Będzie proces w sprawie potrącenia Klaudii Gajtkowskiej – zdecydował Sąd Okręgowy w Słupsku, przychylając się do wniosku rodziców nastolatki. Wcześniej miejscowy Sąd Rejonowy oddalił prywatny akt oskarżenia wobec kierowcy samochodu dostawczego, który - jadąc z nadmierną prędkością - potrącił nastolatkę na przejściu dla pieszych. Sąd uznał wówczas, że mimo wszystko winę za wypadek ponosi dziewczyna.
Słupski Sąd Okręgowy uznał, że ocena materiału dowodowego bez rozpoznania sprawy a tym samym również decyzja o oddaleniu prywatnego aktu oskarżenia wobec kierowcy dostawczego mercedesa była nieprawidłowa i nakazał miejscowemu sądowi rejonowemu rozpoznanie sprawy.
- W końcu otworzyli nam drzwi i możemy walczyć – powiedziała Andżelika Gajtkowska, mama Klaudii. – Nam nie chodzi o to, żeby skazać tego człowieka, chcemy jedynie uznania, że to on ponosi odpowiedzialność za to co się stało – dodaje.
Przekroczył prędkość o 14 km/h
Sprawa dotyczy wypadku, w którym ciężko ranna została Klaudia Gajtkowska. W maju ubiegłego roku, 16-letnia wówczas Klaudia, została potrącona przez dostawczego mercedesa na przejściu dla pieszych na jednej z ulic w Słupsku. Doznała 17 złamań, w tym między innymi kości głowy. Zapadła w śpiączkę, trwającą ponad cztery miesiące. Udało się ją wybudzić dopiero we wrześniu. Była pierwszą pacjentką stołecznego Budzika, jaką udało się wybudzić.
Ustalono, że dostawczy mercedes, który potrącił Klaudię, przekroczył dozwoloną prędkość o 14 km/h. Jechał z prędkością 84 km/h w miejscu, w którym obowiązywało ograniczenie do 70 km/h. Mimo to śledczy nie dostrzegli podstaw do ścigania kierowcy, bo oparli się na opinii biegłych z zakresu ruchu drogowego.
Ci uznali, że nawet jeśli kierowca jechałby z dozwoloną prędkością, to nie zdołałby uniknąć zderzenia. Sam Mateusz R., kierowca mercedesa, zeznał, że dziewczyna wbiegła nagle na jezdnię i dlatego nie zdążył wyhamować.
Do czterech razy sztuka
Sprawę potrącenia Klaudii Gajtkowskiej ze Słupska dwukrotnie umarzała lokalna prokuratura, przyjmując ekspertyzy biegłych, które mówiły o tym, że kierowca nie mógł uniknąć wypadku.
Rodzina Klaudii postanowiła skierować do sądu tzw. subsydiarny (czyli prywatny) akt oskarżenia. Sąd Rejonowy w Słupsku oddalił jednak pozew, podzielając argumenty śledczych z miejscowej prokuratury. Sąd wyższej instancji ocenił, że ta decyzja była zła i nakazał rozpoznanie sprawy.
Chcemy zadośćuczynienia
Z decyzji słupskiego sądu zadowoleni są rodzice Klaudii. W rozmowie z TVN24.pl zapewnili, że nie zamierzają wnioskować o wysoką karę dla kierowcy busa.
– Ja wierzę, że on tego nie chciał, dlatego nie zależy nam na tym by koniecznie trafił na długie lata do więzienia – powiedziała Andżelika Gajtkowska.
- Na pewno będziemy domagali się jakiegoś odszkodowania. Chcemy zadośćuczynienia, bo to, co się stało, zmieniło nasze całe życie i sprawia, że ponosimy duże koszty – dodaje mama Klaudii.
Wybudzają dzieci
Klaudia po wypadku zapadła w śpiączkę i trafiła do stołecznej kliniki Budzik. Była pierwszą pacjentką, którą udało się wybudzić.
Budzik to działający od lipca 2013 roku przy Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie szpital dla dzieci po ciężkich urazach mózgu przebywających w śpiączce. Przyjmowani są tam pacjenci w wieku od dwóch do 18 lat i przebywający w śpiączce nie dłużej niż 12 miesięcy od urazu lub sześć miesięcy, jeśli śpiączka wystąpiła z przyczyn nieurazowych.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: md / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24