"Z mojego jachtu wypadła kobieta". Dwie godziny szukali jej na morzu, znaleźli w domu

Poszukiwania trwały prawie dwie godziny
Akcja ratowników SAR. Pomogli rybakom
Źródło: Gdyńska Brygada Lotnictwa Marynarki Wojennej

Wezwał pomoc. Mówił, że kobieta, z którą płynął, wypadła z jachtu. Zgłoszenie 66-latka postawiło służby na nogi. Ratownicy szukali człowieka za burtą przez dwie godziny. Okazało się jednak, że mężczyzna był pijany, a kobieta, o której mówił, cały czas była w domu.

Załoga dyżurna Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa dostała zgłoszenie w środę po godzinie 19. 66-letni mężczyzna nadał sygnał "Mayday", komunikat o bezpośrednim zagrożeniu życia. Jak przekazał, na Zatoce Gdańskiej z jachtu, którym płynął, wypadła kobieta.

Wszystkie służby od razu rozpoczęły poszukiwania. Jak przekazał Rafał Goeck, rzecznik Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa, w akcji ratowniczej brały udział statki poszukiwawcze SAR, jednostki Marynarki Wojennej, Straż Graniczna i śmigłowiec Marynarki Wojennej.

Poszukiwania kobiety trwały prawie dwie godziny.

- Ratownicy z jednostek nawodnych, którzy weszli w bezpośredni kontakt z mężczyzną przebywającym na jachcie, ustalili, że mężczyzna znajdował się pod wpływem alkoholu, a na pokładzie od samego początku rejsu, poza nim, nikogo nie było - informuje Gdyńska Brygada Lotnictwa Marynarki Wojennej.

Miał dwa promile alkoholu

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Na lądzie pracowało również ośmiu policjantów, którzy m.in. obserwowali nabrzeże. Około godziny 22 pojechali na ulicę Przemysłową w Gdańsku, gdzie zacumował jacht.

- Funkcjonariusze sprawdzili trzeźwość sternika. Badanie alkomatem wykazało ponad dwa promile alkoholu w jego organizmie - mówi aspirant sztabowy Mariusz Chrzanowski z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.

66-latek został przewieziony do policyjnego aresztu.

- Jacht, którym płynął, został przekazany rodzinie. Funkcjonariusze sprawdzili również, że kobieta, o której zawiadomił mężczyzna, jest bezpieczna i nie była z nim na jachcie - dodał Chrzanowski.

Mężczyzna nadal trzeźwieje, ale jeszcze w czwartek prawdopodobnie usłyszy zarzut. Kierowanie pojazdem w ruchu wodnym pod wpływem alkoholu jest zagrożone karą dwóch lat więzienia, grzywną oraz utratą patentu żeglarskiego. Sprawca może także stracić prawo jazdy.

Policjanci nadal sprawdzają wszystkie okoliczności tego zdarzenia.

Czytaj także: