Rodzice 8-tygodniowego chłopca usłyszeli zarzuty narażenia go na utratę życia i zdrowia. Po wypadku samochodowym nie zawieźli od razu dziecka do szpitala, bo ojciec, który kierował autem, miał zakaz prowadzenia pojazdów - podaje policja.
W piątek lekarze oddziału intensywnej terapii gdańskiego szpitala zawiadomili policję, że przebywa u nich 8-tygodniowy chłopiec, który prawdopodobnie jest ofiarą domowej przemocy. Stan zdrowia dziecka był bardzo ciężki.
- Lekarz dyżurujący miał podejrzenie, że dziecko zostało pobite. Kobieta, która przywiozła chłopca do szpitala, powiedziała lekarzowi, że syn wypadł na dywan z nosidełka – mówi starszy aspirant Karina Kamińska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku. Policjanci zaczęli ustalać, co właściwie się stało. O sprawie poinformowano również prokuraturę.
Miał zakaz, wjechał w barierki
Jeszcze w piątek policjanci zatrzymali 25-letnią matkę chłopca oraz 30-letniego ojca. Rodzice nie byli w stanie wyjaśnić, jak doszło do spowodowania obrażeń u niemowlęcia, wciąż zmieniali swoje wersje wydarzeń - informuje policja.
Funkcjonariusze, którzy przeszukiwali mieszkanie pary i zabezpieczali dowody, w pobliżu znaleźli rozbity samochód. Okazało się, że należy do 30-latka. Wtedy wszystkie elementy układanki ułożyły się w całość.
- Śledczy ustalili, że rodzina jechała samochodem. Na wysokości wiaduktu PKP przy ulicy Klinicznej ojciec stracił panowanie nad kierownicą. Auto uderzyło w barierki – tłumaczy starszy aspirant Kamińska. Wtedy dziecko miało doznać obrażeń głowy – okazało się, że nosidełko nie było odpowiednio zabezpieczone.
30-latek miał orzeczony zakaz prowadzenia pojazdów do 18 stycznia przyszłego roku. Rodzice zdecydowali więc nie wzywać pogotowia, tylko oddalili się z miejsca wypadku. Dopiero gdy stan dziecka pogarszał się, matka zdecydowała pójść z nim do szpitala - podają policjanci.
Rodzice w areszcie, dziecko w szpitalu
Tę wersję wydarzeń potwierdziły między innymi nagrania z kamer monitoringu. Prokurator zdecydował się na postawienie rodzicom zarzutów.
30-letni mężczyzna usłyszał zarzuty nieumyślnego spowodowania wypadku i nieumyślnego spowodowania obrażeń ciała u dziecka, zagrażających jego życiu. Odpowie też za narażenie chłopca na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia, nieudzielenie mu pomocy po wypadku oraz prowadzenie samochodu mimo sądowego zakazu.
25-letnia matka chłopca odpowie za narażenie syna na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia oraz nieudzielenie mu pomocy po wypadku. Rodzicom dziecka grozi po pięć lat pozbawienia wolności.
Chłopiec wciąż przebywa na oddziale intensywnej terapii w stanie zagrożenia życia.
Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Google Maps