Kierowca samochodu ciężarowego zauważył inną stojącą na poboczu autostrady ciężarówkę. Stanął, żeby pomóc. Wtedy w tył jego samochodu uderzyło dostawcze iveco kierowane przez 35-latka, który zginął na miejscu.
Do tragicznego wypadku doszło w czwartek około godziny 20 na autostradzie A1 między węzłami Kopytkowo i Warlubie w pobliżu miejscowości Frąca (Pomorskie). Jak wstępnie ustalili policjanci, w samochodzie ciężarowym, który jechał w kierunku Gdańska wystrzeliła opona. Kierowca zjechał na pas awaryjny i się zatrzymał.
- Po wystrzale na jezdnię rozsypały się elementy opony i połamany błotnik. Nadjeżdżający kierowca ciężarowego mana, chcąc udzielić pomocy, zatrzymał się na pasie ruchu, żeby pozbierać rozrzucone elementy - mówi asp. sztab. Marcin Kunka z Komendy Powiatowej Policji w Starogardzie Gdańskim.
Kiedy już wszystko było ściągnięte z jezdni, kierowca wrócił do swojego auta.
- Wtedy w tył jego samochodu uderzyło dostawcze iveco. W wyniku tego zdarzenia śmierć poniósł 35-letni mieszkaniec Gdyni - dodaje Kunka.
Kierowca był trzeźwy
Pierwsze informacje, które pojawiały się w mediach, mówiły o zderzeniu się trzech samochodów ciężarowych. Jak tłumaczy Kunka, wynika to prawdopodobnie z pierwszych zeznań świadków, którzy widzieli trzy stojące na poboczu auta.
- Doszło do zderzenia ciągnika siodłowego man z naczepą oraz dostawczego iveco - zapewnia oficer prasowy.
Dokładne okoliczności wypadku nadal wyjaśnia policja.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: OSP Smętowo Graniczne