W sobotę rano z udziałem kilkudziesięciu stoczniowców Stoczni Gdańskiej postawiono na nowo na cokół pomnik księdza prałata Henryka Jankowskiego - poinformował wiceprzewodniczący zakładowej Solidarności, pomorski radny PiS, Karol Guzikiewicz. Zdaniem władz miasta bezprawnie.
Guzikiewicz dodał, że ponowny montaż rzeźby przedstawiającej kapłana trwał około godziny. "Teraz trwa sprzątanie i usuwanie napisów z cokołu pomnika" - wyjaśnił. Guzikiewicz przyznał, że postawienie pomnika odbyło się bez zgody Urzędu Miejskiego. - Solidarność bierze za to odpowiedzialność - podkreślił radny PiS. Jak dodał, na miejscu była obecna policja, która wylegitymowała osoby biorące udział w montażu pomnika.
Miasto: działanie bezprawne
Skomentował to Piotr Borawski, wiceprezydent Gdańska. Na Twitterze napisał: "Ze złamaniem prawa oraz miejskiej własności, komitet społeczny w asyście Solidarności i przy biernej postawie policji od wczesnego ranka montuje figurę pomnika ks. Jankowskiego".
Ze złamaniem prawa oraz miejskiej własności, komitet społeczny w asyście Solidarności i przy biernej postawie policji od wczesnego ranka montuje figurę pomnika ks. Jankowskiego.
— Piotr Borawski (@Borawski) 23 lutego 2019
- Statua księdza Henryka Jankowskiego została postawiona bez odpowiedniego zgłoszenia, a społeczny komitet budowy pomnika nie zastosował się do obowiązujących przepisów – ostrzegła z kolei przewodnicząca Rady Miasta Gdańska Agnieszka Owczarczak z Koalicji Obywatelskiej. Jej zdaniem cała odpowiedzialność za bezpieczny montaż monumentu jest teraz po stronie komitetu.
Owczarczak przypomniała także, że na najbliższej radzie, 7 marca, zaplanowano głosowania na temat przyszłości zarówno samego pomnika, jak i nazwy placu (obecnie nosi imię księdza Jankowskiego) oraz honorowego obywatelstwa prałata. Rada prawdopodobnie przegłosuje wówczas dokument, w którym opowie się za usunięciem pomnika (większość radnych jest takiego zdania).
Przewodnicząca rady wydała również oświadczenie wraz z Aleksandrą Dulkiewicz, pełniącą obowiązki prezydenta miasta. "Ponowne posadowienie pomnika ks. Henryka Jankowskiego przez Społeczny Komitet Budowy Pomnika jest niezgodne z prawem. W wymiarze symbolicznym napawa smutkiem i utrudnia dialog" - czytamy w nim.
"Traktujemy ten akt jako świadome działanie wbrew prawu budowlanemu, w związku z czym zwrócimy się do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego o wszczęcie postępowania w tej sprawie" - informują.
- W poniedziałek Urząd Miejski w Gdańsku rozpocznie procedurę administracyjną w sprawie pomnika zgodnie z pismem, jakie skierowane zostało w piątek do społecznego komitetu budowy pomnika – poinformowała w sobotę rzecznik prasowy prezydenta Gdańska Magdalena Skorupka-Kaczmarek.
"Bariera urzędnicza"
Pierwotnie pomnik miał być ustawiony ponownie w piątek, ale przedstawiciele społecznego komitetu jego budowy zrezygnowali z jego montażu.
Zastępca przewodniczącego Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ "Solidarność" Roman Kuzimski powiedział dziennikarzom, że przyczyną, dla której zrezygnowano w piątek z ponownego montażu pomnika, była "bariera urzędnicza".
- Urząd miejski nie wyraził zgody, twierdząc, że powinniśmy mieć zgodę. To jest dla nas zupełnie niezrozumiałe. Nie potrzebujemy takiej zgody, bo my nie stawiamy nowego pomnika, on był tylko w renowacji. Wystarczyło tylko go przejrzeć, zobaczyć, jakie są uszkodzenia, oszacować straty i postawić go z powrotem – tłumaczył działacz "S".
Ciężarówka z zakładu kamieniarskiego z odlaną z brązu figurą ks. Jankowskiego przyjechała w piątek w okolice skweru, gdzie z pomnika kapłana pozostał kamienny cokół.
- Miasto jest w sporze prawnym z nami, będziemy to sobie wyjaśniać. Nie chcemy robić tu awantury, panowie policjanci mówią, że jak nie ma zgody, to nie wpuszczą tu nikogo, więc ja uznałem, że czas wycofać samochód z pomnikiem – wyjaśniał Kuzimski.
Ponowna zgoda
Gdański magistrat poinformował w piątek, że ponowny montaż pomnika ks. Henryka Jankowskiego wymaga wcześniejszego zgłoszenia i zgody miejskiego Wydziału Urbanistyki i Architektury.
- Zgłoszenia, o którym mowa, należy dokonać przed terminem zamierzonego rozpoczęcia prac budowlanych. Organ administracji architektoniczno-budowlanej w terminie 21 dni od doręczenia zgłoszenia może w drodze decyzji wnieść sprzeciw. Do wykonania robót budowlanych można przystąpić, jeżeli organ administracji architektoniczno-budowlanej nie wniósł sprzeciwu w tym terminie – napisano w piśmie, które przekazano przedstawicielom społecznego komitetu.
Zanim odstąpiono od ponownego montażu rzeźby, w piątek przez kilkadziesiąt minut wokół cokołu trwały kłótnie, a chwilami przepychanki, między zwolennikami ks. Jankowskiego a kilkuosobową grupą manifestujących domagających się walki z pedofilią w Kościele katolickim. Na miejscu było kilkunastu policjantów.
Za i przeciw
Demonstrujący mieli transparenty z napisami: "22.02.2019. Papież przeprasza, Solidarność stawia pedofilowi pomnik" i "Wierzymy ofiarom". "Dość antypolskich prowokacji, bojówki Sorosa, nie macie żadnej moralności, walczycie z Bogiem żywym" - wykrzykiwano do osób, które sprzeciwiają się obecności pomnika ks. Jankowskiego w Gdańsku.
Kuzimski zapowiedział, że pomnik wróci na swoje miejsce w innym terminie. - Nie będę mówił o konkretnej dacie, bo nie chcę tu inspirować tych ludzi, którzy zioną nienawiścią. Zrobimy to w spokoju, postawimy w odpowiednim momencie. Nie ma sensu robić tu takich jatek - dodał wiceszef gdańskiej "S". - Ja tu przychodzę pod ten pomnik, żeby walczyć o prawdę. Nie można szkalować osoby, której nigdy w życiu nie udowodniono i nie postawiono żadnych zarzutów o czyny haniebne, jakimi jest pedofilia - podkreślał Kuzimski.
Dodał, że jest przeciwny innej lokalizacji pomnika. - To jest godne miejsce, nie widzę powodów, dla którego należy przesunąć go w inne miejsce - ocenił.
Pomnik wrócił na swoje miejsce w sobotę po godzinie 7. Członkowie komitetu nie wykluczają, że będzie teraz pilnowany przez społeczną straż.
Być może jednak nie zostanie tam długo. Na marcowej sesji gdańscy radni mają bowiem głosować nad pozbawieniem księdza Jankowskiego honorowego obywatelstwa i nad zmianą patrona skweru, na którym stoi pomnik. Z samym pomnikiem sprawa jest trudniejsza, gdyż należy nie do miasta.
Obalili pomnik, usłyszeli zarzuty
W nocy ze środy na czwartek trzech aktywistów przewróciło pomnik ks. Jankowskiego stojący niedaleko kościoła św. Brygidy w Gdańsku. Mężczyźni zostali zatrzymani przez policję i w piątek byli przesłuchiwani przez prokuraturę.
Usłyszeli zarzuty znieważenia pomnika i zniszczenia mienia. Nie przyznali się do popełnienia zarzuconych im czynów. Prokuratura zastosowała wobec nich poręczenia majątkowe.
Rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk poinformowała, że zarzuty dotyczyły "popełnienia wspólnie i w porozumieniu" przestępstwa znieważenia pomnika upamiętniającego ks. Henryka Jankowskiego i zniszczenia mienia poprzez uszkodzenie monumentu.
Rzecznik wyjaśniła, że prokurator uznał, iż podejrzani, popełniając przestępstwo, dopuścili się czynu chuligańskiego, czyli czynu popełnionego publicznie, "z błahego powodu, lekceważąc porządek prawny". - Nie można swoich emocji czy swoich ocen realizować w sposób taki, który by naruszał porządek prawny, dlatego - w ocenie prokuratora - ten czyn miał charakter chuligański – zaznaczyła Wawryniuk.
Za znieważenie pomnika grozi kara ograniczenia wolności lub grzywna, natomiast zniszczenie mienia zagrożone jest karą do 5 lat więzienia.
Wawryniuk powiedziała, że pytani o motywacje działań wszyscy odsyłali do oświadczenia, które wcześniej przekazali mediom.
Rzecznik poinformowała, że prowadząca sprawę Prokuratura Rejonowa Gdańsk Śródmieście zdecydowała o środkach zapobiegawczych dla mężczyzn w postaci dozoru policyjnego oraz poręczeń majątkowych w wysokości 20 tys. zł. Od tych decyzji mężczyźni mogą się odwołać.
Dodała, że wstępne ustalenia mówią, iż naprawa wyrządzonych szkód może pochłonąć 25 tys. zł.
