Gdańszczanin Zbigniew Gutkowski, pierwszy Polak który wystartował w wokółziemskim wyścigu Vendee Globe oraz jego uczestnik Francuz Marc Guillemot, w nocy z czwartku na piątek rozpoczęli próbę pobicia rekordu pokonania północnego Atlantyku na dystansie z Nowego Yorku do przylądka Lizard.
Gdańszczanin przeciął linię startu przy latarni morskiej Ambrose Light w Nowym Jorku o godz. 01.31 czasu polskiego. Chwilę wcześniej przed Gutkiem, o godzinie 01.19 czasu polskiego wystartował Marc Guillemot.
- Pierwsza część drogi biegnie wzdłuż brzegów Ameryki Północnej i Kanady. Będę płynął dość blisko, w odległości 30-40 mil, ale ze względu na mgłę nie zobaczę lądu. Mam nadzieję, że nie spotkam wielorybów, ale w tym roku w pobliżu Nowej Funlandii jest wyjątkowo dużo humbaków. Widać też jakąś górę lodową, że o statkach i rybakach nie wspomnę - zaznaczył Gutkowski przed startem.
Trasa, którą płyną żeglarze, uważana jest za jedną z trudniejszych w żeglarstwie wyczynowym.
Do pokonania 2880 mil morskich
Żeglarz chce zmierzyć się z osiągnięciem Brytyjczyka Alexa Thomsona, który ustanowił rekord w kategorii jachtów jednokadłubowych Open 60 na dystansie z Nowego Yorku do przylądka Lizard. W zaledwie 8 dni, 21 godzin i 8 minut przyćmił wcześniejszy rekord Szwajcara Bernarda Stamma z 2002 roku, który w 10 dni, 55 minut i 19 sekund zdołał pokonać jeden z najtrudniejszych odcinków Atlantyku.
Trasa, którą zamierza pokonać "Gutek" wiedzie z Ameryki Północnej do Anglii - od latarni Ambrose Light Tower w Nowym Jorku do linii łączącej przylądek Lizard w Kornwalii (Wielka Brytania) z francuską wyspą Quessant (Ushant) na bretońskim wybrzeżu. Do pokonania jest blisko 2880 mil morskich.
Prezent na czterdziestkę
- Mam nadzieję, że teraz nic złego się nie stanie i zrobię sobie prezent na czterdzieste urodziny. Jestem dobrze przygotowany od strony technicznej, a optymizm jest jeszcze większy. Jak zawsze, będę potrzebował szczęścia, któremu postaram się pomagać - zaznaczył Gutkowski.
Nieplanowana rywalizacja
Pojedynek „Gutka” z Francuzem, taki atlantycki match-racing, nie był planowany. - O zamiarze bicia rekordu przez Guillemota dowiedzieliśmy się mniej więcej trzy miesiące temu, chociaż przymierzał się do tej próby już wcześniej. Kiedy w połowie maja jego Safran obrał kurs na Nowy Jork, było wiadomo, po co tam płynie. Natomiast mąż dotarł tam, czyli do Wielkiego Jabłka, pod koniec maja – powiedziała Ewelina Gutkowska.
Od tego czasu obaj żeglarze czekali na okno pogodowe. Jak podkreślili, nie chodziło tylko o sprzyjające warunki na jeden dzień, ale na taki układ atmosferyczny, który dawałby szansę poprawienia rekordowego osiągnięcia Brytyjczyka Alexa Thomsona.
Obaj mieli pecha w Vendee Globe
Jak zaznaczyli, rywalizacja jest na wodzie, natomiast na lądzie - koleżeństwo. Obaj mieli pecha w Vendee Globe. W listopadzie, po pierwszej dobie od startu z francuskiego Les Sables-d'Olonne, wycofać się musiał 54-letni Guillemot. Jego "Safran" uderzył w niezidentyfikowany obiekt pływający i kil jachtu został uszkodzony poniżej linii wodnej.
Nieco dłużej żeglował Gutkowski, ale i jemu przyszło podjąć smutną decyzję o rezygnacji z dalszego rejsu z powodu problemów z elektroniką na jachcie klasy IMOCA Open 60 "Energa". Po 11 dniach zmagań z żywiołem i problemami z elektroniką musiał wycofać się ze współzawodnictwa. Spośród 20 zawodników, którzy podjęli wyzwanie, do mety dopłynęło zaledwie 11.
Autor: ws/k / Źródło: TVN24 Pomorze/PAP
Źródło zdjęcia głównego: energasailing.pl