Kto pierwszy ten lepszy - tak jest w gdyńskich autobusach. Teoretycznie pierwszeństwo przejazdu przed rowerzystami mają niepełnosprawni i pasażerowie z wózkami dziecięcymi. Chyba, że to miłośnik dwóch kółek zajął pierwszy miejsce. Wtedy może ustąpić niepełnosprawnemu lub matce z dzieckiem, ale nie musi.
Kto ma pierwszeństwo przy zajmowaniu miejsca w autobusie? Bywa, że jest to kwestia sporna.
Dlatego Zgromadzenie Metropolitalne Związku Komunikacyjnego Zatoki Gdańskiej zarekomendowało gminom wypracowane przez siebie rozwiązanie.
I tak "przed osobą z rowerem pierwszeństwo posiadają osoby niepełnosprawne na wózkach inwalidzkich oraz pasażerowie z wózkami dziecięcymi".
Nie ma tu żadnej rewelacji. Ale w praktyce wcale nie wygląda to tak kolorowo.
Rowerzysta zostaje?
W związku z uchwałą Zakład Komunikacji Miejskiej w Gdyni wydał rozporządzenie. Zawarł w nim w skrócie najważniejsze wytyczne. Kontrowersje może budzić punkt nr 5. Dotyczy on sytuacji, w której miejsce w autobusie zajmuje rowerzysta, a do pojazdu chce wsiąść np. matka z dzieckiem. Co wtedy?
Wówczas kierowca może poprosić rowerzystę, żeby dobrowolnie opuścił pojazd, ale ten wcale nie musi się zgodzić. - W takiej sytuacji kierowca ma obowiązek poinformować osobę z wózkiem o braku możliwości zajęcia przez nią miejsca w pojeździe. Natomiast osoba przewożąca rower ma prawo kontynuować podróż tym pojazdem - czytamy w zarządzeniu dyrektora ZKM Gdynia.
Nowe zasady nie podobają się jednemu z kierowców komunikacji miejskiej. Otwarcie mówi, że nie chce być sędzią w takich sytuacjach.
- To rozporządzenie nie jest dla mnie jasne. Z jednej strony ustala się jakąś główną zasadę, a w tym samym piśmie się jej zaprzecza. Autobusy są konstrukcyjnie przygotowane do przewozu wózków, a nie rowerów. Dlaczego kierowcy mają tłumaczyć rowerzystom, kto ma pierwszeństwo, a potem odmawiać miejsca np. osobie niepełnosprawnej - mówi Maciej Kopyciński, kierowca. - Do tego kierowcy ponoszą odpowiedzialność za bezpieczeństwo pasażerów w czasie kolizji czy gwałtownego hamowania. Taki rower może komuś wyrządzić krzywdę - dodaje.
"Bądźmy dla siebie ludźmi"
ZKM tłumaczy, że regulacje były potrzebne, a wszystkim pasażerom nie da się dogodzić. A nakazywanie opuszczenia komuś autobusu jest tylko takie proste w teorii. W rzeczywistości wielu pasażerów jest bardzo roszczeniowych.
- Regulacje powstały po apelach różnych środowisk. To próba kompromisu. Mamy nadzieję, że zadziałają zasady współżycia społecznego i zwykła grzeczność. Po prostu bądźmy dla siebie ludźmi - mówi Marcin Gromadzki, rzecznik, ZKM Gdynia.
W stolicy wózki mają pierwszeństwo
Inaczej jest w Warszawie. W stolicy rowerzyści mają obowiązek ustąpić pierwszeństwa osobie niepełnosprawnej lub osobie z dzieckiem w wózku. Reguluje to regulamin.
- W przypadku przewożenia przez pasażera roweru jego właściciel jest zobowiązany do zwolnienia tego miejsca na każde żądanie pasażera poruszającego się na wózku inwalidzkim lub osoby z wózkiem dziecięcym i przestawienia swojego jednośladu - informuje Zakład Transportu Miejskiego w Warszawie.
Co więcej, jeśli rower utrudnia innym pasażerom podróż, jego właściciel musi opuścić autobus czy tramwaj. Osoby z wózkami dziecięcymi i inwalidzkimi zawsze mają priorytet.
Nie wysiądziesz? Możesz słono zapłacić
Podobnie jest w Poznaniu. Rowery można przewozić pojazdami komunikacji miejskiej, które są specjalnie oznakowane. Oczywiście trzeba go odpowiednio zabezpieczyć.
Jeśli w pojeździe pojawi się osoba niepełnosprawna lub rodzic z dziecięcym wózkiem to rowerzysta musi im ustąpić miejsca, a nawet wysiąść z autobusu lub tramwaju.
- Nieopuszczenie pojazdu w opisanej sytuacji będzie traktowane jak nieuzasadnione spowodowanie zatrzymania pojazdu, za co przewidziana jest opłata dodatkowa - ostrzega Zarząd Transportu Miejskiego w Poznaniu.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: ZKM Gdynia