Wjechał na deptak i molo, potrącił ponad 20 osób i rozbił swoje auto na drzewie. Niemal cały rajd Michała L. pokazywało na bieżąco 16 kamer miejskiego monitoringu. Niestety nikt ich wtedy nie obserwował. TVN24.pl dotarł do nagrań z tych kamer, które - sekunda po sekundzie- pokazują jak wyglądał szaleńczy rajd po Sopocie.
Na nagraniu dokładnie widać jak około godz. 23.04, Michał L. zjeżdża z góry ul. Bohaterów Monte Cassino w dół, w stronę mola. Według świadków 32-latek jechał z prędkością około 70 km/h, trąbił. Ludzie, którzy znajdowali się na sopockim deptaku uciekali przed nadjeżdżającym autem.
Później kierowca hondy wtargnął na drewnianą część mola i tam wjechał w ludzi, którzy przyszli obejrzeć film w kinie letnim. Turyści próbowali zatrzymać kierowcę, który taranował pieszych rzucając w auto leżakami i deskami.
Mężczyzna rozjechał leżaki i zawrócił w kierunku sopockiego "Monciaka", potrącając kolejne osoby. Jego szaleńczy rajd zakończył się przy ul. Haffnera gdzie uderzył w drzewo.
Po tym jak Michał L. wyjechał z molo i zakończył swój rajd, rozbijając samochód, próbował jeszcze uciekać. Tam z auta wyciągnęli go świadkowie wypadku i przekazali w ręce policjantów. To najprawdopodobniej uchroniło go przed samosądem, którego chcieli dokonać niektórzy ze świadków tragedii.
Nikt nie obserwował obrazu z kamer
Wieczór kiedy 32-latek szalał na zamkniętym dla ruchu kołowego "Monciaku" oraz molo stał się również pretekstem do sprawdzenia jak działa miejski monitoring. Okazało się, że wieczorami i w weekendy, kiedy miasto tętni życiem, a do kurortu przyjeżdżają tysiące turystów nikt nie obserwował obrazu z kamer. Funkcjonariusze filmy, które teraz publikujemy, pierwszy raz zobaczyli dopiero gdy Michał L. zakończył już swój rajd.
Strażnicy miejscy kontrolowali obraz tylko w dni robocze, od poniedziałku do piątku w godzinach 8 - 14. Z kolei sopocka policja, która również ma do niego dostęp, nie ukrywała, że na komendzie nikt nie zajmuje się obserwowaniem monitoringu i nie zamierzają tego zmieniać.
Dopiero po wydarzeniach z 19 lipca straż miejska zdecydowała, że w piątkowe i sobotnie noce obraz z kamer będzie śledził specjalnie do tego wyznaczony funkcjonariusz.
Taranował ludzi na "Monciaku"
19 lipca Michał L. wjechał swoją hondą na sopocki deptak oraz molo i potrącił 23 osoby. Swój rajd zakończył rozbiciem auta na drzewie. Kierowcę hondy zatrzymali turyści, potem przejęła go policja prawdopodobnie ocalając od samosądu. Dwa dni później 32-latek usłyszał zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, za co grozi do 10 lat więzienia.
Biegli: był całkowicie niepoczytalny
Według biegłych psychiatrów 32-latek z Redy nie wiedział, co robi, gdy taranował ludzi autem na sopockim deptaku. - Był całkowicie niepoczytalny – poinformowała Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Michał L. został przebadany w ubiegłym tygodniu w areszcie śledczym. - Po badaniach biegli psychiatrzy stwierdzili, że w chwili popełnienia zarzucanego czynu Michał L. miał całkowicie zniesioną zdolność rozumienia znaczenia tego, co zrobił – wyjaśniała rzeczniczka gdańskiej Prokuratury Okręgowej.
Oznacza to, że Michał L. nie będzie mógł odpowiadać przed sądem za swoje czyny. - Taka osoba nie odpowiada karnie, w tym wypadku powodem zniesienia poczytalności była choroba psychiczna - dodała Wawryniuk.
Prokuratorzy już wcześniej informowali, że 32-latek leczył się psychiatrycznie, ale nie zdradzili na jakie schorzenie.
Tutaj taranował ludzi:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws / Źródło: TVN24 Pomorze