Kierowca citroena zajechał drogę samochodowi BOR, w którym był Lech Wałęsa. Na szczęście nikomu nic się nie stało. - Ja naprawdę zawsze powtarzam, że boję się tylko Boga i troszeczkę mojej żony - skomentował żartobliwie całą sytuację Wałęsa.
W czwartek tuż przed godziną 13 doszło w Gdańsku do kolizji z samochodem Biura Ochrony Rządu. W samochodzie był prezydent Lech Wałęsa.
- Kierowca citroena, jadąc ulicą Wojska Polskiego w kierunku centrum, na wysokości skrzyżowania z ul. Chopina wykonywał manewr zawracania. W tym momencie nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu i zderzył się z jadącym prawidłowo audi, które jechało w kierunku Wita Stwosza - tłumaczy Lucyna Rekowska z gdańskiej policji.
Zdarzenie zakwalifikowano jako kolizję.
"Jak dla mnie to była szmata"
Dzień po kolizji głos w tej sprawie zabrał Lech Wałęsa.
- Ja takie wypadki nazywam szmatą. Ten kierowca jechał gdzieś 20 km/h. Na pewno nie więcej, jak 30 km/h. My jechaliśmy prosto i mieliśmy zielone. Nagle z drugiej strony auto wjechało na nasz pas - relacjonuje Lech Wałęsa.
Byłemu prezydentowi i ochronie nic się nie stało. Wałęsa, na pytanie, czy bał się o swoje bezpieczeństwo, odpowiedział żartobliwie. - Ja naprawdę zawsze powtarzam, że boję się tylko Boga i troszeczkę mojej żony - powiedział.
Po zdarzeniu Wałęsa wspólnie z funkcjonariuszem BOR udał się pieszo do swojego domu przy ulicy Polanki. - Chwilę posiedziałem w aucie, bo mi ochrona nie pozwoliła wyjść, a potem czmychnęliśmy z oficerem na pieszo do domu. Jakieś dwa kilometry szliśmy - dodaje Wałęsa.
Lech Wałęsa zapewnia, że do tej pory szczęśliwie nie miał żadnych wypadków. - Ja miałem wybitne szczęście, jeśli chodzi o BOR. Sami kierowcy miewali wypadki, ale jak jechali ze mną, to nigdy - powiedział Wałęsa.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp/jb / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Pomorze