Pan Roman to 69-letni emeryt ze Szczecina. Wcześniej pływał jako marynarz w Polskiej Żegludze Morskiej. Jak sam mówi – opłynął cały świat. Jednak dopiero w Polsce spotkała go taka - w jego ocenie - absurdalna sytuacja.
W wakacje wybrał się do Kołobrzegu. Jak relacjonuje, 4 lipca poszedł na zakupy do samoobsługowego sklepu jednej z sieci marketów. Znajduje się on przy ul. Tarnowskiego. W trakcie zakupów zauważył śliwki w czekoladzie sprzedawane na wagę. Jak tłumaczy, odruchowo wziął jednego cukierka i spróbował. Nie posmakował mu, więc zrezygnował z ich kupna.
Po chwili jeden z pracowników sklepu zwrócił mu uwagę, że to kradzież. Pan Roman uznał to za nadinterpretację i kontynuował sprawunki.
Nie przyjął mandatu, sprawa trafiła do sądu
Gdy skończył zakupy i za nie zapłacił, ochroniarze podeszli do niego i zabrali go na zaplecze. – Kazali opróżnić torbę, kieszenie. Sprawdzili, czy za wszystko zapłaciłem. Potem zarzucili mi kradzież. Wezwali policję – opowiada mężczyzna.
Jak sam przyznaje, nie pamięta, czy policjanci zaproponowali mu mandat. Nawet gdyby tak było i tak prawdopodobnie by go nie przyjął - co sam przyznaje. – Byłem w emocjach - tłumaczy. Najbardziej zabolało go właśnie to, że nazwano go złodziejem.
Pan Roman dostał wezwanie na następny dzień na komendę, ale musiał wracać do Szczecina na ważne badanie lekarskie. Jak twierdzi, uprzedził o tym telefonicznie funkcjonariuszy, ale kolejnego wezwania już nie otrzymał.
O sprawie przypomniał mu dopiero list, który przyszedł 11 października. W nim "Wyrok nakazowy w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej" wydany 27 września 2019 roku przez Sąd Rejonowy w Kołobrzegu.
Zgodnie z art. 500 Kodeksu postępowania karnego wyrok nakazowy wydaje się w niektórych prostych sprawach, w których sprawcy grozi niska kara – nagany, grzywny lub ograniczenia wolności, a wina oskarżonego nie budzi wątpliwości. Posiedzenie odbywa się bez udziału stron i rozprawy.
W wyroku czytamy, że mężczyzna "dokonał kradzieży 1 sztuki cukierka śliwka w czekoladzie o łącznej wartości 0,40 zł (...) tj. o czyn z artykułu 119, paragraf 1 kodeksu wykroczeń".
Winny z automatu
Sąd wymierzył mężczyźnie karę miesiąca ograniczenia wolności "z obowiązkiem wykonywania nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 20 godzin".
Pan Roman, który nigdy wcześniej nie był karany, był w szoku. – Nie mogłem w to uwierzyć – mówi.
Wyrok nie jest prawomocny – można zgłosić do niego sprzeciw i to właśnie zamierza zrobić emeryt. - Będę bronić swojej godności - zapowiada.
Darmową pomoc w tym obiecał mu adwokat Dariusz Niebieszczański. – Sprawa jest absurdalna. Moim zdaniem jedyne wytłumaczenie tej sytuacji jest takie, że wyrok został wydany automatycznie, a sędzia nawet nie przeczytał akt – uważa mecenas.
Prokuratura: "rażąco niesprawiedliwy wyrok"
- Ja mam wątpliwości, czy doszło w ogóle do kradzieży. Zabrakło tu trochę empatii - dodaje. Zdaniem prawnika sąd miał wiele innych możliwości, choćby ukarać pana Romana niską grzywną za czyn o znikomej szkodliwości społecznej.
W piątek do sprawy włączyła się prokuratura. Rzecznik Prokuratury Krajowej Ewa Bialik poinformowała, że "prokuratura przyłączy się do postępowania, w którym przed Sądem Rejonowym w Kołobrzegu zapadł rażąco niesprawiedliwy wyrok nakazowy w sprawie kradzieży cukierka o wartości 40 groszy". Według Bialik, taką decyzję podjął zastępca Prokuratora Generalnego Krzysztof Sierak.
Rzecznik uściśliła, że prokuratura "zdecydowała o zaskarżeniu tego orzeczenia na korzyść obwinionego".
"Drobny złodziej nadal pozostaje złodziejem"
Do sprawy odniósł się rzecznik Sądu Okręgowego w Koszalinie Sławomir Przykucki. - Wyrok ten nie jest specjalnie surowy. Karą, jaką przepis przewiduje, może być kara grzywny do 5 tysięcy złotych oraz kara aresztu do 30 dni. Wtedy rzeczywiście byłyby to znacznie bardziej dolegliwe rozstrzygnięcia - uważa Przykucki.
Odnosi się także do kwestii "małej społecznej szkodliwości czynu" w tego typu sprawach. - Nie bardzo rozumiem, skąd takie podejście. Drobni złodzieje są czasem traktowani jak ofiary w takich sytuacjach. Drobny złodziej nadal pozostaje złodziejem. To się wydaje, że to jest drobiazg, ale nie w przypadku osób, które zawodowo prowadzą działalność handlową i które codziennie spotykają się z takimi sytuacjami. Muszą później z prywatnej kieszeni pokrywać koszty takiego złodziejstwa - uważa sędzia.
Jednocześnie wciąż podkreśla, że pan Roman nie jest jeszcze skazany. Jeśli złoży on sprzeciw, wówczas sprawa będzie toczyła się w normalnym trybie.
Niedawno pisaliśmy o innym wyroku sądu, który skazał mężczyznę za wyrzucenie na trawnik łupinki słonecznika. Sąd ostatecznie uznał za właściwą karę naganę i nakazał mężczyźnie zapłatę 100 złotych kosztów procesowych.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/ks / Źródło: TVN24 Pomorze/PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24