyni, nie zgłoszono żadnych incydentów. Katamaran m/s Agat został gruntownie wymyty i skierowany do dalszych zadań już następnego dnia. Załoga jest i była na bieżąco weryfikowana pod kątem stanu zdrowia..(...) Wskazać w tym miejscu należy, że o możliwości przewozu konkretnej liczby pasażerów decyduje nie pozwolenie, a dokumenty bezpieczeństwa statku. Dopuszczalna prawem liczba pasażerów na m/s Agat IMO 8805949 wynosiła zatem 500 osób. Pomimo przestrzegania przez Żeglugę Gdańską sp. z o. o. wszelkich procedur oraz reżimów sanitarnych, to mając na względzie bezpieczeństwo i dobro pasażerów Żeglugi Gdańskiej Prezes Zarządu Jerzy Latała podjął natychmiastową decyzję o skierowaniu załogi statku na płatne badania na obecność koronawirusa. Wynik testów załogi negatywny. W tym miejscy zapewniamy, że rejsy statkami odbywają się zgodnie z harmonogramem, bez zakłóceń i z zachowaniem wszelkich reżimów i przepisów dotyczących bezpieczeństwa. Nasi pasażerowie są bezpieczni na pokładzie naszych statków. Powinni jednak w czasie przebywania na statkach bezwzględnie używać maseczek ochronnych zgodnie z obowiązującymi aktualnie przepisami".
Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24