Pytana o powód, dla którego zarzuty stawiane były dzień po zdarzeniu (mężczyźni spędzili noc w policyjnej izbie zatrzymań), Wawryniuk wyjaśniła, że przed postawieniem zarzutów prokuratura musiała wykonać wiele czynności: przesłuchać świadków, zapoznać się z nagraniami pokazującymi przebieg zdarzenia, a także ustalić, kto jest właścicielem pomnika i jakie straty wyrządzono.
Wawryniuk powiedziała, że "kwestia dotycząca prawa własności pomnika nie jest do końca jasna".
Film i oświadczenie
Na nagraniu widać, jak mężczyźni założyli najpierw na szyję figury pętlę, podważyli cokół i ciągnęli, aż pomnik upadł na przygotowane wcześniej opony samochodowe. Miały zapobiec zniszczeniu postumentu, bo, jak zadeklarowali aktywiści, ich "celem jest rozbicie fałszywego i ohydnego mitu Henryka Jankowskiego, nie zaś – materii jego pomnika". Na leżącym pomniku, który oddzielił się od cokołu, ale nie rozpadł, ułożyli strój ministranta i dziecięcą bieliznę. Miał to być symbol cierpienia molestowanych - według obalających pomnik - przez prałata dzieci.
W kilkustronicowym manifeście przekazanym portalowi oko.press trzech mężczyzn napisało, że podjęli działanie, którego celem jest "symboliczne strącenie ze wspólnotowego piedestału fałszywej pamięci i czci osoby Henryka Jankowskiego". Portal podał dane osobowe autorów manifestu i sprawców przewrócenia pomnika.
Aktywiści wyjaśnili w tekście, że "w tym prostym fizycznym akcie (obalenie pomnika - red.) wyraża się nasza kulturowa i obywatelska niezgoda na obecność w przestrzeni publicznej zła uosobionego, pogardy dla drugiego człowieka i jego uprzedmiotowienia, gwałtu na jego wolności i prywatności, terroru psychologicznego, braku szacunku dla bólu i gniewu ofiar, wreszcie też – mowy nienawiści, jak również – bałwochwalczego kultu osób będących, jak Henryk Jankowski, nosicielami tych postaw oraz sprawcami podobnych czynów i zachowań".
Z kolei w nocy z czwartku na piątek ktoś wymalował sprayem na cokole pomnika kapłana czerwoną farbą napisy: "Bądź za ofiarami", "Zło" i "Pedofil". Policja szuka sprawcy tego czynu.
W grudniu 2018 r. w "Dużym Formacie", magazynie "Gazety Wyborczej", opublikowano reportaż "Sekret Świętej Brygidy. Dlaczego Kościół przez lata pozwalał księdzu Jankowskiemu wykorzystywać dzieci?", w którym kapelan Solidarności, wieloletni proboszcz parafii św. Brygidy w Gdańsku Henryk Jankowski został oskarżany m.in. o seksualną przemoc wobec nieletnich.
Ponowne posadowienie pomnika ks. Henryka Jankowskiego przez Społeczny Komitet Budowy Pomnika jest niezgodne z prawem. W wymiarze symbolicznym napawa smutkiem i utrudnia dialog. Wczoraj, czyli 22 lutego, Społeczny Komitet Budowy Pomnika został poinformowany przez zastępcę prezydenta Gdańska o wymogach procedury budowlanej. Obalenie cokołu, a potem ponowne ustawienie go, wiąże się z koniecznością złożenia odpowiedniej dokumentacji do Wydziału Urbanistyki i Architektury Urzędu Miejskiego w Gdańsku. Tak się nie stało. Pomnik został postawiony niezgodnie z procedurą budowlaną, która reguluje m.in. bardzo ważne kwestie bezpieczeństwa. Traktujemy ten akt jako świadome działanie wbrew prawu budowlanemu, w związku z czym zwrócimy się do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego o wszczęcie postępowania w tej sprawie. Ponowne posadowienie pomnika nie ułatwia dialogu. Obawiamy się niepokoju społecznego i eskalacji konfliktu. Ponowna dewastacja cokołu w nocy z 21 na 22 lutego 2019 roku potwierdza jedynie nasze obawy co do tego, że lepsza dla pamięci i wyjaśnienia sprawy zarzutów byłaby wstrzemięźliwość. Przypomnijmy, że 7 marca 2019 , podczas najbliżej sesji Rady Miasta Gdańska, staną wnioski o odebranie ks. Henrykowi Jankowskiemu Honorowego Obywatelstwa Miasta Gdańska oraz o zmianę nazwy skweru, na którym stoi pomnik ks. Henryka Jankowskiego. Oświadczenie Aleksandry Dulkiewicz pełniącej obowiązki Prezydenta Gdańska oraz Agnieszki Owczarczak przewodniczącej Rady Miasta Gdańska
Autor: eŁKa/gp//kwoj / Źródło: PAP/TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Grzegorz/Kontakt 24