Zgubiła pytona, szukali go w pociągu. Odnalazł się po kilku dniach

Zgłosiła, że zgubiła węża pytona królewskiego. Przeszukiwali pociąg
Do zdarzenia doszło w Gdańsku
Źródło: Google Earth
Poszukiwany od kilku dni pyton królewski odnalazł się niedaleko stacji Gdańsk Stocznia. Właścicielka wcześniej zgłosiła zaginięcie węża. Podejrzewała, że mógł wypełznąć, kiedy jechała pociągiem Szybkiej Kolei Miejskiej. Pracownicy razem z innymi służbami przeszukiwali dokładnie skład, ale go nie znaleźli. Zwierzę wróciło już do swojej właścicielki.

Pyton królewski zaginął w ubiegłym tygodniu. Kobieta jechała z nim pociągiem SKM na trasie Gdynia Orłowo - Gdańsk Stocznia. Dopiero w domu zauważyła, że jej pupil zniknął. Plakaty z informacją o zaginięciu węża można było znaleźć na ulicach Gdańska.

"Pyton królewski mały, o charakterystycznym biało-brązowym umaszczeniu. Łagodny, może być przestraszony. Jeśli ktoś zauważy, proszę spróbować dokładnie przykryć go ubraniem (np. bluzą), aby się nie oddalił i natychmiast zadzwonić" - informowały ogłoszenia.

Kobieta sprawę zgłosiła również pracownikom SKM Trójmiasto.

Dokładnie przeszukiwali pociąg

- Właścicielka pomyślała, że wąż zaginął w pociągu. Z myślą o bezpieczeństwie pasażerów przeszukaliśmy skład, by upewnić się, że nikomu nic nie grozi. Pociąg został dokładnie przeszukany, nie tylko przez naszych pracowników, ale i straż pożarną oraz policję - mówi nam Marcin Józefowicz, rzecznik prasowy SKM Trójmiasto.

Kiedy nie udało się odnaleźć węża, postanowili upewnić się jeszcze raz.

- Żeby nie mieć najmniejszych wątpliwości, że pyton gdzieś się schował, skontaktowaliśmy się ze specjalistą od gadów. Pociąg zajechał do zajezdni na stacji Gdynia Cisowa i tam został przeszukany jeszcze raz dokładnie ze specjalistą. Zwierzęcia jednak nie było - dodał rzecznik.

Węża odnaleziono w końcu w niedzielę wieczorem - był w trawie na wysokości stacji Gdańsk Stocznia. Właścicielka poinformowała o tym pracowników SKM.

Udało nam się skontaktować z właścicielami zwierzęcia. Przyznali, że pyton jest już w domu, cały i zdrowy. - Zrobił sobie wakacje - skomentował krótko mężczyzna, z którym rozmawialiśmy.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: