Kierowca miał grozić bronią dwóm kobietom, których auto oznaczone było symbolami Strajku Kobiet. Policja, po zawiadomieniu złożonym przez pełnomocnika kobiet, bada sprawę. Nie zostały one jeszcze przesłuchane. "Gazeta Wyborcza" poinformowała, że kierowcą był ksiądz, wikariusz w jednej z gdańskich parafii.
Do sytuacji doszło podczas protestu samochodowego 27 października. Dwie kobiety chciały wyrazić swój sprzeciw wobec wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, przejeżdżając przez centrum Gdańska autem oznaczonym symbolami protestu.
Przy ul. Gospody w Gdańsku na światłach stanął obok nich czarny volkswagen. W środku siedziało dwóch mężczyzn. Jeden z nich – kierowca – miał najpierw w wulgarny sposób kazać im schować parasolkę z logiem strajku i wieszak – jeden z symboli protestów, a potem wyciągnąć pistolet i grozić nim kobietom. Te zadzwoniły natychmiast na policję, a kierowca po zmianie świateł zajechał kobietom drogę, a potem odjechał.
Kierowca obrońcą katedry
- Oficer dyżurny natychmiast podał komunikat o kierowcy volkswagena do policjantów, którzy brali udział w zabezpieczeniu protestu. Kierowca został zauważony przez kryminalnych około godziny 22 przy ulicy Cystersów – przekazuje nam aspirant sztabowy Mariusz Chrzanowski z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku. Pojazd i właściciela odnaleziono w pobliżu Katedry Oliwskiej – mężczyzna stał wraz z osobami, które zebrały się tam, by bronić kościoła przed manifestującymi.
Okazało się, że kierowcą miał być 35-letni ksiądz, wikariusz w jednej z gdańskich parafii. Jako pierwsza poinformowała o tym trójmiejska "Gazeta Wyborcza". Okazał on policjantom broń, która, jak przekonywał, jest tylko pneumatyczną imitacją pistoletu. Broń została zabezpieczona i jest sprawdzana w laboratorium kryminalistycznym. Jak przekazuje Chrzanowski, wstępna analiza pistoletu wykazała, że nie jest to broń palna.
Przyznał się do awantury na drodze, ale miał wyjaśniać, że tylko "pokazał" kobietom pistolet, a nie groził. – Powiedział policjantom, że zachowanie manifestujących go zdenerwowało, bo jest przeciwnikiem skrajnie lewicowych poglądów – przekazuje st. asp. Chrzanowski.
Funkcjonariusze nie zatrzymali mężczyzny ani nie przedstawili mu zarzutów. Jak tłumaczą, konieczne było złożenie wniosku o ściganie sprawcy przez pokrzywdzonego, aby mogli wszcząć dochodzenie w tej lub podobnej sprawie, a ten wpłynął dopiero po kilku dniach od zdarzenia.
Pod ocenę prokuratora
Jak przekonuje Chrzanowski, nie oznacza to, że policjanci nic w tym czasie w sprawie nie zrobili. – Zwrócili się do operatora monitoringu miejskiego o zabezpieczenie nagrania z kamer. Zostali także przesłuchani pierwsi świadkowie. Funkcjonariusze zaplanowali również terminy czynności z pokrzywdzonymi – wylicza rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku. Po wykonaniu wszystkich czynności materiały zostaną przesłane pod ocenę prokuratorowi.
Tymczasem Tomasz Plaszczyk, pełnomocnik kobiet, przekazał nam, że 2 listopada w Komendzie Miejskiej Policji w Gdańsku złożył zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 190 Kodeksu karnego, czyli gróźb karalnych. Grozi za to do dwóch lat więzienia. - Moje klientki nie zostały jeszcze przesłuchane - dodaje.
"Wycelowanie w drugiego człowieka z broni palnej - a tak należy z punktu widzenia traktować opisywane zdarzenie, bowiem żadna z pokrzywdzonych, podobnie jak praktycznie żaden zwykły człowiek nie jest w stanie w sytuacji stresowej odróżnić 'prawdziwej' jednostki broni od repliki, a tym bardziej rozróżnić między bronią ostrą, gazową czy pneumatyczną, z całą pewnością stanowi groźbę" - tak Plaszczyk w zawiadomieniu uzasadnia popełnienie przestępstwa.
W swoim zawiadomieniu zwrócił także uwagę policjantów na zachowanie kierowcy bezpośrednio po zdarzeniu - zajechanie drogi kobietom, które nie tylko spotęgowało ich strach, ale, zdaniem prawnika, "wyczerpywało znamiona wykroczenia z art. 86 kodeksu wykroczeń".
Z księdzem nie udało nam się skontaktować. "Gazecie Wyborczej" miał powiedzieć, że nie zgadza się z protestującymi: "jest we mnie teraz dużo gniewu, czuję się zagrożony".
Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24