69-letni emeryt ze Szczecina został ukarany wyrokiem nakazowym za kradzież cukierka w czekoladzie o wartości 40 groszy. Mężczyzna tłumaczy, że cukierka spróbował, bo chciał je kupić, ale był niesmaczny, więc zrezygnował. Sąd wymierzył mu karę 20 godzin prac społecznych. Teraz do postępowania ma przyłączyć się prokuratura, która zdecydowała o zaskarżeniu tego orzeczenia na korzyść obwinionego. Wniesienie sprzeciwu od wyroku zapowiedział już wcześniej sam 69-latek.
Pan Roman to 69-letni emeryt ze Szczecina. Wcześniej pływał jako marynarz w Polskiej Żegludze Morskiej. Jak sam mówi – opłynął cały świat. Jednak dopiero w Polsce spotkała go taka - w jego ocenie - absurdalna sytuacja.
W wakacje wybrał się do Kołobrzegu. Jak relacjonuje, 4 lipca poszedł na zakupy do samoobsługowego sklepu jednej z sieci marketów. Znajduje się on przy ul. Tarnowskiego. W trakcie zakupów zauważył śliwki w czekoladzie sprzedawane na wagę. Jak tłumaczy, odruchowo wziął jednego cukierka i spróbował. Nie posmakował mu, więc zrezygnował z ich kupna.
Po chwili jeden z pracowników sklepu zwrócił mu uwagę, że to kradzież. Pan Roman uznał to za nadinterpretację i kontynuował sprawunki.
Nie przyjął mandatu, sprawa trafiła do sądu
Gdy skończył zakupy i za nie zapłacił, ochroniarze podeszli do niego i zabrali go na zaplecze. – Kazali opróżnić torbę, kieszenie. Sprawdzili, czy za wszystko zapłaciłem. Potem zarzucili mi kradzież. Wezwali policję – opowiada mężczyzna.
Jak sam przyznaje, nie pamięta, czy policjanci zaproponowali mu mandat. Nawet gdyby tak było i tak prawdopodobnie by go nie przyjął - co sam przyznaje. – Byłem w emocjach - tłumaczy. Najbardziej zabolało go właśnie to, że nazwano go złodziejem.
Pan Roman dostał wezwanie na następny dzień na komendę, ale musiał wracać do Szczecina na ważne badanie lekarskie. Jak twierdzi, uprzedził o tym telefonicznie funkcjonariuszy, ale kolejnego wezwania już nie otrzymał.
O sprawie przypomniał mu dopiero list, który przyszedł 11 października. W nim "Wyrok nakazowy w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej" wydany 27 września 2019 roku przez Sąd Rejonowy w Kołobrzegu.
Zgodnie z art. 500 Kodeksu postępowania karnego wyrok nakazowy wydaje się w niektórych prostych sprawach, w których sprawcy grozi niska kara – nagany, grzywny lub ograniczenia wolności, a wina oskarżonego nie budzi wątpliwości. Posiedzenie odbywa się bez udziału stron i rozprawy.
W wyroku czytamy, że mężczyzna "dokonał kradzieży 1 sztuki cukierka śliwka w czekoladzie o łącznej wartości 0,40 zł (...) tj. o czyn z artykułu 119, paragraf 1 kodeksu wykroczeń".
Winny z automatu
Sąd wymierzył mężczyźnie karę miesiąca ograniczenia wolności "z obowiązkiem wykonywania nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 20 godzin".
Pan Roman, który nigdy wcześniej nie był karany, był w szoku. – Nie mogłem w to uwierzyć – mówi.
Wyrok nie jest prawomocny – można zgłosić do niego sprzeciw i to właśnie zamierza zrobić emeryt. - Będę bronić swojej godności - zapowiada.
Darmową pomoc w tym obiecał mu adwokat Dariusz Niebieszczański. – Sprawa jest absurdalna. Moim zdaniem jedyne wytłumaczenie tej sytuacji jest takie, że wyrok został wydany automatycznie, a sędzia nawet nie przeczytał akt – uważa mecenas.
Prokuratura: "rażąco niesprawiedliwy wyrok"
- Ja mam wątpliwości, czy doszło w ogóle do kradzieży. Zabrakło tu trochę empatii - dodaje. Zdaniem prawnika sąd miał wiele innych możliwości, choćby ukarać pana Romana niską grzywną za czyn o znikomej szkodliwości społecznej.
W piątek do sprawy włączyła się prokuratura. Rzecznik Prokuratury Krajowej Ewa Bialik poinformowała, że "prokuratura przyłączy się do postępowania, w którym przed Sądem Rejonowym w Kołobrzegu zapadł rażąco niesprawiedliwy wyrok nakazowy w sprawie kradzieży cukierka o wartości 40 groszy". Według Bialik, taką decyzję podjął zastępca Prokuratora Generalnego Krzysztof Sierak.
Rzecznik uściśliła, że prokuratura "zdecydowała o zaskarżeniu tego orzeczenia na korzyść obwinionego".
"Drobny złodziej nadal pozostaje złodziejem"
Do sprawy odniósł się rzecznik Sądu Okręgowego w Koszalinie Sławomir Przykucki. - Wyrok ten nie jest specjalnie surowy. Karą, jaką przepis przewiduje, może być kara grzywny do 5 tysięcy złotych oraz kara aresztu do 30 dni. Wtedy rzeczywiście byłyby to znacznie bardziej dolegliwe rozstrzygnięcia - uważa Przykucki.
Odnosi się także do kwestii "małej społecznej szkodliwości czynu" w tego typu sprawach. - Nie bardzo rozumiem, skąd takie podejście. Drobni złodzieje są czasem traktowani jak ofiary w takich sytuacjach. Drobny złodziej nadal pozostaje złodziejem. To się wydaje, że to jest drobiazg, ale nie w przypadku osób, które zawodowo prowadzą działalność handlową i które codziennie spotykają się z takimi sytuacjami. Muszą później z prywatnej kieszeni pokrywać koszty takiego złodziejstwa - uważa sędzia.
Jednocześnie wciąż podkreśla, że pan Roman nie jest jeszcze skazany. Jeśli złoży on sprzeciw, wówczas sprawa będzie toczyła się w normalnym trybie.
Niedawno pisaliśmy o innym wyroku sądu, który skazał mężczyznę za wyrzucenie na trawnik łupinki słonecznika. Sąd ostatecznie uznał za właściwą karę naganę i nakazał mężczyźnie zapłatę 100 złotych kosztów procesowych.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/ks / Źródło: TVN24 Pomorze/PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24