Atak dzika w Gdyni. Zwierzę poturbowało i raniło kobietę, która trafiła do szpitala, gdzie przeszła operację. Jej stan lekarze wciąż określają jako ciężki.
Do zdarzenia doszło w czwartek w godzinach wieczornych między Chylonią a Pustkami Cisowskimi w Gdyni. Dzik zaatakował kobietę, która w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Wciąż jest w stanie ciężkim.
Jak ustalił w sobotę reporter TVN24 Adam Krajewski, w wyniku uderzenia dzika przerwane zostało jedno z głównych naczyń krwionośnych w udzie kobiety. Dlatego straciła dużo krwi. Na zabezpieczonym monitoringu widać, że próbowała chować się przed zwierzęciem pomiędzy samochodami. Bezskutecznie.
Gdynia. Atak dzika na 55-latkę
- Pacjentka została przywieziona na szpitalny oddział ratunkowy w czwartek o godzinie 20.31 w stanie ciężkim. Została zaopatrzona, a lekarze przeprowadzili zabieg ratujący życie. Pacjentka przebywa obecnie na oddziale intensywnej opieki medycznej. Lekarze cały czas oceniają jej stan jako ciężki. Na ten moment nic się nie zmieniło - przekazała w piątek Małgorzata Pisarewicz, rzeczniczka Szpitali Pomorskich.
Informacje o zdarzeniu potwierdziła policja. - Wczoraj około godziny 19.40 policjanci pojechali na ulicę Kartuską, gdzie według zgłoszenia kobieta została zaatakowana przez dzika. Na miejscu funkcjonariusze zastali 55-letnią mieszkankę Gdyni oraz ratowników medycznych, którzy udzielali kobiecie pierwszej pomocy medycznej - przekazała podkomisarz Jolanta Grunert, oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Gdyni.
Ranna kobieta trafiła do szpitala
Policjantka dodała, że "kobieta w stanie krytycznym została przewieziona do szpitala".
- Policjanci ustalili, że do ataku przez dzika doszło na ul. Raduńskiej, po czym kobieta dotarła do jednego ze sklepów i poprosiła o wezwanie pomocy. Poinformowaliśmy o tym zdarzeniu Wydział Zarządzania Kryzysowego i Ochrony Ludności Urzędu Miasta w Gdyni oraz nadleśnictwo z siedzibą w Gdyni z prośbą o podjęcie działań w ramach swoich kompetencji - podsumowała podkomisarz Grunert.
- Byliśmy bardzo przejęci, były silne emocje. Pani traciła przytomność i mieliśmy łzy w oczach. Zwracam się do wszystkich urzędników, by coś z tą sprawą zrobili. Doszło do ogromnej tragedii i trzeba wszystkie dziki wyłapać. Sprawa jest naprawdę poważna - powiedziała TVN24 pracownica sklepu, do którego dotarła ranna kobieta.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24