Nawet 30 tys. złotych może kosztować artystów stanowcze "nie" dla cyrku, które usłyszeli od Roberta Biedronia. Nie wykluczają, że sprawę skierują do sądu, bo, jak twierdzą, władze Słupska nie miały podstaw, żeby odmówić im wjazdu do miasta. - Poprosiliśmy prezydenta o wyjaśnienie i czekamy na konkretne argumenty, dlaczego nam odmówił - powiedział dyrektor cyrku.
Cyrk Arena występował w Słupsku od lat. Odmowa wynajęcia miejskiego terenu, a tym samym występów w mieście to dla nich ogromne straty.
- Nie wykluczamy, że będziemy domagać się zadośćuczynienia. Do tej pory nie dostaliśmy konkretnych argumentów, na jakiej podstawie prawnej nie pozwolono nam wjechać do miasta, dlatego poprosiliśmy władze, żeby przedstawili nam je na piśmie - tłumaczy Mirosław Złotorowicz, dyrektor Cyrku Arena. - Jeśli w odpowiedzi będą jakieś ogólniki, idę z tym do sądu - dodaje.
Cyrk Arena wystąpił również ze skargą na prezydenta Słupska do Rzecznika Praw Obywatelskich. - Mamy zgody na występy, jesteśmy pod stałym nadzorem sanitarnym, więc nie wiem, jakie zastrzeżenia miał prezydent Słupska - dodał dyrektor.
Przekonuje, że argumenty Biedronia o pokazach lwów skaczących przez ogień czy też przebieraniu zwierząt, są niewłaściwe, bo takich "atrakcji" od wielu lat nie ma w cyrkach ze względu na rygorystyczne przepisy. - Z chęcią zaprosimy pana Roberta Biedronia, by zobaczył na własne oczy, jak wygląda pokaz zwierząt, a jeśli znajdzie czas, może obserwować nas cały dzień, sprawdzając, czy dzieje im się krzywda - zaprasza.
Urząd nie komentuje sprawy
Urząd miasta tłumaczy, że na razie nic nie wie o pozwie i dlatego nie chce komentować sprawy.
- Nie otrzymaliśmy żadnego oficjalnego pisma w tej sprawie, dlatego nie jesteśmy w stanie ustosunkować się do tej informacji - informuje Karolina Chalecka z Biura Prezydenta Miasta Słupska.
W kwietniu w Słupsku w tym samym miejscu, w które miał przyjechać Cyrk Arena, z pokazem zwierząt wystąpił Cyrk Zalewski. Dostał na to zgodę miasta.
- Ta decyzja została podjęta przez mojego poprzednika, a ja nie miałem na nią wpływu - tłumaczy Robert Biedroń, prezydent Słupska.
Nie muszą uzasadniać swoich decyzji
Robert Biedroń nie zgodził się na dzierżawę gruntów dla cyrku Arena, który chciał wystąpić ze swoim programem. Dlaczego? Bo "miasto Słupsk nie będzie wspierać przedstawień, gdzie przewidziane są pokazy tresury zwierząt".
- Cyrk może wydzierżawić ziemię od prywatnego właściciela. Miasto się na to nie zdecyduje. Jako właściciel gruntu mamy do tego prawo i nawet nie musimy uzasadniać takiej decyzji - informuje Karolina Chalecka z biura prasowego słupskiego magistratu.
Z kolei radni miasta z Cieszyna powołali uchwałę, która zakazuje cyrkom stawać na miejskich gruntach.
- Odpowiadając na zakazy występów w np. Bielsku Białej, informuję, iż cyrki wjeżdżają co roku do tego miasta. My również odwiedziliśmy to miasto i publiczność jak co roku nas nie zawiodła - powiedział dyrektor Cyrku Arena.
Zapewnił też, że właśnie szukają nowego prywatnego placu w Słupsku, ponieważ mieszkańcy koniecznie chcą ich zobaczyć w mieście.
"Na szali położyłem zarobek miasta i cierpienie zwierząt"
Prezydent miasta zaprasza akrobatów, ale bez zwierząt, którym chce ulżyć w cierpieniu. - Taką decyzję podjąłem. Na szali położyłem 1500 zł, które mogło zarobić miasto, i cierpienie zwierząt. To drugie wygrywa w tym przypadku - zaznacza.
"Dbamy o zwierzęta i mamy pozwolenia"
Cyrkowcy twierdzą, że decyzja prezydenta jest dla nich krzywdząca, bo - jak sami deklarują - kochają zwierzęta i starają się im zapewnić jak najlepsze warunki. Podkreślają też, że nie ma mowy o bolesnej tresurze.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws/i / Źródło: TVN24 Pomorze