Przed Sądem Rejonowym w Działdowie rozpoczął się we wtorek proces byłej dyrektorki i pracowników domu dziecka w Lidzbarku Welskim oskarżonych o znęcanie się nad wychowankami. Oskarżeni nie przyznają się do winy. Może im grozić do pięciu lat pozbawienia wolności.
Podczas pierwszej rozprawy sąd na wniosek oskarżyciela i obrońców zdecydował, że proces będzie się toczył za zamkniętymi drzwiami. Stawiło się pięcioro z sześciorga oskarżonych.
"Na dzisiejszej rozprawie doszło do odczytania aktu oskarżenia i odebrania wyjaśnień od części oskarżonych" - poinformował PAP rzecznik Sądu Okręgowego w Elblągu sędzia Tomasz Koronowski.
Kary jak tortury
Prokuratura Rejonowa w Ostródzie oskarża byłą dyrektorkę, jej zastępcę i czworo wychowawców niepublicznego domu dziecka w Lidzbarku o psychiczne i fizyczne znęcanie się nad wychowankami, za co grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności. Żadna z tych osób nie przyznała się w śledztwie do winy.
Według ustaleń śledczych do niewłaściwych zachowań kierownictwa i personelu placówki dochodziło w latach 2010-2014, a poszkodowanych zostało 45 dzieci. Jak informowała prokuratura, chodzi o naruszanie nietykalności cielesnej i poniżanie wychowanków oraz stosowanie kar nieadekwatnych do zachowań, m.in. zamykanie dzieci w izolatce i oblewanie brudną wodą, co miało być karą za pomazanie ścian w jadalni.
Postępowanie wszczęto po sygnałach o stosowaniu w placówce niewłaściwych metod wychowawczych. Była dyrektor mówiła wówczas PAP, że nie ma sobie nic do zarzucenia, a oblewanie dzieci było "formą zabawy", którą porównała do "biegania po szyszkach na koloniach".
Po ujawnieniu sprawy, placówkę skontrolowało biuro Rzecznika Praw Dziecka, które oceniło, że mogło tam dochodzić do naruszenia praw dziecka. Władze stowarzyszenia, które prowadzi dom dziecka, zwolniły wówczas kierownictwo i część pracowników. Nieprawidłowości potwierdziła kontrola przeprowadzona przez starostwo. Kontrolerzy uznali, że stosowano bezprawne formy dyscyplinowania, które mogły być upokarzające dla dzieci.
Pierwsze postępowanie umorzone
Proces byłej dyrektorki, jej zastępcy i czworga wychowawców niepublicznego domu dziecka w Lidzbarku miał rozpocząć się we wrześniu 2017 roku. Nie rozpoczął się jednak, bo działdowski sąd, przed którym miał toczyć się proces w tej sprawie, wydał postanowienie o umorzeniu postępowania z uwagi na "brak skargi uprawnionego oskarżyciela".
Jak powiedział rzecznik Sądu Okręgowego w Elblągu sędzia Tomasz Koronowski, powodem takiej decyzji była "niespójność" pomiędzy prokuratorskim postanowieniem o przedstawieniu zarzutów, a aktem oskarżenia.
- W akcie oskarżenia rozszerzono zarzuty, bez wcześniejszego przedstawienia ich podejrzanym w postępowaniu przygotowawczym, a to naruszałoby prawo do obrony tych osób - wyjaśnił sędzia.
Dlatego - jak mówił - sąd w Działdowie uznał za konieczne umorzenie postępowania i odwołał wszystkie zaplanowane terminy rozpraw. Procedura musiała rozpocząć się od nowa.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK/mś / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24